3.

803 36 1
                                    

Clementine przychodziła do nas codziennie. Nawet w weekendy, chociaż wcale tego nie wymagałem. Wtedy mogłem poświęcić swoim córkom całe dnie. Opiekunka zawsze podczas swojego, nawet krótkiego pobytu w moim domu była uśmiechnięta. Podziwiałem ją, bo ja czasami miałem dość udawania, ale musiałem dla swoich dziewczynek. One były dla mnie najważniejsze i nie mogłem się poddać. Tłumaczyłem sobie, że kiedyś w końcu się przyzwyczaję do sytuacji, w której się znaleźliśmy. Ból będzie mniejszy. Potrzebowałem więcej czasu. Dobrze, że miałem przy sobie siostry, bo obawiałem się, co by się stało, gdybym został sam z dziećmi. Już raz pokazałem, że byłem słaby. Tyle że wtedy byłem sam. Nie miałem dzieci, za które byłem odpowiedzialny, które miały tylko mnie.

Clementine była przy mnie zawsze, gdy moje siostry nie mogły zaopiekować się dziewczynkami, bo miały swoje sprawy. Rozumiałem to. Nie oczekiwałem, że rzucą dla mnie wszystko. Opiekunka zaglądała do nas na chwilę, gdy wracała z pracy, mimo że u mnie miała wolne. Stella zawsze cieszyła się na jej widok. Moja córeczka traktowała swoją opiekunkę, jakby była naszą rodziną, bo spędzała z nami dużo czasu. Często opowiadała Clementine, jak siedziała ze mną i że lubiła swoją młodszą siostrzyczkę, mimo że czasami za dużo płakała. Miałem nadzieję, że to minie. Stephanie, była jeszcze mała i normalne, że płaczem komunikowała się z nami, bo niby jak w inny sposób miała nam powiedzieć, że potrzebowała czegoś w danej chwili? Była zdrowa, bo lekarz to potwierdził.

Bywały dni, kiedy nie radziłem sobie w ogóle z niczym. Miałem dość i nie byłem w stanie sobie przetłumaczyć, że nie chodziło w tym wszystkim o mnie. Po prostu potrzebowałem chwili dla siebie samego. Wtedy do akcji wkraczała Jenna. Nie pozwalała mi się poddać. Dawała mi czas, żebym się ogarnął i jakoś żyłem dalej. Kryzysy mijały szybko. Poza tym pomagały mi długie rozmowy z Clementine. Dowiedziałem się o niej nieco więcej. Wiedziałem już, dlaczego wybrała pracę w szpitalu przy maluchach, że nie miała chłopaka, odkąd rozstała się z jednym w liceum, bo okazało się, że mieli inne plany na przyszłość. Zrobiła sobie przerwę od związków, ale nie ukrywała, że w przyszłości na pewno zacznie się za kimś rozglądać. Będę wtedy musiał poszukać kogoś innego do pomocy, bo wątpiłem, żeby dziewczyna znalazła czas dla chłopaka i na opiekę nad moimi córkami. Tym bardziej że miała już stałą pracę.

Kilka razy Clementine została u nas na noc, gdy Stephanie ząbkował albo Stella się rozchorowała. Naprawdę potrzebowałem wtedy opieki dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jedno chore dziecko wymagało więcej uwagi niż dwójka, a drugie wtedy nie mogło być pozostawione samo sobie. Dbałem, żeby dziewczynki cały czas miały kogoś obok. Starsza córeczka była zadowolona, gdy opiekunka tuliła ją do snu i witała z samego rana. Bałem się, że Stella się do niej przyzwyczai. Już i tak dużo mówiła o Clementine, że chciałaby, żeby zostawała z nami cały czas. Oby dziewczyna nie odeszła od nas z dnia na dzień, bo nie umiałby wytłumaczyć tego swojej córeczce. Straciła już mamusię i było jej smutno z tego powodu. Nie chciałbym, żeby moja mała córeczka straciła w swoim życiu kolejną ważną dla siebie osobę.

Podczas dni, kiedy Clementine zostawała na noc, bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Aż tak, że kilka razy zasnęliśmy razem na kanapie. Tuliłem wtedy zmęczoną dziewczynę do siebie. Czułem się dobrze, mając kogoś blisko siebie. Czasami przyłapywałem się na myśli, że dobrze byłoby, gdyby została ze mną na stałe. Nie tylko ze względu na dziewczynki. Było mi przy niej dobrze.

Nie oglądałem się za kobietami. Nie miałem czasu na żadne romanse. Zamiast wychodzić do klubu bzyknąć jakąś panienkę, wolałem poświęcić czas Stelli i Stephanie. Ich potrzeby były dla mnie najważniejsze. Jednak nie potrafiłem ukryć, że podobała mi się ich opiekunka. Była śliczną i naturalną kobietą. Zgrabna, brunetka z dużymi czarnymi oczami, małym noskiem i pełnymi ustami. Była wzrostu mojej żony, ale poza tym ani trochę jej nie przypominała. I dobrze, bo czułbym większy ból. Chociaż bardzo cieszyłem się, że Stephanie była podobna do swojej mamusi. Patrząc na nią, widziałem duże podobieństwo do Suzanne. Powinienem się zacząć martwić, jeśli okaże się, że ta mała istotka charakterek też odziedziczyła po mamusi. Jednak ona będzie wychowywana w domu pełnym miłości. Wiedziałem, że Suzie tego najbardziej pragnęła od swoich rodziców i nie zamierzała popełnić ich błędów przy córeczkach.

Szczęśliwe zakończenie. ( Seria Długa Droga dodatek) [ ZAKOŃCZONA ]Where stories live. Discover now