Rozdział 6

1.2K 60 55
                                    

Anna stała w oknie i patrzyła jak jej siostrzenica wsiada do samochodu. Chwilę później auto zniknęło za zakrętem. Odwróciła się w stronę Borysa, marszcząc czoło w taki sposób, że on doskonale wiedział o czym duma jego żona. Dał jej jednak czas na przetrawienie i wyartykułowanie owych myśli.

- Ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł, żeby ona z nim jechała.

- Z Danielem? Zwariowałaś? Przecież ten chłopak muchy by nie skrzywdził.

- Dobrze wiesz, przez co Karolina przeszła. - słusznie zauważyła Ania.

- Wiem i właśnie dlatego uważam, że to bardzo dobry pomysł, aby spędziła z nim trochę czasu.

- Ale on jest od niej starszy o piętnaście lat! - słysząc ten argument, Borys zaczął się śmiać tak głośno i tak szczerze, że Ania spłonęła purpurą. Sama złapała się we własne sidła.

- Naprawdę? Wiek to jakiś problem dla ciebie? - puścił je oczko i objął w pasie.

- No wiesz, ja byłam dużo starsza, niż Karola jest teraz.

- Mówiąc dużo, masz na myśli całe trzy lata? - pocałował swoją młodszą o dwanaście wiosen żonę w czoło i dodał. - Mam pomysł. Chodźmy do sypialni, chciałbym ci coś pokazać.

- Borys! Jest środek dnia. Na miłość boską, co ty... - nie zdążyła już nic więcej powiedzieć, bo jej krzepki małżonek przerzucił ją przez ramię, klepnął w pośladek i zaniósł do sypialni.

I faktycznie coś jej tam pokazał.

Pokazał, jak bardzo ją kocha.

Karolina co rusz zerkała na Daniela, który, ubrany w ciemnozielony podkoszulek, czarne bojówki i takie same półbuty, prezentował się niezwykle męsko. Na jego opalonej twarzy widoczny był lekki zarost, co musiała przyznać, dodawało mu niesamowitego uroku. Włosy miał jasne i krótkie, jego niebieskie oczy uśmiechały się łobuzersko, a ta dziura w brodzie... musiała odwrócić twarz w stronę okna i mocno ścisnąć dłonie, żeby nie zrobić czegoś głupiego. Rzucić się tutaj na niego lub coś w tym stylu. Utwór Kancelarii - „Zabiorę Cię właśnie tam" - który leciał w samochodowym radiu, nie ułatwiał sprawy.

Wiedziała, że wpadła po uszy.

On natomiast, jako wprawny obserwator państwowych lasów, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna, która siedzi na sąsiednim fotelu jest nim żywo zainteresowana. Wycieczka była pierwszym punktem jego planu. Drugi wcielił w życie, gdy zgasił silnik. Karolina, zupełnie nieświadoma pułapki, jaką na nią zastawił, wysiadła z auta.

- Poczekaj chwilę. Tutaj jest pełno kleszczy i komarów, pozwól więc, że posmaruję cię specjalnym kremem. Już sam jego zapach odstrasza te małe potwory. To taki nasz leśny specyfik, nie dostaniesz go w żadnej aptece. - pomachał jej przed oczyma małym pudełeczkiem.

Pokiwała głową.

Naniósł niewielką ilość maści na swoją dłoń i bardzo powoli, zaczął rozsmarowywać ją na ciele Karoliny. Gdy dotknął jej po raz pierwszy, był pewien, że za moment ochujeje z podniecenia, wyrzuci ten, bądź co bądź skuteczny krem w krzaki, zedrze z niej sukienkę, postawi pod drzewem i będzie się z nią tam pieprzył.

Nie będzie się z nią kochał.

Nie będzie jej pieścił.

Będzie ją rżnął bez opamiętania.

Nie zrobił tego jednak, powstrzymując swoją chuć z całej siły. I chociaż nacieranie rąk, ramion i pleców tej dziewczyny, było przeogromną torturą zarówno dla niego, jak i dla jego penisa, zniósł to naprawdę dzielnie. Kiedy zajął się jej nogami i przesuwał dłońmi powoli, ku udom, nie tylko on doświadczył uczucia pożądania. Karola na poły westchnęła, na poły jęknęła, ale mimo wszystko starała trzymać fason. Jednak gdy Daniel stanął przed nią i zaczął nanosić krem na szyję i dekolt, a po chwili jego palce zsunęły się na dwa wystające pagórki, oboje doświadczyli bliźniaczego uczucia rozkoszy.

Las pachnący Pożądaniem (PREMIERA 31.05) Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt