rozdział 15

206 14 0
                                    


ADILA'S POV

Byłam w szoku. To nie była żadna błaha sytuacja, którą można pominąć. Z powodu nadmiaru emocji cała się trzęsłam. Nie tylko na zewnątrz, ale też w środku. Jak on mógł ukrywać przede mną takie coś? Wybuchy agresji... O matko, przecież on mógł zrobić mi krzywdę. W co ty się wpakowałaś, Adila? – zbeształam się w myślach. Tu już nie chodziło tylko o kłamanie przed wszystkimi dookoła, ale tu też brało udział moje zdrowie i bezpieczeństwo. Przez tą myśl przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Stanęłam przed tak znajomymi drzwiami i zapukałam. Od razu usłyszałam szurające po podłodze kapcie i dźwięk przekręcanego zamka.

- Adila? Co ty tutaj robisz? – w oczach starszego brata zobaczyłam zdziwienie.

- Jesteście zajęci? – zapytałam nieśmiało. Tak bardzo za nimi tęskniłam. Oni byli moim wszystkim. Riley i Cassidy. Chciałam zapewnić im godny byt, bo na to zasługiwali.

- Coś się stało? – chłopak wciągnął mnie za łokieć do środka i zamknął w szczelnym uścisku. Dopiero teraz mogłam dać upust swoim emocjom. Łzy wyciekły spod moich powiek, a mnie od razu zrobiło się lżej. – Adila, mów co jest grane.

- Pokłóciłam się z Harrym – powiedziałam cicho. Riley wypuścił mnie z objęć. Jego brwi były zmarszczone.

- Kłopoty w raju? – zadrwił, a mnie ścisnęło w żołądku. – Chodź, zrobię ci herbatę.

Posłusznie skierowałam się za nim do kuchni. Byłam z niego dumna, że po mojej wyprowadzce wszystko było pięknie wysprzątane, nawet w zlewie nie było żadnych brudnych naczyń. Zwykle to ja musiałam to wszystko ogarniać. Uśmiechnęłam się do brata z wdzięcznością, kiedy postawił przede mną gorący kubek.

- Gdzie Cassie? – zapytałam.

- U koleżanki – Riley usiadł na krzesełku obok i powtórzył pytanie – Co się stało?

- Nie chcę o tym rozmawiać – wzruszyłam ramionami. Jednak tak bardzo chciałam... Może starszy brat by mi pomógł? Na pewno by to zrobił. Zawsze ceniłam w nim to, że potrafił wymyślić rozwiązanie na każdy problem. Teraz jestem z tym wszystkim sama i jest mi cholernie ciężko. Czuję się jakby ogromny głaz przyciskał moją klatkę piersiową i traciłabym dopływ tlenu do moich płuc. Nie mogłam krzyczeć, nie mogłam płakać, mogłam skupić się tylko na tym jak boli i jak bardzo potrzebuję świeżego powietrza.

- Adila, proszę cię. Wiem o co chodzi – powiedział, a ja zamarłam w kubkiem w połowie drogi do ust.

- Co? – wykrztusiłam. – Jak to? Skąd wiesz?

- Nie spodziewałem się tego po tobie – wyrzucił rozżalony. – Wiem, że nie było lekko. Wiem, że nie mogliśmy pozwolić sobie na wszystko. Musieliśmy zaciskać pasa i szybko dorosnąć, szybko pogodzić się ze stratą. Dla dobra małej – pokręcił głową – Ale nie spodziewałem się, że znajdziesz taką ucieczkę z naszej sytuacji. Znalezienie bogatego faceta? – parsknął – Adila przecież to do ciebie nie pasuje. Nigdy nie byłaś materialistką. Nie poznaję cię – spojrzał mi prosto w oczy, a mnie zatkało. Poczułam jakby Riley mnie spoliczkował, raz za razem. Odstawiłam kubek z hukiem, kilka kropli wrzątku sparzyło mi skórę, ale nie przejęłam się tym.

- Za kogo ty mnie masz? – podniosłam głos. - Nie masz o niczym pojęcia! – wstałam gwałtownie i zaczęłam szybko zmierzać do wyjścia. Mój puls przyspieszył. Miałam wrażenie, że z moich uszu buchało parą. Byłam na niego po prostu wściekła. Trzasnęłam drzwiami. Zabolało mnie to, że Riley nawet nie próbował mnie zatrzymać. Otarłam samotną łzę spływającą po moim policzku.

fake fiancée || h.sWhere stories live. Discover now