11.

3.5K 291 162
                                    

Michael

 

 - Cal, odłóż to na miejsce - powiedziałem ze znudzeniem.

 Powtórzyłem to już prawdopodobnie 10 razy w ciągu ostatnich 30 minut. Luke i Calum postanowili odwiedzić mnie w sklepie, skoro był to mój pierwszy dzień pracy, myśląc, że miło będzie jak to zrobią. Miałem już ich dosyć i najchętniej wyrzuciłbym ich za drzwi.

 Luke zaśmiał się głośno, jakby wszystko co robił Calum, było niesamowicie zabawne, a ja przewróciłem oczami. Dzwonek nad drzwiami obświecił mi, że ktoś wszedł do środka i przekląłem pod nosem. Od czasu, gdy Pani Taylor nauczyła mnie jak obsługiwać się kasą, nie było tu jeszcze nikogo.

 - Ash! - zawołał Luke.

 Uniosłem głowę i rzeczywiście w naszą stronę właśnie zmierzał Ashton Irwin z tym swoim głupim uśmiechem na twarzy i dołeczkami w policzkach.

 - Hej Luke - powiedział.

 Luke uśmiechnął się do niego szeroko i musiałem przyznać, że wyglądał jak uradowany pies po powrocie jego właściciela do domu. Zaśmiałem się pod nosem, czym zwróciłem na siebie uwagę Ashtona, który wcześniej chyba mnie nie zauważył.

 - Och, to Ty... - mruknął z niezadowoleniem.

 Uśmiech od razu zniknął z jego twarzy i w zamian pojawił się na niej lekki grymas. Wiedziałem, że mnie nie lubił, nie byłem tylko pewien dlaczego.

 - Cześć! - zawołał Calum, podchodząc bliżej nas i zostawiając wreszcie półki w spokoju.

 Ashton kiwnął do niego głową, z powrotem wyglądając na wesołego, a Luke patrzył na wszystkich wielkimi oczami, jakby nie chciał stracić ani sekundy tego spotkania.

 - Co tu robisz? - zwrócił się Ashton do Luke'a, jakby nas wcale tam nie było.

 - Mike tu pracuje, chcieliśmy dotrzymać mu towarzystwa.

 Spojrzenie Ashtona skierowało się z powrotem na mnie i zmarszczył brwi, przyglądając mi się przez chwilę. Pewnie oczekiwał jakiejś specjalnej koszulki z logo sklepu czy czegoś takiego, ale byłem ubrany w to co zawsze. Nie ruszyłbym nawet palcem tej okropnej jaskrawo-pomarańczowej koszulki, a gdy powiedziałem to Pani Taylor, ta tylko się zaśmiała.

 - A Ty? Gdzie idziesz? - spytał Luke.

 Calum usiadł na krześle obok mnie, wyglądając na podekscytowanego. Szturchnąłem go w bok, na co odepchnął mnie od siebie i przez chwilę przepychaliśmy się, gdy Ashton i Luke przyglądali się nam.

 - Um - mruknął Ashton i odchrząknął, wracając wzrokiem do Luke'a. - Wracałem właśnie do domu.

 - Do domu? To gdzie byłeś? Jest 10 rano - powiedział Cal.

 Po chwili zarumienił się lekko, zdając sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie nie powinien, aż tak go wypytywać. Ashton oblizał usta i rozejrzał się po sklepie, zanim odpowiedział:

 - Po prostu nie byłem w domu na noc.

 Luke otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął i tylko pokiwał głową. Ashton odszedł na chwilę od nas, podchodząc do półek i rozglądając się za czymś. Nie zwróciłem na to wcześniej uwagi, ale rzeczywiście jego włosy wyglądały, jakby kilka godzin temu ktoś za nie szarpał.

 - Ktoś miał udaną noc - mruknął Cal cicho, tak żeby nie mógł go usłyszeć.

 - Może wcale nie o to mu chodziło - odpowiedział Luke, zerkając kątem oka na Ashtona.

popular and weirdo ● cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz