O sukniach, budzących pragnienie...

1.5K 195 96
                                    

Diana miała wrażenie, że jeszcze nigdy w życiu nie czuła się tak skrępowana jak w tamtej chwili. A przecież ostatnie tygodnie okazały się wyjątkowo stresujące. Mimo wszystko nie umywały się do stania ramię w ramię z Charliem Weasleyem w absolutnym milczeniu; jej bracia, jak na nich przystało, grzebali się niemiłosiernie, a oczekująca na nich siostra utknęła z ich opiekunem.

Wiedziała, że — prędzej czy później — musiał nadejść moment, gdy znajdzie się sam na sam ze smokologiem. Rezerwat był ogromny, owszem, ale kontrolowanie takiego obszaru wiązało się z koniecznością stosowania dość ścisłej współpracy. A poza tym... Przecież poniekąd dlatego wciąż skrupulatnie pojawiała się na zmianach Daphne, udzielając jej pomocy, chociaż kobieta już dawno zwolniła ją z tego obowiązku. Diana jednak nie miała nic przeciwko obserwowaniu Charliego z ukrycia, gdzie czuła się całkiem bezpiecznie, bo nikt nie mógł jej zarzucić prześladowania.

Mimo to nie była gotowa na przebywanie tak blisko niego. Właściwie nie wiedziała nawet, dlaczego Weasley czekał na Mihaia i Gavrila razem z nią, zamiast wracać do pracy, czy udać się na zasłużony odpoczynek. Chciała wierzyć, że może był to pierwszy sygnał z jego strony, sugerujący zmianę podejścia, ale krępująca cisza zdawała się takiemu wnioskowi zaprzeczać. Jedynie ukradkowe spojrzenia, jakie rzucali sobie nawzajem, czyniły sytuację nieco lepszą; oznaczały postęp, bo jeszcze kilka dni wcześniej Charlie konsekwentnie ignorował jej istnienie.

— Gavril i Mihai... — wypaliła w końcu Diana, a on uniósł brwi. — R-radzą sobie jakoś?

Nie musiała nawet patrzeć w lustro, żeby wiedzieć, jak wyglądała jej twarz. Z pewnością była czerwona z zażenowania, pomieszanego ze stresem i czystą paniką. W jednej chwili jej dłonie zrobiły się wilgotne, a arystokratka musiała zwalczyć chęć wytarcia ich w brudne spodnie.

— Zaskakująco dobrze — odparł Charlie i uśmiechnął się słabo. — Są leniwi, ale na pewno sprawni fizycznie. Chociaż z każdym dniem narzekają coraz mniej, także może zrozumieli, że nikt nie zwraca uwagi na ich dyskomfort.

Diana pokręciła głową i odważyła się spojrzeć na Weasleya.

— W domu narzekają dokładnie tak samo, a może nawet bardziej. Odkryli, że dużo bardziej mnie to irytuje niż ostentacyjne milczenie — mruknęła i odchrząknęła.

Znowu zapadła cisza, tym razem odrobinę mniej niezręczna — na tyle, że Diana poczuła nagły przypływ odwagi, by kontynuować rozmowę. Zastanawiała się, czy powinna trzymać się neutralnych tematów, czy może raczej zaryzykować i powiedzieć to, co naprawdę chodziło jej po głowie. Zerknęła na Charliego, a gdy zobaczyła jego rozluźnioną postawę, doszła do wniosku, że lepszej szansy nie dostanie.

— Słuchaj, Charlie... — mruknęła nerwowo i odchrząknęła ponownie, gdy jej głos zabrzmiał dziwnie wysoko. Mogła przysiąc, że kącik ust mężczyzny drgnął nieznacznie, ale wolała się na tym nie skupiać. — Nie zamierzam cię prosić o wybaczenie, bo zdaję sobie sprawę, że nic nie usprawiedliwia mojego zachowania. Chciałam jednak, żebyś wiedział, że naprawdę mi przykro. Żałuję tak bardzo, jak to możliwe. Próbowałam... próbowałam jedynie ochronić tych dwóch kretynów przed ich własną głupotą. Nigdy nie zamierzałam cię skrzywdzić. Miałam nadzieję, że wszystko skończy się inaczej... — dodała głupio i podrapała się po karku.

Cała jej twarz była gorąca — włącznie z uszami, co nie zdarzyło się jej nigdy wcześniej. Sytuacji nie poprawił fakt, że Charlie nie odpowiedział, chociaż wyraźnie słyszał, co powiedziała; zasępił się nieco i wyglądał, jakby głęboko się nad czymś zastanawiał. Mimo to milczał, a Diana poczuła, że popełniła jednak błąd, odzywając się w ten sposób.

Lochy i Smoki ✔ [Charlie Weasley x OC]Where stories live. Discover now