rozdział 4

2.8K 259 16
                                    

ADILA'S POV 
Kolejna noc z rzędu minęła mi pod znakiem bezsenności, a to za sprawą nikogo innego jak Harry'ego Stylesa. Jak tak dalej pójdzie, zacznę wyglądać jak zombie i nawet tona makijażu nic nie pomoże. Sama nie wiem co wpłynęło na ponowny brak snu - jego osoba, moje honorarium czy może fakt, że jeszcze dziś mam się do niego przeprowadzić. To ostatnie nie dawało mi spokoju. Miałam zamieszkać z zupełnie obcym człowiekiem i okłamać swoje rodzeństwo. Brzmiało to jak czysta abstrakcji, a jednak było prawdą.
Rano niechętnie wstałam z łóżka, mając na sobie dziwny ciężar, jednak cały czas powtarzałam w głowie słowa Harry'ego o tym, że kwota, jaką mi oferuje wymaga mojego poświęcenia. Pewnie nawet nie miał pojęcia jak bardzo trafna była ta uwaga. Kiedy weszłam do kuchni uderzył mnie zapach naleśników, które piekł właśnie Riley i mówiąc całkowicie szczerze - robił najlepsze naleśniki na świecie. Ja i Cassie dosłownie je ubóstwiałyśmy, zwłaszcza z syropem klonowym. 

- Witam moją ukochaną siostrzyczkę, jak się spało?
- Cii, bo jeszcze Cass usłyszy - zaśmiałam się na wzmiankę o ukochanej siostrze, sięgając po jednego naleśnika i kładąc go na talerz.
- Obie jesteście moimi malutkimi słodkimi siostrami, więc nie ma ku temu powodu - z tym określeniem "malutkimi" wcale nie przesadził, bo przy nim faktycznie wyglądałam marnie ze swoim wzrostem, a o Cassie już nie wspominając.
- Muszę coś ci powiedzieć - zaczęłam, nerwowo bawiąc się swoimi palcami. Riley odwrócił się w moją stronę i ze zmarszczonymi brwiami przyglądał mi się.
- To nigdy nie wróży niczego dobrego. Co nabroiłaś, Adilo Grace Carter? - spytał z lekkim uśmiechem na twarzy. Właśnie za to tak go kochałam - zawsze czekał aż wszystko mu powiem i był doskonałym słuchaczem.
- Przeprowadzam się - wypaliłam, zamykając na moment oczy w obawie przed jego reakcją. Głucha cisza zmusiła mnie do uchylenia powiek i spojrzenia na brata.
- Czy to żart? Adi, czy to ma związek z twoim cudownym lekarstwem na nasze problemy?
- Nie i tak - odpowiedziałam kolejno na zadane przez niego pytania. - Nie mogę powiedzieć ci nic więcej, przynajmiej na razie.
- Gdzie się przeprowadzasz? - spytał, a w jego błękitnych oczach dostrzegłam troskę i cień bezradności.
- Od jakiegoś czasu ... spotykam się z kimś. Nic ci nie mówiłam, bo nie wiedziałam czy to coś poważnego, ale jednak owszem - Adila, ty przebrzydła kłamczucho, będziesz się smażyć w piekle. W końcu dobrymi chęciami jest ono wybrukowane.
- Kim on jest? Chcę go poznać i ocenić czy jest wart mojej siostrzyczki.
- Przejmujesz zadanie taty?
- Ktoś musi. Nie oddam cię byle komu - załamałam ręce w geście poddania.
- Dobrze, ale jeszcze nie teraz. Dopiero jak się urządzimy, okay?
- Masz do nas przychodzić tak często jak tylko dasz radę - uniósł palec do góry i pogroził nim ze śmiechem, a ja rzuciłam mu się na szyję.
- Zawsze. A teraz daj mi zjeść w spokoju, bo czeka mnie jeszcze pakowanie.

