Rozdział 25

287 25 2
                                    

Rozdział 25
- Przyszedłeś - stwierdził Harry po chwilowym milczeniu. Nienawidził się za to, że nie jest w stanie powiedzieć w tej sytuacji czegoś inteligentniejszego.

Blondyn wydawał się być nie skrępowany nawet w najmniejszym stopniu. Zachłannie obserwował Pottera, a jego wzrok ślizgał się po całym jego ciele.
Brunet był teraz wdzięczny za to niefortunne wpadnięcie do basenu. Przynajmniej pod wodą nie czuł się tak całkowicie odsłonięty. Co prawda niewiele w wannie było piany, ale zawsze było to bardziej komfortowe położenie.
Draco przybliżył się do niego i odgarnął z jego twarzy kilka mokrych, zabłąkanych kosmyków. Harry wstrzymał oddech i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w poczynania blondyna. Odsunął się on zaledwie na sekundę, aby odłożyć różdżkę. Brunet instynktownie przybliżył się do niego, nie chcąc tracić przyjemności, jaką zapewniała mu bliskość Malfoya.
Ten uśmiechnął się do niego i chwyciwszy pod wodą jego rękę pocałował go w usta. Najpierw delikatnie, jakby badał czy Harry nie ma nic przeciwko. Potem z coraz większą pasją, świadomy, że były Gryfon chętnie odpowiada na jego działania. Jego ręce zaczęły błądzić po ciele drugiego chłopaka, chcąc być z nim w jak najbliższym kontakcie.
Pomieszczenie znów zaczynało wypełniać się gorącą parą. Harry pomyślał, że znalazł się w prawdziwym raju. Jego ciało płonęło z pożądania, gdy nieśmiało dotykał Draco. Wciąż czuł się spłoszony, jednak chęć głębszych doznać była wyjątkowo skutecznym bodźcem do walki z zażenowaniem.
Malfoy odsunął się delikatnie i popatrzył na zamknięte oczy Złotego Chłopca. Jego twarz w tym momencie wyglądała bardzo ponętnie, zdobiona przez rozkoszny rumieniec. Draco chciał by brunet na niego spojrzał, pragnął ujrzeć jego szmaragdowe oczy.
- Popatrz na mnie Harry – poprosił.
Potter bardzo powoli spełnił jego prośbę. W jego oczach można było dostrzec wszystkie emocje jakie targały Złotym Chłopcem. Draco pomyślał, że może z nich teraz wyczytać wszystko. Zadrżał pod wpływem tego co tam dostrzegł.
Harry przez chwilę patrzył w błękitne tęczówki. Zdecydowanie nie były to chłodne oczy jakie zapamiętał. Teraz tliło się w nich coś, co można było uznać za delikatny błysk. Podniecenie? Może nawet pożądanie? Nie, to nie było tylko to.
Blondyn odsunął się jeszcze dalej, a potem wyszedł z wody. Harry instynktownie poszedł za nim. Kompletnie nie skrępowany swoja nagością Draco usiadł na brzegu basenu. Poklepał miejsce obok siebie, zachęcając Harry'ego do tego samego. Brunet czuł się nie najlepiej, odkrywając swoje pokryte bliznami i wciąż wychudzone ciało, ale zajął wskazane miejsce.
– Musimy poważnie porozmawiać – powiedział Draco.
Harry skinął głową. Spodziewał się, że blondyn będzie chciał wyjaśnić wszystko przez kolejnym krokiem w ich znajomości. Brunet był bardzo zdesperowany, by tym razem niczego nie namieszać.
- Co tym razem zamierzasz zrobić po tym wszystkim? - zapytał Malfoy. Spojrzenie jakie posłał Harry'emu zdawało się przenikać go od środka, zmuszając do podjęcia konkretnej decyzji.
Potter nie miał pojęcia, co ma odpowiedzieć. Co właściwie łączyło go z blondynem? Na pewno ich do siebie ciągnęło. Pamiętał to uczucie, które go doprowadzało prawie do szału, gdy Draco się od niego odsunął. To było nie do wytrzymania. Tak samo jak tęsknota za każdym razem, gdy nie widzieli się dłuższy czas. Albo poczucie bycia ignorowanym, kiedy popełniał błędy. To zdecydowanie było najgorsze.
- Nie chce stracić tego co jest między nami – powiedział powoli, starając się utrzymać z blondynem kontakt wzrokowy. Nie było to łatwe, gdy poza patrzeniem w oczy miał jeszcze do wyboru lustrowanie jego nagiego ciała. - Nie zamierzam więcej uciekać – dodał po chwili – chcę zaakceptować to kim jestem.

