13. Ściany

3.7K 312 224
                                    

Kolejne dni spędzone w pałacu były zaskakująco spokojne i pozbawione specyficznych konwersacji z hrabią. Z jednej strony cieszył mnie ten nagły brak zainteresowania, a z drugiej zastanawiałam się, co on jeszcze planuje. A planował na pewno. Zresztą, kogo ja chciałam oszukać? Byłam na siebie zła i wręcz nie dowierzałam swoim odczuciom, bo jakaś nieodkryta do tej pory, ryzykowna część mnie z niecierpliwością wyczekiwała jakiegokolwiek starcia z Mentorem. Nigdy nie miałam do czynienia z kimś tak interesującym i intensywnie stymulującym mój umysł i emocje.

Moje relacje z ludźmi były bardzo często płytkie i powierzchowne, ze względu na moją introwertyczną naturę, swoistą skrytość, której nauczyłam się w domu rodzinnym. Od zawsze dopuszczałam blisko siebie tylko kilka najważniejszych osób. A jeśli już to się stało, byłam z nimi związana tak silnie, że jakiekolwiek problemy czy niesnaski pomiędzy nami były dla mnie niczym niszczycielski żywioł trawiący emocjami moje wnętrze. Unikałam więc konfliktów jak ognia.

Z Mentorem było inaczej. Ciągłe niedopowiedzenia i jego specyficzne podejście sprawiało, że czułam się zaintrygowana. Coś sprawiało, że chciałam dowiedzieć się, co siedzi w jego głowie.

Któregoś leniwego popołudnia telefon w mojej kieszeni zawibrował.

Pani Michalino,
w gabinecie zostawiłem gotowy do ponownego uzupełnienia test. Proszę tym razem przyłożyć się do szczerych odpowiedzi.

M.

Byłam nieco rozczarowana tym sposobem kontaktu. Poza tym sądziłam, że nie będzie oczekiwał ode mnie ponownego wypełnienia tego głupiego kwestionariusza, jednak widocznie zależało mu na nim bardziej, niż myślałam.

Postanowiłam tym razem nie drażnić wilka i podeszłam do sprawy rzetelnie i uczciwie. W miarę jak Mentor wykładał na stół więcej swoich kart, uświadamiałam sobie, że początkowe uczucie przerażenia czy złości zastąpiło ostrożne zaciekawienie. Tak, zdawałam sobie sprawę z tego, że nie powinnam tak szybko osiadać na laurach. Nigdy nie mogłam być pewna, co do jego prawdziwych intencji. Mimo wszystko nie zrobił niczego, przez co mogłabym go podejrzewać o jakieś złe zamiary. Owszem, nie był do końca szczery, ukrywał przede mną wiele kwestii. Tłumaczyłam to sobie tym, że przecież nie miał obowiązku wyjawiać mi wszystkich swoich sekretów i spraw. Byłam dla niego kimś obcym. Tak jak sam powiedział, oboje musieliśmy zapracować na wzajemne zaufanie.

No właśnie, zaufanie.

Pewnego popołudnia z trudem osiągnięty przeze mnie jako taki spokój ducha został kolejny raz zburzony. Miałam zamiar odnieść wypełniony już kwestionariusz do gabinetu, kiedy mój wzrok przykuł obraz, który widziałam już wiele razy, ale wcześniej nie przyglądałam mu się z należytą uwagą. Był to portret, który przedstawiał młodą jasnowłosą dziewczynę. Na samym dole zauważyłam jakieś bazgroły i rok. Szybko obliczyłam, że obraz został namalowany jakieś siedemnaście lat temu. Czy był to ktoś z rodziny hrabiego? Mężczyzna wspominał przy okazji ostatniej rozmowy, że nie był żonaty. Zatem musiała to być siostra lub narzeczona. Odwróciłam się w stronę drzwi gabinetu, kiedy do moich uszu dobiegł niewyraźny głos hrabiego. Byłam pewna, że należał do niego. Z początku nie mogłam jednak zlokalizować źródła, z którego dochodziły odgłosy. Wydawało się, jakby dźwięki dobiegały zza ściany. Przyłożyłam ucho i wychwyciłam pojedyncze słowa. Mężczyzna mówił coś o jakiejś konferencji, wykładach, prelegentach... Przebiegłam wzrokiem po ścianie. Żadnych drzwi. Na końcu korytarza znajdowało się okno. Jeśli pokój ten przylegał do gabinetu, musiało się do niego wchodzić z innej strony. Ale jak to możliwe, skoro według moich amatorskich ocen architektonicznych, pomieszczenie za ścianą musiało być umiejscowione w rogu pałacu, a z tego co pamiętałam, z tej strony budynku na zewnątrz nie było żadnych balkonów ani schodów? Podumałam jeszcze przez chwilę nad tą zagadką, po czym weszłam do gabinetu. Odłożywszy plik zapisanych kartek na blat biurka kolejny raz rozejrzałam się po wnętrzu. Wodząc wzrokiem po ścianie, za którą najprawdopodobniej przebywał obecnie hrabia, natrafiłam na sporej wielkości lustro. Wcześniej nie przykuwało zbytnio mojej uwagi. Ot, zwyczajne lustro, bardziej element wystroju niż obiekt użytkowy. Teraz stanowiło punkt mojej koncentracji. Odpowiedź powoli nabrała kształtów i wypłynęła na wierzch mojego umysłu niczym oliwa zbierająca się na tafli wody.

Mentor¹ - Siedem prawd -  Zakończone ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz