Rozdział 11

18 4 0
                                    

Przeczesałam szybko szczotką swoje blond włosy i wyszłam z łazienki widząc leżącego na moim łóżku Brad'a z nosem w telefonie. Nie chcąc nic mówić, że wyglądał niczym małe dziecko, które dostało komórkę do oglądania bajek wskoczyłam na miejsce obok niego. Niestety nie przewidziałam, że w trakcie lotu moje ciało może ulec zmianie ułożenia i niechcący uderzyłam go kolanem prosto w jego genitalia. Szybko zakryłam usta ręką powstrzymując się od śmiechu, a z ust bruneta wyszedł głośny jęk. Sam zwinął się w pół, przez co telefon, który trzymał w ręku upadł obok jego głowy, ale mało mnie to interesowało. Proszę was, Bradley Will Simpson właśnie się przeze mnie zwija z bólu. To był najbardziej satysfakcjonujący widok w moim życiu. W końcu nie mogłam wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem zyskując od Simpsona wściekłe spojrzenie.

- To jest dla ciebie zabawne? Bardzo ciekawe. Zobaczymy, czy dalej będzie się śmiała kiedy przyjdzie czas na błaganie o seks, a przez ciebie nie będę mógł ci pomóc. Jeśli zepsułaś mojego penisa to przysięgam, że cię zabije tu i teraz. - Na jego słowa wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem, czego nie mogłam kompletnie opanować. Co gorsze. Po raz pierwszy Brad rozśmieszył mnie do nieopanowania. To było, aż dziwne i niezwykle niezręczne. Muszę się szybko ogarnąć, przecież to nie jest normalne! Zagryzłam wargę tłumiąc zbliżającą się falę śmiechu.

- Przepraszam B. - Chłopak westchnął głośno i posłał mi słaby uśmiech. Po chwili położył się na materacu, po czym przyciągnął mnie jednym ramieniem do siebie. Tak, że moja głowa leżała właśnie na jego torsie, a bicie jego serca rozchodziło się w mojej głowie niczym echo.

- Nic się nie stało. Wiesz, że i tak bym nie dał rady cię skrzywdzić. Zbyt bardzo cię lubię. - Wywróciłam oczami na jego słowa i poklepałam go lekko po brzuchu. Chociaż w głębi duszy chciałam zrobić wielki zamach, aż jego ciało wbiłoby się w materac pod nami. Wracając jednak do realów świata nas otaczającego nas. Dziś Brad i jego zespół wydali nową ep-kę, a w ramach celebracji umówili się razem z przyjaciółmi i rodziną w barze. Gdzie mieliśmy pić, śmiać się, tańczyć i jeszcze raz pić. Zabawa! Jako, że mnie i Simpson'a łączy ... coś. Nie wiem dokładnie jak to określić na ten czas. Po takim okresie czasu jakim są trzy miesiące chyba powinien się chłop określić, czy mnie lubi w sensie potencjalnej dziewczyny. Czy woli mieć mnie tylko, aby zaspokoić swoje potrzeby seksualne. Chciałabym też sama wiedzieć gdzie stoję ze swoim planem. Niby wszystko idzie dobrze. Spędzamy ze sobą dużo czasu. Nawet chyba przełamaliśmy barierę niezręczności przez co całujemy się coraz dłużej i częściej. Ostatnio mnie nawet zaskoczył inicjując pocałunek z języczkiem. Co oczywiście jest dla niego normalne. Ale sama byłam zaskoczona tym, ponieważ odkąd się poznaliśmy nie był raczej mocno odważny. Raczej jego wewnętrzna strona otwierała się dopiero jak go do tego zmusiłam. Jednak Brad to Brad. Jak już pozna dziewczynę, to może rozpoczynać te swoje podchody i zakłady typu "w jak szybkim czasie wejdę w jej spodnie?". To typowy Bradley Will Simpson. Odchrząknęłam głośno, po czym chwyciłam go za rękę chcąc go zmusić do wstania. Zostało nam się dwadzieścia minut do spotkania, a musimy jeszcze dojechać. Chociaż widząc jego motywacje do jakiegokolwiek ruchu, wątpię aby to było w najbliższym czasie możliwe.

- Chodź, musimy się zbierać. A nie masz pojęcia jak długo zajmuje Rosie znalezienie kluczy od domu. - Zaśmiałam się sztucznie wstając ze swojego piszczącego łóżka, na którym brunet w dalszym ciągu leżał i nie miał zamiaru się ruszyć. - Brad?

- Tak sobie myślałem ... - Oh Boże. To nie może wróżyć źle, prawda? Co jeśli on zaczął się domyślać mojego planu? A co jeśli rozmawiał z Ro? Chociaż to raczej nie możliwe. Ostatnio mało się z nią widuje. Ciągle gdzieś znika. Bierze torebkę, kurtkę i wybiega za drzwi krzycząc, że będzie późno. Nawet nie mam szansy z nią porozmawiać. A tym bardziej Brad. Ustałam dosyć niezręcznie, posyłając mu pytający wzrok. - ... właściwie to już od dłuższego czasu chciałem to z tobą obgadać. - Przełknęłam gulę w gardle i uśmiechnęłam się fałszywie. To nie może być to ... chyba. Brunet usiadł na krańcu materaca przede mną. Jego brwi się lekko zmarszczyły, a czekoladowe oczy pokazywały strach przed tym co miał własnie powiedzieć.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 14, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

HeartbreakerWhere stories live. Discover now