rozdział 3

3.2K 247 22
  • Dedicated to Konradowi <3.
                                    

HARRY'S POV

Właśnie wyszedłem z kwiaciarni. W dłoni trzymałem białą różę - mój znak rozpoznawczy. Poprosiłem o najładniejszą, jaką mieli, ponieważ chciałem wypaść jak najlepiej. Na moje ogłoszenie odpowiedziały dwie dziewczyny. Nie dziwię się. Pewnie większość myślała, że jestem obleśnym dziadkiem lub jakimś chorym zboczeńcem. Jedną odrzuciłem po dłuższej konwersacji. W pewnym momencie poprosiłem ją o zdjęcie, bo... dlaczego nie? Wiem, że jestem egoistycznym dupkiem, ale po prostu ona nie zadowalała mnie, hm... wizualnie. Druga dziewczyna, szczerze mówiąc, zaintrygowała mnie. Była rzeczowa i stanowcza. Miałem nadzieję, że nie rozczaruję się na wstępie. Dojechałem do Something New i zaparkowałem mój samochód na podjeździe dla klientów. Wszedłem do pomieszczenia i od razu uderzył mnie zmieszany zapach słodkości i kawy. Byłem tu pierwszy raz, ale pomyślałem, że na pewno nie ostatni. Zająłem wolny stolik i czekałem. Byłem trochę przed czasem, ponieważ nie lubię się spóźniać. Jeżeli nie dogadam się z tą dziewczyną będę w kropce. Nie chciałem zawieźć babci. Chciałem, żeby przez te ostatnie dni była szczęśliwa. Boże, naprawdę jestem desperatem. Westchnąłem ciężko i przejechałem ręką po włosach w geście bezsilności. Po chwili w kawiarence rozległ się dzwoneczek, oznajmiający nowego klienta. Odwróciłem głowę w tamtą stronę. Przez próg przeszła ładna dziewczyna. Od razu wpadła mi w oko i modliłem się, żeby to była ona. Kiedy zaczęła przeskakiwać wzrokiem po stolikach, od razu wiedziałem czego szukała. Białej róży. Uśmiechnąłem się do niej, zachęcająco, kiedy spotkaliśmy się wzrokiem. W myślach parsknąłem śmiechem, widząc jej dezorientację i zaskoczenie. Na jej czole pojawiła się wtedy delikatna zmarszczka, co uznałem za urocze. Kiedy była już blisko, odezwałem się.
- To chyba właśnie na ciebie czekam.
 Po kilku dowcipnych uwagach i żartach, Adila, ku mojemu zaskoczeniu wyjęła notes i długopis.
- Czekam na wyjaśnienia. Dlaczego mam udawać twoją narzeczoną? - odezwała się słodkim głosem. Jej oczy bacznie mi się przyglądały. Odchrząknąłem.
- Okej. Mam poważny problem - zacząłem - Moja babcia... ona umiera. I chce być na moim ślubie, tylko ja nie wspomniałem jej, że nie mam narzeczonej. A właściwie nawet dziewczyny i...
- Okłamałeś swoją babcię? - zapytała, marszcząc brwi.
- W zasadzie to nie. Po prostu przemilczałem moje rozstanie.
- Och - westchnęła cicho - I to tyle, tak? Nie chcesz zawieźć babci.
- Dokładnie tak - zacisnąłem wargi.
- A już myślałam, że jesteś jakimś psycholem - zaśmiała się. Coś skręciło mnie w środku na te słowa. Nieudolnie do niej dołączyłem. Nigdy nie lubiłem, kiedy ktoś tak na mnie mówił. Od razu się denerwowałem i traciłem humor. Miałem tylko nadzieję, że niczego się nie domyśli...
- Omówmy warunki - powiedziałem trochę zbyt sucho. Kiwnęła głową i zaczęła rozpisywać długopis - Chciałbym, żebyś się do mnie wprowadziła - wytrzeszczyła oczy - No co? Przecież przyszli państwo młodzi mieszkają razem.
- Tak, ale... Ja mam rodzeństwo i...
- Trzydzieści tysięcy funtów wymaga poświęceń - widać było, że moje słowa zrobiły na niej duże wrażenie.
- Czyli jednak zgadzasz się na trzydzieści? - kiwnąłem sztywno głową. Było mnie na to stać, a ona bardzo mi się spodobała. Praktycznie od razu złapaliśmy kontakt.
- Dobrze - westchnęła i zapisała coś w notesie.
- W przyszłym tygodniu pojedziemy do mojej babci, żeby cię poznała - znowu zaczęła notować - A za jakieś trzy dni pojedziemy po pierścionek.
- Jaki pierścionek?
- Zaręczynowy, głuptasku - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. Widziałem jak na jej ustach wykwita cień uśmiechu - Chcesz coś do tego dodać?
- Chcę wiedzieć, czy będę mogła spotykać się z moim rodzeństwem - przygryzła wargę. Zawiesiłem na nich na moment wzrok. Miała bardzo ładne usta.
- Oczywiście - parsknąłem śmiechem - To nie jest twoje więzienie. Możesz nawet ich zapraszać. Ale chciałbym, żebyś im powiedziała, że się spotykamy - patrzyła na mnie przez moment pustym wzrokiem, po czym kiwnęła sztywno głową.
- Resztę ustalimy jutro - powiedziałem - Bądź spakowana do czternastej.
- Co? - zapytała zdezorientowana.
- Jutro się do mnie przeprowadzasz, Adele* - mrugnąłem do niej, nachyliłem się i ucałowałem jej gorący policzek, po czym opuściłem kawiarnię.

*nawiązanie do słów Adili, kiedy powiedziała Harry'emu, że za 30tys będzie mógł do niej mówić Adele.
____________
jak wrażenia po trzecim rozdziale? :D następny pojawi się szybciej, ponieważ ja mam ferie teraz, a Kasia za dwa tyg, więc będziemy się uzupełniać. mamy nadzieję, że trójeczka wam się podoba i zostawicie po sobie jakiś motywujący ślad x. pozdrawiamy i życzymy miłego wieczorku :*
rozdział z dedykacją dla Konrada ♥


fake fiancée || h.sWhere stories live. Discover now