Miałam dziś popołudniową zmianę w Something New, więc moja walizka leżała na zapleczu od ponad godziny, gdy kilka minut przed czternastą Harry przekroczył próg kawiarni. Widziałam zaskoczenie, malujące się na jego twarzy, kiedy zobaczył, że miałam na sobie roboczy uniform.
- Pracujesz tutaj? - zapytał, lustrując moją sylwetkę, przez co ponownie w jego obecności się zarumieniłam i skinęłam nieznacznie głową. - Czemu nic nie powiedziałaś?
- Bo nie pytałeś, a czy to jakiś problem? - odpowiedziałam, nie wiedząc do czego szatyn zmierzał. Pokręcił przecząco głową, szczerząc się w uśmiechu.
- Nie, to tylko kolejny powód, dla którego będę tu częstym gościem, Adilo. O której kończysz?
- O dwudziestej - odparłam cicho.
- Przyjadę po ciebie i wtedy weźmiemy twoje rzeczy. A teraz chętnie popatrzę jak pracujesz - jego firmowy uśmiech z dołeczkami kiedyś doprowadzi mnie do palpitacji serca, słowo daję. Nic więcej nie mówiąc odszedł do pobliskiego stolika, a ja wróciłam do pracy i roznosiłam zamówienia po sali. Jednak cały czas czułam na sobie czyjś wzrok - mojego fałszywego narzeczonego.

HARRY'S POV
Siedziałem w kawiarni już jakiś czas i popijałem kawę, którą wcześniej przyniosła mi Adila. Obserwowałem ją. Za każdym razem, kiedy podchodziła do kolejnego stolika, miała ten sam, szczery uśmiech. Odnosiła się do każdego z szacunkiem. Mimo, że znałem ją dopiero jeden dzień naprawdę wzbudziła moją sympatię. Jej ciało poruszało się płynnie i zgrabnie między stolikami i krzesełkami. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była taka słodka... niewinna. Każda dziewczyna, z którą się spotykałem należała do ładnych, ale pustych i widać to było na pierwszy rzut oka. Z Adilą było inaczej. Jej oczy przepełniała mądrość i szczerość. Coś jeszcze, ale nie umiałem tego odczytać. Może to był ból, tęsknota...? Zamierzałem się tego dowiedzieć. I szczerze? Już nie mogłem doczekać się widoku jej delikatnej buzi każdego ranka. Potrzebowałem tego. Potrzebowałem osoby, która potrafiłaby mnie uspokoić, ukoić moje nerwy.
Nagle ujrzałem Adi, która w najlepsze gawędziła z jakimś chłopakiem. Była uśmiechnięta od ucha do ucha i śmiała się radośnie. Zacisnąłem mocniej szczękę. Przecież to była moja narzeczona! Być zazdrosnym po jednym dniu? To absurd i czyste szaleństwo. To nie była zazdrość. Właśnie zaczynałem wcielać swój plan w życie i nie mogłem pozwolić, aby rozsypał się na milion kawałeczków przez jakiś głupi flirt. Trzeba przecież zachować pozory. Dopiłem szybko kawę i skierowałem się w stronę lady. Położyłem dłoń na dłoni szatynki. Adila momentalnie na mnie spojrzała i zmarszczyła brwi. Nie obchodziło mnie to, że przerwałem im rozmowę.
- Przyjadę po ciebie o dwudziestej, kochanie - uniosłem jej rękę do ust i ucałowałem jej kostki. Poczułem jak zadrżała pod dotykiem moich warg. Uśmiechnąłem się triumfalnie i mrugnąłem do niej znacząco. Widok jej zaczerwienionych policzków stanie się chyba jednym z moich ulubionych obrazków. Spiorunowałem tego kolesia wzrokiem i skierowałem się w stronę samochodu. Zamierzałem sprawdzić, czy wszystko w moim domu zapięte jest na ostatni guzik przed przyjazdem Adi. Jedna myśl nie opuszczała mojej głowy. Babcia na pewno ją pokocha.
__________________
hejka, misie! mamy nadzieję, że rozdział wam się podoba i nie zawiodłyśmy nikogo. bardzo się cieszymy, że przyjęliście nas tak ciepło. komentarze pod ostatnim rozdziałem to życie >>>>
fajnie by było, gdyby również pod tym znalazło się parę haha :) zachęcamy do zostawiania po sobie śladów obecności - to znaczy dla nas więcej, niż myślicie! pozdrawiamy serdecznie i życzymy miłego wieczorku x.


fake fiancée || h.sWhere stories live. Discover now