|08| rozdział ósmy

399 38 6
                                    

A/N: To rozdział przejściowy, musiał się pojawić. W następnym dowiemy się więcej o przeszłości Delilah.

~ * ~

Beau zjawia się na miejscu niecałe piętnaście minut później.

Normalnie, nigdy nie przejąłby się laską, która dzwoni niemal w środku nocy - jeszcze nie do niego - i prosi, aby przyjechał. Ale Delilah brzmiała na autentycznie przerażoną i nieważne, jak bardzo by chciał, nie potrafił tego ignorować.

Już z oddali widzi drobną postać, skuloną niedaleko wejścia do parku i te kilka metrów, które ich dzielą pokonuje biegiem.

- Delilah - woła, przejęty tym, że ktoś mógł zrobic jej krzywdę. Kuca przy niej, a blondynka unosi wzrok, patrząc na niego niebieskimi oczami pełnymi łez i pokrymi, brudnymi od maskary  policzkami.

Nie myśli.

Widząc, że to Beau, rzuca się w jego ramiona, a on jest tak zaskoczony, że upada do tyłu na kamienną ścieżkę, ale odwzajemnia uścisk, widząc, jak bardzo jest roztrzęsiona.

Nie wie, co się stało, ale jest przekonany, że to musi być coś poważnego.

Nie zna Delilah, ale zawsze gdy ją widział, sprawiała wrażenie opanowanej i pewnej siebie. Teraz, gdy trzyma ją w ramionach i głaska jej plecy, chcąc, aby choć trochę się uspokoiła, ani trochę nie sprawia takiego wrażenia.

- Hej, Delilah, uspokój się - szepcze łagodnie. - Jestem tu, nic ci nie grozi - zapewnia ją cicho. - Chodź, zabiorę cię do domu - dodaje.

Pomaga wstać blondynce, a później prowadzi ją do swojego samochodu.

Podczas drogi nie rozmawiają. Beau odezwał sie tylko raz, pytając gdzie mieszka. Nie wie, co miałby jeszcze powiedzieć, wcale nie jest jej przyjacielem, a ona nie wygląda, jakby chciała komukolwiek się zwierzać.

Po niecałych dwudziestu minutach znajdują się w niewielkim mieszkanku Delilah. Beau czuje się trochę niezręcznie, stojąc w małym korytarzu i spoglądając na blondynkę.

- Pójdę już - odzywa się i sięga do klamki, ale mała dłoń na jego nadgarstku go powstrzymuje.

Delilah boi zostać się sama w domu. Boi się, że on może wrócić; on nie odpuści tak łatwo. Czuje tak przeogromny, paraliżujący strach, że nie wie, co ma zrobić.

- Beau, proszę - szepcze cicho, a po jej policzkach spływają świeże łzy, choć nawet w samochodzie nie przestała płakać. - Mógłbyś ze mną zostać?

Believe Me | B. Brooks |Where stories live. Discover now