Draco uśmiechnął się delikatnie, przysuwając się jeszcze bliżej. Brunet nie mógł się dłużej pohamować. Przechylił się do przodu, a następnie naparł gwałtownie na usta blondyna. Jego ręce powędrowały na uda chłopaka, a następnie coraz wyżej.
Malfoy nie pozostawał bierny. Odpowiedział na pocałunek z równą żarliwością z jaka zabrał się do niego Potter. Wplótł palce jednej ręki w jego miękkie włosy, a drugą dłonią gładził plecy bruneta.
Oboje głodni kontaktu z partnerem przesuwali się do siebie coraz bardziej, powoli tracąc kontrolę nad własnym ciałem. Podświadomość, która chciała doprowadzić partnera do spełnienia, zdawała się sama ich prowadzić.
- Draco – mruknął Harry między pocałunkami – ja... chciałbym, abyś został moim partnerem – poprosił między jękami rozkoszy.
Blondyn odpowiedział mu najlepiej jak umiał, doprowadzając do stanu w którym Złoty Chłopiec mógł się jedynie wić i skomleć pod wpływem przyjemności, jaka płynęła z posiadania na swoim rozpalonym ciele zimnych dłoni Malfoya.
- Ja również tego chcę, Harry – powiedział w końcu Draco, gdy obaj leżeli na plecach, na chłodnych kafelkach łazienki. Ciasno przytuleni do siebie, oddychali ciężko, całkowicie spełnieni.
- Nie zamierzam tego ukrywać – dodał Złoty Chłopiec, rozkoszując się zapachem Draco. Przesunął się trochę wyżej by złożyć na ustach arystokraty delikatny pocałunek.
OOO
Kiedy Ron był na piątym roku był beznadziejnie zakochany w Hermionie. Sprawa jednak nie wyglądała najlepiej, zważywszy, że dziewczyna nie widziała w nim nikogo więcej niż przybranego brata. Byli sobie niesamowicie bliscy, przekomarzali się i kłócili jak miało to w zwyczaju rodzeństwo. Niestety mimo subtelnych prób rudzielca, Hermiona zdawała się nie widzieć w nim potencjalnego kandydata na swojego chłopaka. On natomiast był zbyt zawstydzony by dobitnie pokazać jej, że jest nią zainteresowany.
Miesiące mijały, a Ron coraz bardziej przekonywał się, że nigdy między nimi nic nie będzie. Mimo to nie był w stanie zainteresować się żadną inną dziewczyną. Pamiętał oczywiście, że nie umiał oprzeć się urokowi Fleur Delacour, ale całą winą za to niefortunne zdarzenie obciążał jej pokrewieństwo z Wilami.
Nie łatwo było mieć pięciu braci, którzy non stop dokuczali mu z powodu jego nieśmiałości. Oczywiście Percy nie był wcale lepszy, ale od kiedy związał się z Penelopą Clearwater nawet on czasami się z niego śmiał. Chłopak miał coraz bardziej dość bycia rodzinnym fajtłapą. Naprawdę próbował zwrócić uwagę na którąś z dziewczyn, ale nie mógł się przemóc do rozmowy z żadną z nich. W końcu musiał przyznać się do porażki. Jego życie miłosne nigdy nie zaistnieje.
Tak myślał do początku tego roku szkolnego. Dopóki nie pojawił się on. Swoją hetero seksualność przyjął jakoś coś oczywistego, chociaż nie miał nic przeciwko homoseksualistą. Raczej nie znał ich zbyt wielu, choć wiedział, że jakiś kuzyn i daleka ciotka preferowali własną płeć.
Teraz sam zaczął się zastanawiać skąd u niego mogłaby wystąpić fascynacja nim. Po pierwsze zauważył, że jest niezwykle przystojny. Coś o czym nigdy nie myślał, kiedy miało by odnieść się do któregoś z jego kolegów. Jego głos wywoływał u niego ciarki. Spojrzeniem sprawiał, że serce Rona biło na alarm. To wszystko było takie nowe i niezwykłe. Starał się jednak nie myśleć za wiele o stanie, w jaki wprawiał go ten chłopak.
Nieczęsto miał okazję się z nim widywać. Dopóki nie pogodził się z Harrym praktycznie tylko na lekcjach. W klasie rudzielec był całkowicie bezpieczny, a jakiekolwiek przychodziły mu do głowy niepokojące myśli, szybko je odrzucał.
Lecz teraz coś się zmieniło. Od trzech dni zdawał się natrafiać na niego na każdym swoim kroku. Nie mógł spokojnie zjeść nawet posiłku. Czuł się obserwowany. Na domiar złego za każdym razem

Błysk Zielonego Światła-DrarryWhere stories live. Discover now