24. "ᴊᴇsᴛᴇś ᴏᴋʀᴏᴘɴʏ"

110 6 14
                                    

Cała czwórka siedziała już przy stole Gryffindoru. Przed chwilą skończyło się przydzielanie uczniów. Dumbledore wstał i zaczął przemówienie.

- Witam wszystkich w tym wyjątkowym roku szkolnym. Jest on wyjątkowy z kilku powodów. Po pierwsze w tym roku odbędzie się wyjątkowe wydarzenia, która nie miało miejsca od dłuższego czasu, a mianowicie Turniej Trómagiczny., dlatego mecze Quidditcha są w tym roku odwołane. Reguły Turnieju są zaostrzone w tym roku. Uczestnikiem może być tylko uczeń, który skończył 17 lat- powiedział. Większość starszych uczniów zaczęła krzyczeć, że to nie fair. Hermiona przy stole Gryfonów zaczęła mówić, że ten Turniej jest bardzo niebezpieczny.

- Cisza!- krzyknął dyrektor.- Rozumiem wasze...- nie dokończył, bo sufit zaczął szaleć. Ktoś go uspokoił. Za stołem nauczycielskim był jakiś gościu. Ruszył w stronę Dumbledore'a. Ten zaś ruszył w jego stronę. Wymienili uścisk dłoni. Dumbledore wrócił na miejsce- Rozumiem wasze niezadowolenie, ale to wszystko stało się z troską o was.

Dyrektor bardzo się rozgadał na temat regulaminu Turnieju. Przedstawił im nowego nauczyciela OPCM- Alastora Moody'iego. Potem wszyscy zaczęli opychać się jedzeniem.

Lily spojrzała na stół Puchonów. Konkretniej na Cedrica i Carlę. Siedzieli razem. Tydzień przed rokiem szkolnym zeszli się. Wszyscy byli uradowani prócz Lisy, która uważałam, że Carla jest jebniętą laską, która jest bardzo łatwowierna i najprawdopodobniej Cedric prędzej czy później ją zostawi. Carla nie przejmowała się opinią siostry.

Lily była już najedzona. Czekała na przyjaciół, którzy kończyli jedzenie.

- Ronald weź zostaw już tego kurczaka- powiedziała Hermiona- I kończ, bo na prawdę ja na twoim miejscu byłabym już tak najedzona, że nie wiem
- No już Mionka. No to chodźcie- wstał i wytarł buzię- Herm znowu będziesz kazała nam iść wcześniej spać?
- Nie tym razem Ron, chciałabym z wami porozmawiać
- Dobrze wiedzieć- powiedziała czarnowłosa
- Panno Snape czy możemy porozmawiać?- zapytał Foudre stając przed wyjściem z Wielkiej Sali
- Oczywiście panie profesorze
- To w takim razie zapraszam do mojego gabinetu
- Dobrze. Ja niedługo wrócę- powiedziała i ruszyła za francuzem do gabinetu.

Kiedy doszli on otworzył drzwi i wpuścił ją pierwszą. Zamknął drzwi i podszedł do Lily. Objął ją w pasie jedną ręką i zaprowadził na fotel.
- Mogę wiedzieć co się stało, że chce pan ze mną rozmawiać?- zapytała
- Lily słuchaj, czy możemy odnowić kontakt?
- Przepraszam panie profesorze, ale nie.
- Czemu? Lily, czemu?!
- Słuchaj nie krzycz na mnie, bo nic ci nie zrobiłam. To ty nie umiesz trzymać języka za zębami
- Oj nie potrafię
- No właśnie. A teraz wybacz, ale muszę już iść- wstała i ruszyła w stronę drzwi
- Nigdzie nie pójdziesz- rzekł i podpiegł do niej łapiąc ją za nadgarstek.
- Puszczaj mnie!- krzyknąła Lily próbując się wyrwać
- Nie wyrywaj się, bo będzie bardziej boleć
- Czego ode mnie chcesz?
- Oh nie bój się. Będzie dobrze, zobaczysz
- Lucas zostaw mnie w spokoju- chciała się wyrwać, ale on tylko mocniej ją złapał
- Lily, Lily. Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej, a nie dopiero teraz
- Puszczaj!
- Nie wyrywaj się, bo i tak nic to ci nie da

