29.

3.8K 277 43
                                    

Ivy

 Zeszłam do kuchni, ale od razu zatrzymałam się w progu, gdy zauważyłam, że coś mi tu nie pasowało. Moi rodzice byli w domu. Zamrugałam parę razy, myśląc, że mi się przewidziało, ale wciąż byli w tych samych miejscach.

 - Hej - powiedziałam niepewnie.

 - Cześć, słonko - odpowiedział tato, nalewając sobie kawy do kubka.

 Ok, dziwne. Zastukałam palcami o blat, przyglądając im się podejrzliwie, a oni nic sobie z tego nie robili, zajmując się swoimi sprawami.

 - Zaraz przyjedzie po mnie Ashton - rzuciłam.

 Podniosłam jabłko z miski i przez chwilę wpatrywałam się w nie, po czym odgryzłam spory kawałek. Rodzice nic mi na to nie odpowiedzieli, mama zajęta była jakimiś papierami, a tato popijał kawę z zamyśloną miną.

 - Um, mój znajomy ma urodziny, więc robimy mu imprezę - dodałam. - Wrócę naprawdę późno.

 - W porządku, Ivy - odpowiedziała mama, kiwając głową.

 Prychnęłam pod nosem, wiedząc, że nawet nie skupiła się wystarczająco na tym, co powiedziałam.

 - Muszę już lecieć, mam dzisiaj dużo pracy.

 Podążyłam wzrokiem za tatą, który wyszedł z kuchni i ugryzłam kolejny raz jabłko, próbując ukryć moją niezadowoloną minę.

 - Ja też, nie siedź do późna, skarbie - powiedziała mama.

 Przed chwilą właśnie jej powiedziałam, że nawet nie będzie mnie w domu, a ona mówiła mi, żebym poszła wcześnie spać. Zanim się obejrzałam, zostałam sama w domu i westchnęłam głośno. Byłam już przyzwyczajona do tej samotności, ale nie zmieniało to tego, że bolało mnie to każdym pieprzonym razem. Skończyłam jeść jabłko i wrzuciłam je do kosza, używając trochę za dużo siły, tak że prawie bym go przewróciła.

 Ashton napisał mi, że na mnie czeka, więc szybko się ubrałam, zamknęłam drzwi na klucz i przebiegłam odcinek od mojego domu do jego auta. Dalej było cholernie zimno na dworze.

 - Hej, Ash! - zawołałam z uśmiechem.

 - Hej - odpowiedział, uśmiechając się w moją stronę i odpalił samochód.

 Zapięłam pas, po czym oparłam się o tył siedzenia, spoglądając w jego stronę. Jechaliśmy właśnie do domu Luke'a, gdzie planowaliśmy zrobić Calumowi imprezę-niespodziankę z okazji jego urodzin. Wiedzieliśmy, jak Calum bardzo lubił duże imprezy i poznawać nowych ludzi, a najbardziej fajne laski, dlatego Ashton zaprosił dużo ludzi ze studiów.

 - Luke wyszedł z Calumem, żeby go czymś zająć.

 Pokiwałam głową na jego słowa, bo wiedziałam już wcześniej, że właśnie taki był plan. Mimo tego, że impreza odbywała się w domu Luke'a, to i tak trzeba było odciągnąć Caluma od tego miejsca. 

 Podobno Calum miał w zwyczaju przychodzić do niego bez zapowiedzi o najróżniejszych godzinach i biorąc pod uwagę to, jak blisko siebie mieszkali, w ogóle mu się nie dziwiłam. Robiłam z Ashtonem to samo, może tylko ostatnio zdarzało nam się to rzadziej, skoro oboje byliśmy teraz dość zajęci.

 Gdy podjechaliśmy pod dom Luke'a, Ashton niepewnie nacisnął na klamkę.

 - Włamujemy się?

 Ashton spojrzał na mnie jak na idiotkę, widocznie nie rozbawiony tym, co powiedziałam.

 - Michael tutaj jest.

 - Nie wiedziałam, że Mikey już tutaj jest! - zawołałam z podekscytowaniem, mijając szybko Ashtona. - Mogłeś od razu mi powiedzieć.

popular and weirdo ● cliffordTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang