2.

5K 345 123
                                    

Ivy

 Wrzuciłam kolejną paczkę chipsów do wózka, który był już wypełniony po brzegi przekąskami, napojami i butelkami piwa lub wódki. Ashton opierał się o rączkę wózka i liczył czy starczy nam taka ilość alkoholu. Robiliśmy zakupy na jego imprezę, która miała odbyć się na następny dzień. Ash był już na studiach, więc większość zaproszonych gości była studentami, nie zapomniał jednak o paru starych znajomych z liceum i oczywiście swojej najlepszej przyjaciółce - mnie.

 Poszliśmy dalej alejką, kierując się już powoli w stronę kasy, gdy stwierdziliśmy, że mamy wszystko, czego potrzebujemy.

 - Mam nadzieję tylko, że Katie znowu nie zarzyga mi całej łazienki. - Ashton zmarszczył nieznacznie nos na samo wspomnienie.

 - Matt na pewno nie dałby jej już o tym zapomnieć, ciągle jeszcze mówi o tym ostatnim razie - powiedziałam, śmiejąc się cicho.

 Przystanęłam nagle, gdy zauważyłam znajomą sylwetkę. Michael. Uśmiechnęłam się pod nosem i bez zastanowienia skierowałam się w stronę jego i jego przyjaciół. Nie spotkałam go dzisiaj w szkole, ostatni raz widziałam go wtedy, gdy wysiadłam z autobusu dzień wcześniej.

 - Michael! - zawołałam, gdy podeszłam do nich.

 Chłopak odwrócił się w moją stronę i syknął pod nosem, gdy mnie zauważył. Czyż to nie było przemiłe przywitanie... Nie zwróciłam jednak na to uwagi, a przynajmniej nie dałam tego po sobie znać. Uśmiechałam się do niego szeroko, choć on miał skrzywioną minę. Mimo tego, że był dla mnie niemiły, było w nim coś takiego, że chciałam go bliżej poznać.

 - Hej - burknął cicho.

 Michael wrócił do przyglądania się pudełku mrożonej pizzy, które trzymał w rękach. Dopiero po chwili spojrzałam na dwóch chłopaków, którzy stali koło niego, przyglądali mi się szeroko otwartymi oczami, jakby nie mogli uwierzyć, że naprawdę tam stałam. Wydawali mi się znajomi, ale nie byłam pewna skąd. Ashton podszedł do nas, spoglądając to na mnie, to na grupkę koło mnie.

 - Cześć? - wyszło to bardziej jak pytanie niż stwierdzenie. - Jesteście znajomymi Ivy?

 Uśmiechnął się do nich wesoło, a w jego policzkach pojawiły się małe dołeczki.

 - Właściwie to znam tylko Michaela. - spojrzałam z przepraszającą miną na dwóch chłopaków, których imion nie znałam.

 - Calum. - ciemnowłosy chłopak szybko wyciągnął do mnie rękę, posyłając mi promienny uśmiech. - A to jest Luke.

 Kiwnął w stronę blondyna, który stanął bliżej Michaela, jakby chciał się za nim ukryć.

 - Och, pamiętam Cię - odezwał się nagle Ashton. - Jesteś dobry w piłkę nożną, prawda?

 - Tak, tak.

 Calum pokiwał energicznie głową i wyglądał na bardzo szczęśliwego, że chociaż on z naszej dwójki go rozpoznał. Wydawał mi się całkiem zabawny. Podeszłam do Michaela i zagryzłam wargę, żeby nie roześmiać się, widząc jak ten patrzy na mnie podejrzliwie. Jakbym zaraz miała mu coś zrobić.

 - Tamta jest lepsza - powiedziałam.

 Michael zmarszczył brwi, nie mając pojęcia, o czym mówię. Zaśmiałam się lekko i zabrałam pudełko z jego rąk, po czym podałam mu to, o którym mówiłam. Jego przyjaciel, Luke stał z boku, przyglądając się to mi, to Michaelowi.

 W pierwszym momencie Michael spojrzał na mnie, jakby chciał rzucić we mnie tym pudełkiem i powiedzieć, że nie obchodzi go moje zdanie. W końcu jednak wzruszył ramionami i wrzucił pizzę do wózka, pokazując, że wszystko mu jedno.

popular and weirdo ● cliffordDonde viven las historias. Descúbrelo ahora