9.

313 5 0
                                    

Rano gdy się obudziłam nie było już przy mnie Camerona.w sumie to lepiej bo nie chciałam kolejnej awantury z Peterem.

Założyłam na siebie czarne legginsy i czarną koszulkę.

Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone i umyłam zęby

Musiałam nałożyć dość dużo korektora by zakryć małe zaczerwienienia na twarzy.

Ogólnie były teraz widoczne tylko z bliska.

Zeszłam na dół a tam wszyscy oglądali filmy na kanapie.

-Hejka-przywitalam się i każdy mi odpowiedział. Oczywiście poza Ethanem.

Za to przyglądał się mojej twarzy jakby w poszukiwaniu wczorajszych oznak pobicia.

Weszłam do kuchni i nalalam sobie soku pomarańczowego.

Fuuu mogłam umyć żeby po śniadaniu a nie przed.
Wiecie jak ohydnie smakuje sok po myciu zębów??

Zrobiłam sobie szybko kanapkę  i usiadłam na blacie zajadając się.

-Zaraz idziemy na plażę młoda. Idziesz z nami? - tego pytania najbardziej się obawiałam.

-Wiesz co Peter, dzisiaj mi się nic nie chce. Zostanę sobie w domu. - uśmiechnęłam się biorąc ostatniego kęsa kanapki.

-Okej.. To my lecimy.A jescze jedno.. Jak zostajesz w domu to może skoczycie z Ethanem na zakupy? - zrobił proszącą mine.

No cóż niezbyt uśmiecha mi się jechać gdzieś z Ethanem. Ale ok.

-Okej.

Zaczęło się zbierać a po pięciu minutach już ich nie było.
Zostałam sama z Ethanem.

Zobaczyłam że wstaje, ubiera buty więc bez słowa zrobiłam ro samo. Wzięłam torebkę i schowałam tam telefon.

Bez słowa ruszyliśmy do sklepu.

Ledwo wsiadłam do auta a co dopiero mam z niego wysiąść.
Zatrzymaliśmy się pod supermarketem i ostrożnie wyszłam z auta sycząc z bólu.

Nie wiem czy to zauważył ale mam nadzueje ze nie.

Zrobiliśmy większe zakupy, tak samo jak poprzednim razem on w swoją stronę ja w swoją.
I także on skończył pierwszy.

Wyjechałam wózkiem i podstawiłam pod auto czekając aż on skończy pakować.

Otworzyłam sobie soczek i gdy już go wypiłam w oddali znalazłam kosz.

Poszłam powolnym krokiem.

-O cześć skarbie... - usłyszałam znajomy mi głos. Odwróciłam się i przedemną stało dwóch mężczyzn. Starszych odemnie. Tak samo w kapturach-Mam nadzieję że siedzisz cichutko jak myszka... - zaśmiał się i podszedł bliżej na co zrobiłam dwa kroki do tyłu.

Okej byłam spanikowana.

-No to może teraz się z nami pobawisz co?? - zapytał drugi i zaczęli się do mnie zbliżać a ja coraz bardziej panikować.

-A może ona nie chce się z wami bawić?-Usłyszałam ten wkurwiający głos za który w tek chwili dziękowałam

Ethan stanął przedemną na wprost tych moich oprawców.

-To wy ją tak wczoraj urządziliście? - warknął na co obaj się za śmiali.

-Spokojnie kolegoo.. Szukamy tylko łatwej zabawy.

W tym momencie dostał w twarz z pieści aż się zatoczył.

Drugi rzucił się na Ethana a ja odskoczylam do tyłu.

 RISK.(W Trakcie Poprawek)Where stories live. Discover now