Tamtego wieczoru tutaj, nie udawałem.

15K 549 39
                                    


Sala główna była przepięknie udekorowana w świąteczne dekoracje, a jedną z najpiękniejszych jaką przykuwały uwagę, była ogromna sięgając do sufitu ozdobiona choinka. Okrągłe stoły nakryte białymi obrusami, były umieszczone wokół parkietu. Z wielkim szokiem rozglądałam się po sali i musiałam przyznać, że można było odczuć w tym miejscu prawdziwą magię świąt.

- Podoba ci się? – usłyszałam szept przy moim lewym uchu, spojrzałam na Ronald i z uśmiechem pokiwałam głową. On pewnym krokiem kierował nas w stronę naszego stolika. Nie ominęło nas oczywiście witanie się z osobami, których zdążyłam już poznać na naszym weselu. Droga do stolika zajęła nam trochę czasu, poważnie to myślałam, że już nigdy tam nie dotrzemy. Z każdym krokiem zaczepiały nas kolejne osoby, co robiło się trochę denerwujące. Ronald natomiast zapewne był do tego najwyraźniej przyzwyczajony, bo nie było widać po nim zdenerwowani, czy nawet poirytowania. Sama natomiast zacisnęłam zęby i starałam się utrzymać promienny uśmiech. Na szczęście nikt nie ruszał tematu mojego porwania, tak jak obiecał błękitnooki za co byłam wdzięczna. W oczach niektórych mogłam dostrzec litość, współczucie, ale były osoby, które patrzyły na mnie z wyższością, obserwując mój każdy krok. Kolejnym tematem numer jeden, był mój zaokrąglony brzuszek, który delikatnie odznaczał się w sukience. Także usłyszeliśmy równie wiele gratulacji, a w tedy uśmiechałam się szczerze. Gdy już mogłam usiąść podziękowałam w duchu i odetchnęłam z ulgą. W naszym stoliku siedział Tom z Anastazją standard, Emma z Michaelem i Owen, a krzesło obok niego było wolne. Pomyślałam, że może jest ono zarezerwowane dla Boba, lecz jego dostrzegłam przy stoliku obok, jeszcze nie miałam okazji się z nim przywitać.

- Ktoś z nami jeszcze usiądzie? – Wyszeptałam w stronę męża, pochylając się do jego ucha.

- Tak, Lisa Taylor, kobieta Owena. – Z wielkim szokiem i niedowierzaniem spojrzałam na Ronalda.

- Widzę, że sporo mnie ominęło. – Odparowałam, gdy pierwszy szok minął. Błękitnooki chwycił za moją dłoń, splótł nasze palce i umieścił na swoim udzie. Po jakichś dziesięciu minutach rozmów, błękitnooki puścił moją dłoń, co bardzo mi się nie spodobało, bo ostatnio przy nim naprawdę czułam się bezpieczna. Nagle wstał i pochylił się nade mną.

- Zaraz wracam maleńka. – Wyszeptał i złożył na mych ustach szybki pocałunek, po czym odszedł.

- Jak się czujesz kochana? – Emma odezwała się do mnie, szturchając mnie ręką.

- Poza tym, że wiecznie nie mam apetytu, a twój brat wmusza we mnie jedzenie, to nawet całkiem znośnie. – Uśmiechnęłam się do niej kpiarsko. Wtedy usłyszałam z mikrofonu czarujący tubalny głos. Mój wzrok skierował się na scenę. I stał tam on, boss w całej swojej władczej okazałości.

- Szanowni Państwo, dziękuję za przybycie. – Zaczął, a ja jak zahipnotyzowana, nie mogłam przestać na niego patrzeć. Ewidentnie czuł się jak ryba w wodzie. Rozmowy ucichły, a wszyscy goście z zainteresowaniem obserwowali Ronalda. – Zebraliśmy się tutaj, by kontynuować tradycję i jak co roku złączyć się w rodzinnym gronie. – na chwilę zamilkł i spojrzał na mnie. – Przyjaciele wiecie, że jakiś czas temu został mi odebrany ktoś bardzo cenny, jednak los zwrócił mi tę osobę i może być tu teraz z nami. – O mój Boże, chyba zaraz zemdleję, poczułam jak ręka Emmy zaciska się na mojej, dodając otuchy. – Powiadają, że kobiety to słabość naszego systemu, ja Don Ronaldo Vittorio Ghost mówię stanowcze nie. To one są naszą siłą. – Mówiąc to patrzył wnikliwie w moje oczy, a mój obraz się zamazywał pod wpływem łez. – Dziękuję kochanie, że jesteś, a szczególnie za to, że ze mną wytrzymujesz. – goście wybuchli cichym śmiechem, ja sama prychnęłam na jego słowa. – Na koniec chcę życzyć wszystkim udanej zabawy, a teraz wznieśmy toast – Błękitnooki podniósł kieliszek szampana, a wszyscy obecni zawtórowali – Za naszą familie i nasze kobiety! – Zaraz za nim chórem wszyscy krzyknęli powtarzając jego słowa. I szczerze byłam w szoku jak każdy wypił szampana do dna, po czym mężczyźni wycałowali swoje partnerki. Zauważyłam, że Ronald schodził ze sceny i by szybciej się przy nim znaleźć, wstałam i ruszyłam w jego stronę. Byłam mu wdzięczna za jego słowa, poruszyły mnie. Samo to, że tak jawnie wywyższył kobiety wywołało u mnie nie lada szok. Nie potrafiłam opisać tego co teraz czułam, jak bardzo sprawiał, że byłam w końcu szczęśliwa. Mąż na mój widok rozłożył ramiona i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, unosząc i obracając wokół własnej osi. 

Fałszywa przysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz