rozdział 14

219 21 2
                                    

HARRY'S POV

- Kim ty, do cholery jesteś? – momentalnie odwróciłem się na dźwięk ostrego tonu Adili. Myślałem, że jeszcze śpi, tak bardzo nie chciałem, żeby zobaczyła mnie w takim stanie.
W moich oczach na moment zamigotało przerażenie i dezorientacja. Co ja mam teraz zrobić? To się nie miało tak wydać. Wciągnąłem szybko powietrze do płuc, aby się uspokoić. Zacząłem szukać w jej spojrzeniu dobra i życzliwości, które zawsze tam były, ale jedyne co dostrzegłem w tamtym momencie to szok, przerażenie i gniew. Poczułem gule w gardle i jedyne co chciałem zrobić to cofnąć czas albo przynajmniej zapaść się pod ziemię.
- Ja... - zacząłem się jąkać. Pierwszy raz zabrakło mi odpowiednich słów. – To nic takiego. Jestem tylko zazdrosny – rzuciłem i zacząłem stawiać stół i inne meble tam gdzie powinny się znajdować. Adi nie ruszała się z miejsca, usłyszałem jej gniewne parsknięcie.
- Kto tu jest przeklętym kłamcą? – zapytała z jadem w głosie. – Jeżeli natychmiast nie powiesz mi o co tu chodzi zrywam naszą umowę!
Zamarłem z ramką w dłoni i zacisnąłem mocno szczękę. Biłem się z myślami czy powiedzieć jej o tym teraz czy po ślubie, zgodnie z planem.
- Do widzenia – rzuciła Adila po dłuższej chwili mojego milczenia. Zrobiła kilka kroków w górę najprawdopodobniej, żeby się spakować i zostawić mnie samego ze wstydem, obrzydzeniem do własnej osoby i bałaganem nie tylko w salonie, ale również w głowie.
- Zaczekaj! – powiedziałem głośno. Nie chciałem, żeby odeszła. Odkąd pojawiła się w moim życiu, czułem się bardziej... ludzko. Wiedziałem, że to tylko i wyłącznie cholerna umowa, ale miałem nadzieję, że po tym wszystkim będziemy mogli być... hm, kumplami? – Czy możemy o tym porozmawiać po ślubie? – przymknąłem powieki z zażenowania, słysząc jak fatalnie to zabrzmiało.
- Czy to jest żart?! – dziewczyna eksplodowała na moich oczach. Zawsze była potulna jak baranek i delikatna jak jedwabiste płatki róż, a w tamtym momencie zamieniła się w wygłodniałego wilka. Nie żebym się jej bał, ale wzbudziła we mnie ogromny respekt.
- Okłamuję swoją rodzinę, okłamuję swoich przyjaciół i znajomych, staram się przystawać na twoje warunki, wymagania, zaczynam ci ufać, a ty traktujesz mnie w taki sposób?! Co to za tabletki? Dlaczego rozwaliłeś pół domu? Co jest z tobą nie tak? – potok słów i lawina frustracji zaczęła opuszczać jej ciało. Widziałem jak bardzo rozdygotana jest i naprawdę tego nie chciałem. Czułem ogromne wyrzuty sumienia, widząc ją w takim stanie.
- Adila, proszę, daj...
- Nie! – przerwała mi. – Wracam do domu, umowa zerwana. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego – jej słowa jak pociski rozstrzeliwały mnie kawałek po kawałku.
- Adila, ja.. jestem chory – powiedziałem, łapiąc się ostrza, które najprawdopodobniej porani moje dłonie bardziej niż to możliwe. – Daj mi to wyjaśnić. Proszę...
Odwróciła się w moim kierunku i niepewnie stawiała kroki w dół schodów. Jej spojrzenie złagodniało, ale tylko odrobinkę. Wciągnąłem ze świstem powietrze, przygotowując się na najtrudniejszą rozmowę w moim życiu i obnażenie się przed kimś tak bardzo, że chyba już nigdy nie będę czuł się przy niej tak samo jak wcześniej.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie w kuchni przy blacie. Widziałem jej zaciśnięte usta i wzrok, śledzący każdy mój ruch. Bała się mnie. To było najgorsze – świadomość, że kobieta może bać się tego, że zrobię jej krzywdę.
- Słucham – powiedziała szorstko. – Masz pięć minut na wyjaśnienia, bo inaczej więcej mnie nie zobaczysz.
Wiedziałem, że nie żartowała. Jej zdystansowana postawa i zacięta mina sprawiały, że przeszedł mnie dreszcz.
- Mam IED – wyrzuciłem z siebie. Patrzyła na mnie nierozumiejącym wzrokiem.
- Wybacz, ale nie jest lekarzem. Możesz jaśniej?
- Zaburzenia eksplozywne przerywane. To są po prostu nagłe wybuchy gniewu. Choruję na to już od ładnych paru lat. Leczę się, po to mi tabletki, które widziałaś – wyjąłem szybko z kieszeni plastikowe opakowanie i postawiłem przed nią. Wzięła je ostrożnie do ręki i przeczytała etykietkę, po czym spojrzała na mnie, zachęcając abym mówił dalej.
- Mój ojciec na to cierpiał i po prostu to odziedziczyłem – zaśmiałem się gorzko. – To jest zaburzenie psychiczne. Mogę zareagować agresywnie nawet na największą pierdołę. Wyżywam się wtedy na przedmiotach, jak mogłaś to wcześniej zauważyć. Czasem zwierzętach i ludziach – westchnąłem ciężko i spojrzałem na nią ukradkiem. To było okrutne przekleństwo. Czułem uścisk w sercu, nie chciałem, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział. Sama świadomość, że jestem zaburzonym człowiekiem, sprawiała, że czułem się gorszy od innych. - Nie powiedziałem ci o tym, bo wiedziałem, że się wycofasz – i uznasz mnie za psychola, dodałem w myślach - A bardzo zależy mi na tej umowie – wzruszyłam ramionami. Zapadła cisza. Słychać było tylko nasze oddechy.
- Mogłeś mi o tym powiedzieć – odezwała się w końcu dziewczyna i zaraz pokręciła głową, poprawiając się – Powinieneś mi o tym powiedzieć. Pytałam się czy jesteś na coś chory. Okłamałeś mnie.
- Wiem, przepraszam – spuściłem wzrok. – Po prostu się tego wstydzę. – kiwnęła głową, widziałem jak bije się z myślami.
- Przykro mi, Harry. Naprawdę. – pogładziła mnie po dłoni – Ale muszę to przemyśleć – wstała.
Trzask zamykanych drzwi sprawił, że mój największy lęk powrócił. Moją jedyną towarzyszką życia będzie moja pieprzona choroba. 

a/n: kochaaani! chciałyśmy podziękować bardzo mocno tym osóbkom, które z nami zostały! jesteście najlepsze <3 mamy ogromną nadzieję, że rozdział Was nie zawiódł! :) Dajcie koniecznie znać co o tym wszystkim myślicie. miliony buziaków i do następnego! 

fake fiancée || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz