Rozdział 5. Rozdział pośredni

181 3 2
                                    

Reszte wieczoru spędziliśny przy kominku. Przymierzałam rękawiczki. Doceniałam że pamiętał mój rozmiar. Nie liczyło się to że były to rękawiczki  lateksowe. Zaśmiewał mi romantyczną balladę jednocześnie grając na flecie poprzecznym. To było bardzo wzruszające, ale pamiętam tylko refren, a leciał tak: "Wilk na miktfonie w głowie się nie mieści...". To był zaskakoująco przyjemny wieczór. Zaniósł mnie do mojego pokoju. Koniec mojej liny podpalił i powiedział że gdy rano się obudze będę wolna. Ależ z niego żartowniś! Gdy się obudziłam miałam na sobie kajdanki. Zabrał mnie na wyprawę. Przechodziliśmy ulicami jakiegoś miasta. Gdy zobaczyłam wierzę Ajfla zrozumiałam że to Paryż. Gibała się jakby tańczyła wogie bogie. Spacerowaliśmy polami elizejskimim. Zbaczyłam pieska. "Piesiooo!" pomyślałał. Chciałam go pogłaskać ale przypomniałam sobie że moje ręce są skute. Biegałam i łapałam bański mydlane. Smakowały jak mydło. Nagle stach zerwał z drzewa liść i powiedział " Wszystko jest możliwe jak w to uwierzymy" złapał go jak paralotnie i wzbił się w powietrze. Znaczy upadł na twarz ale był szczęśliwy. Mogłam uciec ale śmiałam tak że się przewróciłam

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 21, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Uprowadzona przez WokulskiegoWhere stories live. Discover now