Rozdział 6. Inny świat.

72 6 0
                                    

Kiedy się obudziłam leżałam na czymś wygodnym. Powoli usiadłam i zauważyłam, że siedzę na dużym łóżku. Rozejrzałam się. Byłam w jakimś pokoju. Zauważyłam, że pomieszczenie jest... W kolorach czerni, szarości i krwistej czerwieni. Koło biurka było wielkie okno prawdopodobnie z balkonem. Przy łóżku leżał coś co przypominało futro.

-O Adonaj nareszcie się obudziłaś.- Usłyszałam męski głos. Spojrzałam w stronę głosu. Na czarnym fotelu z tym samym materiałem co na podłodze. Siedział w nim prawdopodobnie mężczyzna. Miał on prawe oko miał czerwone, a lewe zielone. Jego włosy były czarne i krótkie, a jego lewa część twarzy byłą... Spalona. Był przerażający. Na swojej głowie miał koronę. Wtedy do pomieszczenia wszedł mężczyzna o brązowych włosach. Miał sporo różnych tatuaży.- O Valax. I co z tymi potworami i śmiertelnikami?- Spytał się czarnowłosy. Brązowowłosy na mnie spojrzał. Miał niebieskie oczy oraz kilka blizn. Następnie spojrzał na czarnowłosego.

-Są w drodze na pokutę ojcze. Poza moja siostra czuje się prawdopodobnie lepiej.- Słowa brązowowłosego mnie zdziwiły.

-No i dobrze. Wydałeś polecenia by torturowali ich tak by nie umarli?- Słowa czarnowłosego mnie zaskoczyły. 

-Pokuta? Ojcze? Siostra? Co tu chodzi do cholery?!- Zadawałam sobie pytania w myślach.- Czy ktoś do jasnej cholery może mi powiedzieć o co tu chodzi?!- Krzyknęłam wściekła.

-No tak. Ty tego nie pamiętasz.- Powiedział ten cały Valax.

-O co chodzi z tymi potworami i śmiertelnikami?- Spytałam się zaniepokojona.

-No o te które cię krzywdzili.- Odpowiedział czarnowłosy. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie ma przy mnie Rapha razem z rodzeństwem, April i Caseyego.

-Gdzie. Oni. Są?- Spytałam się wściekła. Jednak nie dostałam odpowiedzi. Wybiegłam z pomieszczenia i zaczęłam biec przez korytarze szukając przyjaciół.

-Straże łapać ją!- Usłyszałam za sobą. Wybiegłam z tego budynku. W pewnej chwili w oddali zauważyłam April. Zaczęłam biec w tą stronę. Zauważyłam jak Raph szarpie się z jakimś facetem z w masce. Podbiegłam i odepchnęłam tego gościa przytulając Raphaela.

-Hayley nic ci nie jest?- Spytał się zmartwionym i zatroskanym głosem.

-Nie, a tobie?- Spytałam spoglądając na niego. Czułam się tak jakby nikogo tu nie było. Liczyłam się w tej chwili tylko ja i Raph. Zielonooki położył swoją dłoń na moim policzku. Poczułam jak łza spłynęła mi po policzku ale Raph ją szybko starł.

-Natychmiast się odsuń od tych potworów i śmiertelników!- Usłyszałam krzyk czarnowłosego mężczyzny którego widziałam w tamtym pokoju. Spojrzałam na niego. Byli z nim najprawdopodobniej strażnicy. Stanęłam przed przyjaciółmi wyrywając jednemu ze strażników miecz.

-A ty natychmiast zostaw moich przyjaciół.- Warknęłam wściekła. Strażnicy chcieli do mnie podejść.- Silentium!- Krzyknęłam wściekła aż echo się rozniosło. Wszyscy patrzyli na mnie w szoku. Zaczęłam ciężko oddychać, kręciło mi się w głowie. W dodatku było mi słabo. Poczułam jak bezwładnie upadam lecz Raph łapie mnie. Ostatnie co widziałam i słyszałam to oczy Rapha i to jak Raph woła moje imię.

Jesteśmy tacy sami w środku.Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora