Rozdział3

499 34 10
                                    


Rozdział 3
Zielone światło i ciężko opadające na kamienną posadzkę ciało. Przerażający odgłos kapiącej w komnacie wody. Triumfalny śmiech, który zastygł na ustach. Oślizgłe cielsko potwora, który zabija

samym spojrzeniem. Odór i smród wylewającej się z wnętrza jego oczu cieczy. Samotność i lęk przed tym co będzie dalej.
Morderca! – Znajome głosy osób, które przez niego straciły swoje życie. – Morderca!
- Potter, obudź się! – Odsunął się pod wpływem ciepłego dotyku. Nie chciał, aby ktoś widział go w takiej chwili. Dźwięk jego nazwiska mieszał się z wykrzykiwanym przez duchy oskarżeniem. – Morderca!
- Potter!
Harry poderwał się i zobaczył przed sobą twarz Draco, który przyglądał mu się z słabo rozpoznawalnym strachem, malującym się na ustach. Stojący za nim Wolfram, podzielał obawy brata. Złoty Chłopiec spojrzał na łóżko Neville'a, który patrzył na niego z zainteresowaniem. Miał na sobie piżamę i wyglądało na to, że on również został niedawno wyciągnięty z łóżka.
- Co wy tu robicie? – Warknął brunet, zwracając się do Malfoyów. – To nasza sypialnia, nie macie prawa wchodzić tu bez pytania!
- Krzyczałeś – powiedział cicho Wolfram. – Kilku młodszych uczniów przybiegło do nas wystraszonych, dlatego postanowiliśmy sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
Jak mogłem zapomnieć o zaklęciach wyciszających! –Wyrzucał sobie własną głupotę.
Harry wstał z łóżka, przeklinając wytartą piżamę po Dudleyu, którą miał na sobie. Widział, że bracia przyglądają się kpiąco stanowi, w jakim obecnie się znajduje. Nie dość, że postawił na nogi cały Dom swoimi krzykami, to teraz jeszcze zbłaźni się przed nimi swoim strojem.
Właściwie co mnie obchodzi ich zdanie! –Ofuknął się mentalnie.
Wyjął z szafy szkolny mundurek, kilka rzeczy i poszedł do łazienki, zamykając za sobą głośno
drzwi.
Westchnął głośno, mając wrażenie, że to dopiero początek koszmaru. Wziął szybki prysznic, mając nadzieję, że wraz z wodą, spłyną po nim wspomnienia ze snu. Niewiele to jednak pomogło. Nigdy nie pomagało. Ubrał na siebie za duże jeansy i niebieską koszulkę, a potem nałożył mundurek. Dziwnie było widzieć na nich emblemat z wężem, zamiast lwa. Wczoraj nie dostrzegł tej zmiany i zastanawiał się kiedy miała ona właściwie miejsce. Czerwień i złoto zastąpione przez zieleń i srebro, zdecydowanie bardziej pasowały teraz do jego osobowości.
Usłyszał pukanie do drzwi i krzyknął, że jest zajęte, ale natrętny gość nie wiele robił sobie z jego słów. Trójka Ślizgonów weszła do pomieszczenia, nie przejmując się jego ostrym spojrzeniem.
- Czego chcecie? – Warknął na nich, a dwójka Malfoyów uśmiechnęła się jedynie kpiąco, co doprowadzało Złotego Chłopca do potwornej irytacji. – Czy wspólne korzystanie z łazienki przez Ślizgonów, to jakiś wasz fetysz? – Zapytał, a oni nie wydawali się wzruszeni jego narzekaniem.
Neville podszedł do lustra i zaczął wykonywać poranne czynności.
- Myślisz braciszku, że da się coś z tym zrobić? – Zapytał Draco, spoglądając na Harry'ego.
- Widzę jakiś potencjał, ale będzie to wymagało sporo pracy ... Dobrze, że lekcje zaczynają się dopiero za trzy godziny.
A śniadanie?– Pomyślał Harry, mając nieodparte wrażenie, że to on będzie ich dzisiejszą ofiarą.
- To od czego zaczynamy? – zapytał Draco, a po chwili sam sobie odpowiedział. – Potty, ściągaj ciuchy.

