6 - ostatni.

1.1K 41 5
                                    

Wczoraj podczas wizyty u lekarza, w której uczestniczyłem, dowiedzieliśmy się, że Clementine urodzi dziewczynkę. Kolejna córeczka. Nie miałem z tym żadnego problemu. Chociaż trochę było mi szkoda, że nie będę miał syna, ale to nie znaczyło, że pokocham kolejne dziecko mniej niż resztę. Nie było takiej opcji. Cała trójka dostanie ode mnie tyle samo miłości. Oby dziewczynki były zadowolone, że będą miały kolejną siostrzyczkę do swoich szalonych zabaw, które ostatnio urządzały. Nic nie było w stanie im przeszkodzić. Czasami nawet musiałem się z nimi wykłócać, bo bawiłyby się nawet w nocy.

– Chyba cię to nie przeraża? - Spojrzałem na swoją kobietę, gdy usiadła na kanapie.

Zabrałem się w końcu za sprzątnięcie zabawek, które walały się po całej podłodze w salonie od rana. Nie miałem na to ochoty, ale nikt inny tego nie zrobi. O ile Stella nie miała problemu z odkładaniem ich na swoje miejsce, to Stephanie nie umiałem tego wytłumaczyć tak, żeby zrozumiała, a starsza córeczka nie chciała sprzątać rzeczy, którymi się nie bawiła. Cwaniara. Zostałem więc zmuszony dopilnować porządku, żeby moja ciężarna kobieta przypadkiem nie potknęła się o którąś z zabawek dziewczynek. Nie mówiąc już o tym, że byłby ogromny płacz, gdyby którakolwiek z lalek została uszkodzona. Raz już to przerabialiśmy. Nie miałem ochoty na powtórkę. Kto by pomyślał, że zabawki mogły być aż tak niezastąpione dla małych dziewczynek? Nowa lalka nie mogła być lepsza od starej.

– A ciebie?

– Zapominasz, że miałem trzy siostry. - Zaśmiałem się.

Zostawiłem kilka zabawek na podłodze, które sprzątnę za chwilę i podszedłem do Clementine. Położyłem dłonie na jej brzuchu, z nadzieją, że poczuję ruchy naszego dzidziusia, ale chyba uciął sobie drzemkę. Trudno. Będę miał jeszcze wiele okazji do tego.

Stella coraz częściej dopytywała o swoje rodzeństwo i wydawała się zadowolona, że wkrótce w domu pojawi się kolejny maluszek. Miałem nadzieję, że naprawdę tak było. Chciałbym, żeby wiedziała, że zawsze będę ją kochać tak samo. Mojej miłości starczy dla każdej z moich cudownych dziewczynek. Cała trójka będzie dla mnie najważniejsza, razem z Clementine, która dała mi szansę na normalne życie. Potrzebowałem tego, ze względu na Stellę i Stephanie. Musiały wiedzieć, że byłem w stanie zrobić dla nich wszystko.

– Jasne. - Pocałowała mnie. – Jak ją nazwiemy? Chcesz kontynuować tradycję, więc będzie nieco łatwiej wybrać.

Zastanawiałem się, czy Clem za bardzo mi nie ustępowała. Może wcale nie chciała, żeby imię naszego dziecka zaczynało się na tę samą literę. Nie nalegałbym. Chciałem, żeby była ze mną szczera.

– Czy tobie to nie przeszkadza? - Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło.

– Ani trochę. - Uśmiechnęła się. – Podoba mi się ten pomysł.

– Może Sophie?

Podobało mi się to imię, chociaż wcześniej myślałem, że będę miał synka i nie byłem pewny, czy chciałbym kontynuować tradycję. Myślałem o nazwania dziecku po swoim ojcu, bo chciałem utrwalić pamięć o nim. Żałowałem, że moje dzieci nie będą miały kontaktu z dziadkami. Szkoda, że moja matka sama odcięła się od swoich wnuczek.

– Ładnie.

– Czyli wybrane? - Spojrzałem na nią zaskoczony.

– Poszło łatwiej, niż myślałam.

Łatwiej niż z Suzanne. Wykłócaliśmy się o imię dla pierwszego dziecka. To naprawdę był trudny wybór. Nie chciała wtedy słyszeć o żadnej rodzinnej tradycji Reidów, co w sumie mi nie przeszkadzało. Nie zdążyliśmy wybrać imienia dla córeczki, ale Stephanie było jedynym, o którym wspomniała moja żona. Dlatego tak nazwałem nasze maleństwo. Zawsze będzie przypominać mi o żonie.

Szczęśliwe zakończenie. ( Seria Długa Droga dodatek) [ ZAKOŃCZONA ]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن