22.ʟɪɴᴏʀᴀ...?

159 4 41
                                    

Uprzedzam tylko, że rozdział zawiera dużo, no dobra trochę wulgaryzmów i tyle. Życzę miłego czytania...

3 miesiące później...

Czwórka przyjaciół ruszyła w stronę chatki Hagrida. Chcieli być z wielkoludem w tym ważnym dla niego dniu. Raczej ciężkim niż ważnym dniu. Dziś jest ten dzień, w którym Hardodziob będzie skazany.

Od samego rana ten dzień wydawał się być innym dniem. W takim sensie, że nikt nie czuł tego, że to będą już ostatnie dni spędzone w tym zamku. Czas też płynął inaczej niż zazwyczaj, płynął albo za wolna, albo za szybko. Rano czas szedł tak wolno, że Lily myślała, że ten dzień będzie się dłużył w nieskończoność, lecz kiedy zabrali się za odrabianie lekcji, czas jakby sam z siebie przyspieszył.

Ruszyli przez most do chatki Hagrida. Wychodząc na polanę, która jest za mostem, przy wielkich kamieniach, zobaczyli Malfoy'a z jego koleżkami. Hermiona wyjęła różdżkę i ruszyła w jego stronę wściekła.
- Ty wredny, nędzny mały karaluchu- podeszła do niego i wycelował różdżką.
- Hermiona nie, on nie jest tego wart- powiedział jej Ron
- Oj nie jest Herm- rzekł Lily. Ron i Harry się spojrzeli na nią ze zdziwieniem.- No co, taka prawda.
Hermiona opuściła różdżkę i się odwróciła. Draco zaczął się śmiać, więc Hermiona wzięła rozmach i walnęła go w nos. Malfoy i jego banda pobiegli w stornę zamku. Czwórka przyjaciół ruszyła do Hagrida.

-Hagrid to my otwórz- powiedział Harry, olbrzym otworzył drzwi i ich wpuścił.
- Nie powinno was tu być. To nie jest przyjemny widok- zaczął im tłumaczyć
- Hagridzie, ale kiedy my bardzo chcemy tu być z Tobą- powiedział Ron
- Nie. Dumbledore'owi by się to nie podobało. A tak w ogóle to Dumbledore powiedział, że przyjdzie tutaj, żeby być ze mną- Hagrid zaczął ciągnąć nosem.- Och, Ron zapomniałbym. Chyba zgubiłeś swojego szczura- podszedł do szafki i wyjął szczura
- Parszywek!- krzyknął rudzielec
- Trzeba go pilnować, cholibka- rzekł Hagrid
- Jesteś komuś winien przeprosiny- powiedziała Hermiona
- No tak. Jak spotkam Krzywołapa, to go przeproszę-powiedział
- Przeproś mnie- odpowiedziała mu brązowowłosa. W tym momencie dzbanek, który stał na stoliku rozbił się. Za chwilę Harry dostał w głowę jakimś małym kamyczkiem. Odwrócił się i zobaczył zmierzających w tą stronę Dumbledore'a, Knota i kata.
- Hagridzie, bo oni już tutaj idą- rzekł bliznowaty
- O cholibka. Nie powinno was tu być. Szybko, do tylnych drzwi- rzekł, zaczęli pukać do drzwi- Już otwieram. Zmykajcie
- Hagridzie, wszystko będzie dobrze- rzekł Lily
- Tak, tak, ale idźcie już

Wyszli przez tylne drzwi i schowali się za stoswm dyń, które miał Hagrid. Trójka ludzi weszła do chatki Hagrida, a oni ruszyli na górę. Zatrzymali się w tym samym miejscu, co wcześniej stał Malfoy. Hermiona zaczęła płakać. Ron ją przytulił ,a Harry przytulił Lily. Lily stała z boku i patrzyła cały czas na miejsce, w którym leżał Hardodziob. Nie płakała.
- Ała Parszywek- powiedział Ron- Dziabnął mnie.
Parszywek wywinął się z rąk rudzielca i zaczął uciekać. Ron pobiegł za nim, a reszta za rudzielcem. Ron złapał swojego szczura dopiero przy Bijącej Wierzbie. Drzewiu nie spodobało się chyba to, że ktoś jej "przeszkodził w spaniu".
Więc " obudziła się" i zaczęła " rozprostowywać" gałęzie.
- Ron uciekaj- krzyknął Harry.
- Lily, Harry, Hermiona wiejcie- rzekł rudzielec.- To ponurak!
Odwrócili się i ich oczom ukazał się czarny, wielki pies, który rzucił się w stronę Rona. Złapał go zębami za nogę i pociągnął w dziurę, która znajdowała się pod wierzbą.
- RON!- krzyknęła Lily
Ruszyli w stronę dziury, w której zniknął przed chwilą ich przyjaciel. Wierzba im to uniemożliwiła, ponieważ swoimi gałęziami zaczęła wymachiwać na prawo i lewo. Po paru próbach udało im się dostać tam. Zobaczyli jakiś tunel, którym się udali. W końcu doszli do końca tego tunelu, który prowadził do Wrzeszczącej Chaty. Ruszyli w stronę drzwi, które były otwarte. Na łożu, które się tam znajdowało siedział Ron.
- Nic ci nie jest? Gdzie pies?- zapytał Harry
- To nie pies, to animag- opowiedział rudzielec. W tym momencie drzwi, które były otwarte zamknęły się. Ku ich oczom ukazał się nie kto inny, a Syriusz Black. Zaczął iść w ich stronę. Hermiona stanęła przed Harry'm.
- Jeżeli chcesz go zabić, musisz zabić i nas- rzekła
- Nie. Dzisiaj zginie tylko jeden- odpowiedział Black
- I to będzie ty-krzyknął bliznowaty i podbiegł do Black'a, łapiąc go za szyję i upadając z nim na podłogę. Harry wyjął różdżkę i skierował ją na Syriusza. Black zaczął się śmiać.
- No co chcesz mnie zabić, Harry?- zapytał, śmiejąc się. W tym momencie, drzwi się otworzyły i wpadł Lupin.
- Expelliarmus- krzyknął i różdżka Harry'ego wyleciała w powietrze.
Harry zszedł z Syriusza i stanął obok. Lupin ruszył w stonę Black'a.
- No, no Syriuszu chyba nie wyglądasz najlepiej. Wreszcie ciało zgrało się z twoim szaleństwem- rzekł Remus
- Ty już wiesz jak to jest być szalonym, prawda Remusie?- zapytał
Remus opuścił różdżkę, która była wycelowana na Black'a, podszedł do niego i pomógł mu wstać. Syriusz uściskał Remusa, który odwzajemnił ten uścisk. Wszyscy patrzyli na nich jak na szaleńców.
- Znalazłem go. Musimy go zabić- rzekł Syriusz
- Nie- krzyknęła Hermiona- Ufałam panu, a tymczasem był pan jego wspólnikiem. To jest wilkołakiem, dlatego nie przychodził na lekcje
- Kiedy się domyśliłaś?- zapytał.
- Kiedy profesor Snape zadał wypracowanie o wilkołakach- rzekła
- No, no Hermiono muszę ci powiedzieć, że jak na tak młody wiek, to jesteś bardzo zdolną uczennicą

Córka Księcia Półkrwi [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz