O prawdzie, wychodzącej na jaw...

1.5K 166 70
                                    

Diana naprawdę nie mogła uwierzyć, że ponownie znalazła się w tej sytuacji; stała właśnie przed lustrem i wpatrywała się w swoje odbicie z niemałym zadowoleniem, ale i podenerwowaniem. Nie chodziło o to, że prezentowała się źle, a raczej o wysokie oczekiwania, jakie miała względem nadchodzącego balu.

Po raz pierwszy zamierzała pojawić się na nim z kimś — i to wcale nie z przypadkowym szlachcicem, a z kimś, na kim naprawdę jej zależało. Wiedziała, że Charlie doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak dobrze potrafiła wyglądać; niemalże nie mogła się doczekać widoku czystego zachwytu na jego twarzy.

Gdyby sedno sprawy leżało w zrobieniu oszałamiającego wrażenia na swoim partnerze, Diana nie przejmowałaby się ani odrobinę. Nie mogła jednak powstrzymać myśli, że środowisko arystokratów, bez wątpienia, nie spojrzy na jej wybór przychylnie. Właściwie podejrzewała, że sama obecność kogoś spoza ich elitarnego kręgu przyprawi ich o dreszcze obrzydzenia i skrajnej pogardy. I nie była pewna, czy Charlie w pełni rozumiał, co czekało go podczas balu.

Balu, który — notabene — organizowano w celach charytatywnych; Mihai i Gavril zdecydowali się wspomóc rezerwat, korzystając z niezwykle znanego wszystkim faktu. Arystokraci, choć zepsuci i próżni, uwielbiali udowadniać swoje bogactwo, szczególnie wydając pieniądze na szczytny cel, zupełnie jakby miało to wybielić ich reputacje.

Mimo to Diana nie widziała powodu, dla którego jakikolwiek bal — choć popierała, rzecz jasna, jego cel — miał okazać się pomocny w ich sytuacji. Czy naprawdę bracia spodziewali się, że każdy dostrzeże wspaniałomyślność rodu Draganescu i wybaczy ewentualny skandal? Bo na pewno doszłoby do skandalu, gdyby Luca czy nawet oni sami faktycznie podzielili się prawdą ze światem.

Nie znała planów rodzeństwa, a chłopcy milczeli jak zaklęci, co jedynie podsycało towarzyszące arystokratce zdenerwowanie. Słowo się jednak rzekło; obiecała, że będzie trzymać się z daleka, co stało się zresztą znacznie łatwiejsze, odkąd Charlie postanowił spędzać z nią każdą wolną chwilę, nawet jeśli oznaczało to pokonywanie znacznie większego dystansu, by dostać się na drugi koniec rezerwatu, gdzie przebywała Diana.

Starała się odsunąć na bok negatywne myśli. Gdyby nie bal, prawie zapomniałaby, że pochodzili z różnych światów, bo w azylu dla smoków nie liczyło się nic, poza jednym — zaangażowaniem w pracę. Niezależnie od pochodzenia, od wyznawanych poglądów i wartości, o ile ktoś wykonywał swoje obowiązki, nikt nie widział powodów do szukania zwady. Pośród drzew oraz łąk, otoczeni magicznymi stworzeniami i różnorodnością, wcale nie wydawali się inni. Wcale nie dzieliła ich przepaść, a zatracanie się w swojej obecności wydawało się tak proste jak oddychanie.

Teraz jednak znajdowali się w zupełnie innym miejscu, gdzie każdy tylko czekał na jakiekolwiek potknięcie; na okazję, by zmieszać ich z błotem. Musiałaby być głupia, żeby nie odczuwać stresu.

Pukanie do drzwi wyrwało ją z transu. Mimowolnie spojrzała na zegarek, upewniając się, że jej przygotowania nie zajęły zbyt wiele czasu, po czym zawołała:

— Wejść!

Spodziewała się zobaczyć któregoś ze swoich braci. Tymczasem do pokoju wślizgnął się Charlie, a Diana otworzyła usta za zdziwienia; widok jakiegokolwiek mężczyzny, ubranego w idealnie skrojony smoking, zrobiłby wrażenie, ale w jego przypadku było ono podwójne. Nigdy nie widziała go w czymkolwiek innym niż koszulka czy bluza, czasami brudna i przypalona. Nigdy nawet nie podejrzewała, że zobaczy go w takim wydaniu.

— Czyżby coś ci się podobało? — zaśmiał się Charlie, gdy dostrzegł oszołomienie na jej twarzy.

Oparł się o framugę z nonszalancją, a arystokrata musiała zamrugać, żeby otrząsnąć się z szoku. Zdawała sobie sprawę, że większość smokologów mogło pochwalić się całkiem niezłą muskulaturą — tym bardziej Weasley, który swoim wzrostem przewyższał znaczną część kolegów po fachu. Nie sądziła jednak, że wyjściowy strój zdoła wydobyć z postury Charliego smukłość, pięknie komponującą się z ewidentną pewnością siebie.

Lochy i Smoki ✔ [Charlie Weasley x OC]Where stories live. Discover now