Rozdział 6

12 0 0
                                    

Rozdział 6

Baza Ostrzy Nieskończoności

   Miejsce: ???

   Czas: ???

   „Moje serce..." – cytat Neigh Nigh.

   — Ach... Teraz to już na pewno umarłam... — wyszeptałam i otworzyłam oczy.

   Gdy rozejrzałam się dokoła, okazało się, że jakimś cudem jeszcze żyłam. Znaczy, tak właśnie zakładałam, ponieważ pamiętałam, że piekło wyglądało zgoła inaczej niż jakiś niewielki, drewniany pokoik. Dziwnie znajomy, niewielki, drewniany pokoik...

   — Szlag, gdzie ja jestem?... — zapytałam sama siebie i powoli usiadłam na brzegu łóżka. — I czemu mam zabandażowaną całą klatkę piersiową?... — dodałam, zauważywszy, że prócz za dużych na mnie spodni miałam na sobie kilka warstw opatrunków.

   Postanowiłam wstać.

   Pokój, w którym się znajdowałam, po krótkiej inspekcji okazał się być jedną z trzech znajdujących się na Zwiastunie kajut generalskich.

   — Ale skoro jesteśmy w zeppelinie... — wyjrzałam przez niewielkie okienko, przez które doskonale zauważyć mogłam szare, brudne chmury przesuwające się leniwie pod nami — to kto go niby pilotuje?... — Zaczęłam się zastanawiać.

   Po wyjściu z pomieszczenia znalazłam się na drugim piętrze kadłuba Zwiastuna.

   Prędko (no... nie do końca prędko, bo gdy zaczęłam biec, poczułam przeszywający ból w całym ciele) zaczęłam kierować się w kierunku kabiny pilotów, bo niewiedza o tym, kto siedział za sterami zeppelina, powoli doprowadzała mnie do szaleństwa.

   Podróż do kokpitu była długa i męcząca – musiałam przejść aż do końca korytarza.

   Gdy znalazłam się przed drzwiami, wzięłam głęboki wdech i sięgnęłam po sztucer, który miałam na plec...

   — Nie mam sztucera... — wyszeptałam sfrustrowana, zamykając oczy. — Cóż, pilot nie zając, nie ucieknie. — Wzruszyłam ramionami i podenerwowana potuptałam z powrotem do swojego pokoju. Och tak, tamten pokój należał do mnie za czasów, gdy jeszcze byłam generałem u Ostrzy.

Jakiś czas później. Zaraz po wizycie w toalecie.

   — Druga runda. — Uśmiechnęłam się, wkładając świeży magazynek do mojej ukochanej broni. Może zdziwiłoby mnie to, że tak po prostu leżała obok mojego łóżka, ale nazbyt przejęta byłam innymi sprawami, żeby się tym martwić. — Przyznać się, który to pilot?! — wrzasnęłam, otworzywszy kopniakiem drzwi (zrobiłam to tylko dlatego, że wiedziałam, że od zawsze miały słabe zawiasy).

   Po moim zdecydowanie niepotrzebnie brawurowym wejściu do kabiny zeppelin momentalnie zaczął przechylać się w lewo – wyglądało na to, że swoim zachowaniem przestraszyłam na śmierć pilota. Pilota, którym okazała się być...

   — Sabaka?! — zakrzyknęłam, nie mogąc dać wiary swoim oczom.

   — Neigh?! — Uradowana dziewczyna w mgnieniu oka puściła ster. — Neigh! — Rzuciła mi się na powitanie.

   W tym samym momencie Zwiastun zaczął stopniowo nurkować.

   — Och, jak Sabaka się o ciebie martwiła!... — Wtulona we mnie dziewczyna zaczęła wylewać łzy. — Sabaka naprawdę nie chciała tego zrobić!... Sabaka przysięga!... Sabaka tylko... Sabaka tylko-OOO!... — krzyknęła, gdy zaczęłyśmy powoli ześlizgiwać się do przodu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 30, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zgliszcza XelyriiWhere stories live. Discover now