Szarpnął nią i pociągnął za sobą. Lily próbowałam się wyrwać, ale nie miała siły. Ruszyli do jego prywatnych pokoi, konkretniej do jego sypialni. Lucas popchnął ją na łóżko i rzucił się na nią. Snape zaczęła krzyczeć. Poczuła jak jego ręce wędrują pod jej koszulą. Wiedziała do czego zamierza. Krzyknęła, ale on uciszył ją pocałunkiem.
- Co już ci się nie podoba?
- Jesteś okropny- rzekła, a on posłała jej delikatny uśmieszek i znowu wpił się w jej usta. Jego ręce zaczęły odpinać jej koszulę. By następnie mógł przypatrzeć sie jej piersi. Odpiął jej stanik i rzucił go nie zastanawiając się gdzie poleci. Zaczął bawić się nimi. Nachylił się i wyszeptał jej do ucha głosem pełnym porządnia:
- Uwierz mi. Zrobię to tak, że nigdy tego nie zapomnisz. Będziesz musiała z tym żyć
- Pomocy! Ratunku!- zaczęła krzyczeć. On znów ją pocałował. Tym razem Lily ugryzła go z język
- Ty kurwo! Tym razem nie będę się z tobą pieścił- powiedział. Wstał z niej i zasunął z niej spódnicę do połowy nóg. To samo zrobił z majtkami. Odpiął pasek ze spodni i je także zdiął do połowy nóg. Wsunął się w nią za jednym razem. Lily poczuła okropny ból w brzuchu. Myślała, że nie ma już dla niej ratunku. Wtem usłyszała jakieś kroki. Foudre jak było widać nie słyszać, był za bardzo zajęty posuwaniem Lily. Do sypialni wpadła McGonagall. Stanęła w drzwiach jakgdyby spetryfikowana.
- Lucas, co ty wyrabiasz?!- krzyknęła i ruszyła w stronę siostrzeńca. Odtrąciła go dośc delikatnie, żeby nie zadać więcej bólu Lily. Podeszła do niej i ją przytuliła- Dziecko wszystko wporządku?
- Nie pani profesor
- Musimy iść do dyrektora. Tak nie może być. Ty też tam idziesz- wzięła koc leżący najbliżej i owinęła nim Lily. Obie wstały. Minerva przytulała roztrzesioną dziewczynę. Za nimi ruszył francuz. Starsza kobieta wybrała drogę, na której spotkali bardzo mało uczniów, chociaż wiedziała, że i tak to się szybko rozniesie po szkole.

Dotarli do gabinetu dyrektora. McGonagall zapukała. Po usłyszeniu "proszę" cała trójka weszła. W gabinecie prócz Dumbledore'a był jeszcze Snape. Kiedy Zobaczyła swoją córkę w tym stanie od razu do niej podbiegł.
- Boże Lily co ci się stało?- zapytał przerażony
- Witaj Minervą. Co cię tu sprowadza z panem ambasadorem oraz z panną Snape?- zapytał dyrektor
- Może lepiej będzie jak usiądziecie- rzekła. Wszyscy- prócz Lucas'a- usiedli. On wolałam stać
- Więc Minervo o co chodzi?- głos zabrał dyrektor
- Chcę powiedzieć, że Foudre zrobił najgorszą rzecz na świecie względem kobiety
- Co on niby zrobił Lily? McGonagall gadaj
- Severusie spokojnie
- Nie uspokajaj mnie Dropsie. O co chodzi?
- Zgwałciłem ją
- Co ty powiedziałeś?!- rzekł Nietoperz i poderwał się z miejsca- Albusie co to ma niby być za cyrk?
- Severus usiądź. Panie Foudre jest to bardzo nieodpowiednie zachowanie względem kobiety. Jestem zmuszony zwolnić pana ze stanowiska i kazać i opuścić Hogwart. Minervo odprowadź go do siebie i dopilnuj, żeby dzisiaj opuścił placówkę szkolną
- Oczywiście Albusie. Chodź!- wyszli razem
- Albusie jeżeli pozwolisz to chciałbym, żeby Lily tę noc spędzała u mnie
- Naturalnie
- Lily chódź już