- Słucham? – Złoty Chłopiec zakrztusił się własną śliną. – Malfoy, chyba przegrzałeś sobie ten ulizany, arystokratyczny łeb, jeśli myślisz, że się przy tobie ...
Nie dokończył, ze strachem obserwując jak bracia zbliżają się do niego, z sadystycznymi minami. Cichy śmiech Neville, który dobiegał z rogu pomieszczenia, obudził w Harrym najgorsze przeczucia.
- Zostawcie mnie! – Warknął. - Bądź grzeczny, Potty ...
Kilka wrzasków później, Harry stał na środku łazienki, rozebrany do samych bokserek, które jako jedyne udało mu się zachować, pomimo głośnych i rozbawionych protestów Draco, który uważał, że one również do niczego się już nie nadają. Harry walnął go w odpowiedzi w nos, więc blondyn musiał ustąpić. Nie przeszkodziło mu to jednak w kpiącym uśmiechaniu się.
- Jesteście nienormalni!- Krzyknął po raz kolejny na braci, którzy mierzyli go badawczym wzrokiem. Z poczuciem rosnącego przerażenia, zapisując sobie w pamięci, że od tej chwili będzie brał ze sobą różdżkę nawet do łazienki, patrzył na kupkę popiołu, która była kiedyś jego ubraniami. Draco uznał, że jego wrażliwe oczy nie zniosą czegoś takiego i po prostu spalił je zaklęciem. – Nie mam innych rzeczy! Jeśli myślicie, że zrobię z siebie błazna, paradując bez ciuchów pod mundurkiem, to ...
- Potty, czy ty masz nas za jakiś zboczeńców? – Zapytał blondyn – Nie pozwolilibyśmy ci wyjść stąd w takim stanie. Nie pamiętasz o czym mówił wczoraj Snape? Jeśli będziesz plamił honor naszego domu, to sam się z tobą policzy. I pomimo tego, że chętnie bym to zobaczył, nie zamierzam skazywać Slytherinu na plotki, względem niemoralności któregoś z jego uczniów. Jako prefekt, muszę dbać o renomę.
- Kto jest waszym drugim prefektem? – Warknął Harry. – Chce złożyć zażalenie o znęcaniu się ...
- Potty, nie rób się śmieszny. Nie potrafisz sam się obronić? Obecnie jedynym prefektem naszego Domu jestem ja. Prefekt Naczelny ukończył szkołę rok temu, a z garstki obecnych siódmoklasistów, którzy wrócili po wakacjach, nikt nie nadaje się na to stanowisko. Z naszego roku również nie ma drugiego kandydata. Nie wiem kiedy, albo czy w ogóle zostaną ustawieni nowi, więc jeśli czegoś chcesz, to masz to zgłaszać bezpośrednio do mnie. Możesz oczywiście również do Snape'a ale wątpię byś zdecydował się na to rozwiązanie.
- Więc co teraz zamierzacie? – Zapytał Złoty Chłopiec, świadom beznadziejności sytuacji w jakiejś się znalazł. Miał nieodparte wrażenie, że jeżeli zdecydowałby się na wyjęcie jakiś innych swoich rzeczy z szafy, to podzieliłyby one los tych, które już zostały spalone.
- Zamierzamy dokonać cudu i sprawić, abyśmy nie musieli już się ciebie wstydzić – odpowiedział blondyn. – Najpierw zrobimy coś z tym gniazdem, które masz na głowie ... - powiedział podchodząc do niego z nożyczkami, które nie wiadomo skąd, pojawiły się w jego dłoni.
Przez kolejne kilkanaście minut Harry zaciskając z irytacji zęby, siedział na wyczarowanym przez Wolframa krześle i pozwalał bracią doprowadzić się do porządku. Jego głośne protestu co do nałożenia mu jakiejś maści, kolorem podobnej do odcienia jego karnacji, nie przyniosły najmniejszego skutku.
- Twoja cera jest paskudna, radziłbym ci coś z nią robić, bo my nie zamierzamy codziennie poświęcać swojego czasu rano, na nakładanie ci fluidów i pudrów.
- Nakładanie czego? – Zapytał Złoty Chłopiec, ale nie doczekał się odpowiedzi.
- Wstań – rozkazał Wolfram, a Harry mimowolnie podniósł się. Miał już dość siedzenia w tym towarzystwie, w samych bokserkach. – Czy ty w ogóle coś jesz?
- Tak – warknął, mając już dość przytyków na swój temat.

Błysk Zielonego Światła-DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz