Rozdział 1

51 3 7
                                    

   27.01.21. Zanim zacznę pierwszy rozdział tej historii, prosiłbym was, czytających, abyście wyrazili o tej opowieści swoje zdanie. Ponieważ nikt nigdy nie czytał żadnej z moich prac, miło by mi było zobaczyć, co ludzie sądzą o jednej z nich. Wszelkie słowa konstruktywnej krytyki są bardzo mile widziane – mam zamiar wziąć je sobie głęboko do serca. (Nie jestem mistrzem pisarstwa, dlatego pragnę zobaczyć, jakie błędy popełniłem, i nauczyć się z nich na przyszłość). Cóż, zapraszam więc do lektury.

   13.01.22. Od czasu napisania powyższej notatki treść opowieści została przeze mnie zredagowana i poszerzona o nowe sceny.

   7.04.22. Przeczytałem całość jeszcze dwa razy. Poprzepisywałem część zdań, żeby były bardziej czytelne. Pozmieniałem parę scen. Raczej są to ostatnie zmiany, które dostanie to opowiadaine.

Rozdział 1

Zwiastun Śmierci

   Miejsce: Obozowisko, wschód od ruin miasta Wirema, centralna część Zgliszczy Xelyrii.

   Czas: Kilka godzin po północy.

   „Rozstawiliśmy obóz pomiędzy skałami. Mam nadzieję, że dzięki temu ciężej będzie nas znaleźć" – pamiętnik Neigh Nigh.

   — A może lepiej było z nimi zostać?... — spytałam sama siebie, spoglądając na niewielką statuetkę, którą trzymałam w dłoniach – symbol mojego dawnego życia.

   Stałam wtedy na warcie.

   Po kilku chwilach zadumy i przemyśleń na temat ostatnich wydarzeń przeniosłam wzrok na pustą, jałową przestrzeń przede mną, która niegdyś, przed wojną, była prawdziwą dżunglą. Teraz, niestety, jedyne drzewa, które się w niej znajdowały, były martwe; a i tych nie było za wiele.

   Hm... Czytałam stare księgi; wiem, jak to dawniej było. Dawniej to państwo było piękne... Dawniej tętniło ono życiem i magią... ... Ale teraz nie jest dawniej... Teraz Xelyria nie istnieje... ... Teraz są tylko Zgliszcza... Już od ponad trzystu lat...

   — Już żem myśloł, żeś usnęła — zażartował wychodzący po cichu ze swojego namiotu Stalowy.

   Gdy tylko usłyszałam jego głos, prędko schowałam statuetkę do kieszeni, żeby tylko jej nie zauważył.

   Choć mówiłam bardzo cicho, bałam się, że usłyszał, co wtedy powiedziałam. Nie chciałam, żeby nabrał żadnych podejrzeń – jeszcze tego by mi brakowało. Prawda jest taka, że ani jemu, ani Marie nie wyjawiłam mojej przeszłości.

   Wyglądało jednak na to, że moje słowa nie doszły do jego uszu.

   — Myślisz, że my są tu bezpieczne? — spytał, podchodząc bliżej mnie.

   — Cóż — spojrzałam na niego, gdy stanął obok mojego posterunku — rozłożyliśmy tutaj tylko trzy namioty, ognisko mamy w nocy zgaszone i jesteśmy otoczeni skałami z prawie każdej strony. Myślę, że nie mamy się czego bać. — Choć byłam wykończona i ledwie trzymałam się na nogach, uśmiechnęłam się do niego lekko.

   — Zuch dziewucha. — Starszy mężczyzna z metalową płytą wtopioną w połowę twarzy sięgnął po sztucer leżący obok nas. — Spocznij już; ja przejmę resztę warty. — Pomierzwił mnie po włosach, po czym stanął po mojej prawicy.

   — Dzięki, Stalowy... — Oddałam mu lornetkę. — Marzyłam, żeby w końcu trochę odpocząć... — Powoli wpełzłam do jego namiotu. — Dzisiejsza strzelanina z Grabieżcami... dała mi mocno w kość i... — Nie zdążyłam nawet dokończyć; zasnęłam.

Zgliszcza XelyriiWhere stories live. Discover now