Ruszyli do lochów. Lily po wejściu od razu przeszła do łazienki. Zamknęła się w niej. Do wanny nalała sobie gorącej wody. Odwinęła koc i weszła do niej. Siedziała w niej dopóki nie zrobiła się chłodna. Złożyła koszulę ojca leżącą na umywalce. Rozpuściła włosy i wyszła.
- Tato, gdzie ja mam się położyć?
- Idź do sypialni. Ja się prześpię na kanapie
- Weź przestań. Ty się musisz się wyspać, więc ty śpij tam.
- Lily nie kłuć się ze mną i ty tam śpisz
- Dobrze tatuśku
- Lily proszę... Chcesz pogadać?
- Nie. Jestem zszokowana i bardzo zdziwoniona, a do tego zmęczona. Pójdę już spać. Dobranoc Sev- odwróciła się i ruszył w stronę pokoju
- Dobranoc. PFFF, co ja z nią mam. Ja pierdole. Kogo oni zatrudniają w tej szkole- położył się na kanapie i nie wiedział kiedy sen go ogarnął.

Lily wstała wcześniej niż jej ojciec. Weszła do łazienki i szybko się umyła. Na półce w łazience znalazła nowy mundurek. Ubrała go. Włosy spieła w luźnego koka. Wyszła z łazienki i ruszyła do salonu. Severus nadal spałam. Nie chciała go budzić, więc udała się do dormitorium. W pokoju wspólnym zobaczyła czekających na nią przyjaciół.
- Lily- Hermiona podeszła do niej i ją przytuliła- McGonagll nam wszystko opowiedziała. To był straszne
- Herm, możemy o tym nie mówić?
- Jasne
- Przepraszam was bardzo, ale ja muszę się iść spakować na lekcje- ruszyła na górę. Usiadła na łóżku i spakowała potrzebne książki. Ruszyła do łazienki. Tam zrobiła sobie delikatny makijaż i ruszyła do pokoju wspólnego.
- Wyglądasz dużo lepiej- rzekł bliznowaty
- Dziękuję Harry. Widzę, że trochę mi zeszło. Chyba już się śniadanie zaczęło
- To chodźmy, bo jestem głodny
- Ron ty jest cały czas głodny
- Nie prawda Mionka
- Dobra, chodźcie

Ruszyli na śniadanie. Kiedy weszli do Wielkiej Sali wszyscy patrzyli się na czarnowłosą z współczuciem. Usiedli przy stole. W ich stronę zmierzali Cedric i Carla. Smith przytuliła Lily.
- Jak się czujesz?
- Carla. Dobrze
- Cal to na prawdę twoja rodzina?- zapytał Cedric
- No wiesz Ced pewności nie mam, ale wychodzi na to, że tak
- Dobrze, że my jesteśmy normalne- odezwała się jakaś Gryfonka- Allison Smith, siora Carli
- Ona jest normalna, ja to wiem- odezwał się George
- Tak, tak. A ja wariatka- zaśmiała się
- Nie powiedziałem tego
- Skąd się tak dobrze znacie?- zapytała czarnowłosa
- No Alli jest dziewczyną George'a i spędził u nas połowę wakacji
- Dobra, bo my to gadu gadu, a zaraz zaczynają się zajęcie. Idziecie czy nie?
- Idziemy "mamusiu"- rzekła Lily- Do potem
- Papa- porzegnała się Carla i Cedric

Córka Księcia Półkrwi [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz