Rozdział 4

425 35 6
                                    

Rozdział 4
Harry zrezygnował z lunchu i poszedł prosto do swojego pokoju. Jak na razie nic nie szło po jego myśli. Co gorsze w drodze z klasy, usłyszał, że dwie grupki dziewczyn, które mijał, zachichotały na jego widok. Zdecydowanie nie odpowiadało mu takie zachowanie.
Ślizgoni przyglądali mu się, gdy przechodził przez Pokój Wspólny i pomimo irytujących uśmieszków na twarzy, nie rzucili mu żadnej uwagi, poza „I jak dwa biedne Lwiątka poradzą sobie w domu pełnym Węży." Puścił tą zniewagę mimo uszu, mając nadzieję, że zaraz zaszyje się w spokojnym dormitorium, daleko od tych kpiących spojrzeń.
Przed nim był cały wolny dzień, bo według planu eliksiry były jego ostatnio lekcją. Nie dane było mu jednak długo odpoczywać w samotności, ponieważ kilkanaście minut później do pokoju wszedł Neville.
- Spotkałem Syriusza, prosił abym ci przekazał, że jak tylko będziesz wolny, to masz go odwiedzić. Wyglądał na bardzo podekscytowanego.
- To może od razu tam pójdę. Mówił, gdzie jest jego gabinet?
- Obok tego, który wcześniej zajmował Lupin.
- Dobrze, dzięki.
Wstał z łóżka i powlókł się w kierunku wyjścia z lochów. Może spotkanie z ojcem chrzestnym nie będzie takie złe...
Na korytarzu spotkał Malfoyów.
- Potty, a ty gdzie się wybierasz? – Zapytał Draco. - Nie twój interes, Fretko. Nie jesteś moją niańką.
- Oczywiście, że nie, ale wymagam abyś zwracał się z szacunkiem do osoby prefekta, którym jestem. Więc teraz grzecznie odpowiedź na moje pytanie, pókim miły.

- Do Blacka – warknął Harry i minął ich, nie zważając na ich zaskoczone miny.
- Po co on ma iść do nowego profesora? – Draco zapytał brata.
- Nie mam pojęcia.
- Czyżby ten kretyn naraził się już pierwszego dnia i dostał szlaban? Przecież nie mieliśmy z nim jeszcze nawet lekcji!
- Może się znają? – Podrzucił myśl Wolfram.
- Nie bądź głupi. Potty nie ma żadnej rodziny, a jedynym dorosłym czarodziejem, który przyjaźnił się z jego rodzicami był Lupin i Pettigrew. Poza tym Black to uniewinniony przestępca, skąd Potter miałby go znać?
- Nie wiem, ty znasz go lepiej.
- Nie podoba mi się, że ten dupek od razu pakuje się w kłopoty. Snape kazał nam go mieć na oku, a ja nie zamierzam zawieść naszego opiekuna.
- To co robimy?
- Jak to co, śledzimy tego kretyna i w miarę potrzeby będziemy interweniować. Za jakie grzechy, ta głupia Tiara umieściła tę niedorajdę w naszym domu ...
OOO
Harry bez problemu znalazł odpowiednie drzwi, choć był prawie pewien, że wcześniej w tym miejscu, nie było żadnego gabinetu, a jedynie nieużywana, stara klasa. Przełknął głośno ślinę, wciąż nie mogąc pozbyć się natrętnych myśli o tym, że Łapa nie będzie chciał go już znać. Zapukał do drzwi, a chwilę później stanął w nich właściciel komnaty.
- Harry ... - powiedział cicho, uśmiechając się szczerze, co sprawiło, że serce bruneta aż podskoczyło z radości. Mężczyzna wpuścił go do środka, a potem zamknął w mocnym uścisku.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem – były Gryfon wyszeptał mu do ucha.
- To dlaczego nie chciałeś ze mną zamieszkać? Przecież po oczyszczeniu z zarzutów, mogłem cię legalnie adoptować. I nadal tego pragnę jeśli tylko się na to zgodzisz.
Złoty Chłopiec, zapominając o wszystkich dręczących go przez ostatnie miesiące wyrzutach sumienia, jeszcze mocniej przytulił się w odpowiedzi na zadane pytanie.
OOO
- Słyszysz o czym rozmawiają? – Draco i Wolfram dotarli pod gabinet nowego profesora, dziękując Merlinowi, że w porze lunchu nie kręci się tu zbyt wiele osób. Dzięki temu mogli bez obaw podsłuchiwać to, co dzieje się w środku.
OOO
- Musiałem to wszystko przemyśleć Syriusz, cały ostatni rok był taki trudny. - Rozumiem dzieciaku, ale wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć.
- Wiem i bardzo ci za to dziękuję. Kocham cię.

- Ja ciebie również – Łapa uśmiechnął się promiennie do niego.
- Myślałem, że nie będziesz chciał mnie znać po tym, gdzie umieściła mnie Tiara.
- Nawet tak nie mów Harry, jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Właściwie to jedyną jaka mi teraz pozostała, z wyjątkiem przyjaźni Lupina.
- Przepraszam – odpowiedział szczerze były Gryfon, przywołując wspomnienie o Tonks. Łapa zrozumiał o kim myśli jego chrześniak.
- Przecież to nie twoja wina i zabraniam ci się o cokolwiek obwiniać! – Wstał i ponownie przytulił chłopca, który wydawał się taki mały, względem postury rosłego mężczyzny, jakim był Black. – I obiecuję ci, że zabiorę cię na święta do domu. Już nigdy nie będziesz musiał ani wracać do Dursleyów, ani zostawać w zamku. Zrobię wszystko, abyś od tej chwili mógł się cieszyć młodością. Zasługujesz dzieciaku, na wszystko co najlepsze.
- Dziękuje Syri. Tak bardzo cię kocham.
Rozmawiali przez najbliższe pół godziny, racząc się wyśmienitą, słodką herbatą, którą Łapa zamówił z kuchni. Black opowiadał o swojej pierwszej lekcji, którą przeprowadził z Lupinem. Wydawał się zachwycony tym, ze McGonagall zaproponowała mu to stanowisko.
- Będziemy prowadzić zajęcia razem z Lunatykiem, a w czasie pełni, nie będzie konieczności szukania zastępstwa. Również Remus ma teraz wiele obowiązków względem stanowiska wicedyrektora, dlatego łatwiej będzie nam współpracować we dwójkę, niż jak sam miałby temu wszystkiemu podołać.
Niestety zaraz po lunchu, Syriusz miał mieć kolejne zajęcia, wiec Harry musiał teraz wrócić do siebie. Zapewnił chrzestnego, że dobrze czuje się w towarzystwie Ślizgonów i nie jest tak źle, jakby mogło się wydawać. Obiecał również, że będzie często odwiedzał go w komnatach, a Łapa uparł się nawet, że poda mu swoje hasło, na wypadek gdyby Złoty Chłopiec chciał na niego poczekać, gdy nie będzie go w komnatach czy po prostu schować się w jakimś odosobnionym miejscu.
- Głupio byłoby gdybyś wyczekiwał na mnie przed drzwiami, w końcu niewiele osób wie o naszym związku, a z drugiej strony nikt nie będzie cię tutaj szukał, jeśli zapragniesz się gdzieś ukryć.
Harry, wbrew szalejącym w nim wyrzutów sumienia, czuł się bardzo szczęśliwy z udanej wizyty i pożegnawszy się mocnym uściskiem z chrzestnym, ruszył z powrotem do lochów.
OOO
- Potter! – Harry poczuł, że ktoś ciągnie go w kierunku pustej klasy, która znajdowała się niedaleko gabinetu Syriusza. Nie zdążył nawet krzyknąć, a już został posadzony na miejscu. Przed nim stał wściekły Draco i Wolfram, którzy patrzyli na niego, jakby zobaczyli go po raz pierwszy w życiu.
- Ty głupi imbecylu – krzyknął na niego blondyn – Czyś ty postradał ostatnie resztki rozumy? Jesteś chorym i nieodpowiedzialnym kretynem, który ciągle pakuje się w kłopoty! Myślisz, że teraz my będziemy chronić twój kościsty tyłek? Nie jesteśmy jak Granger i Łasica! Nie zamierzamy ukrywać twoich schadzek, nawet gdybyś był następcą Merlina!
- Nie rozum ...
- Nie przerywaj mi, jak do ciebie mówię! Nie wiem jakie panują zasady w mugolskim świecie, ale wiedz, że złamałeś właśnie jeden z najsurowszych przepisów szkolnych! Myślisz, że jak jesteś Chłopcem-Który-Zabił-Czarnego-Pana to cię nie wyrzucą? A figa z makiem! Jak tylko ktokolwiek dowie się o tym co wyczyniasz z Blackiem, to będzie największy skandal, od kiedy brata Dumbledore przyłapali na eksperymentowaniu z kozami!
- Malfoy, o czym ty ... - warknął

Błysk Zielonego Światła-DrarryWhere stories live. Discover now