31.

240 4 0
                                    


Trzy godziny temu udałam, że biorę proszki nasenne.
Peter i Ethan są przekonani, że śpię.

Zbliża się 23.00. Ubrałam na siebie czarne jeansy i czarna bluzę z kapturem nie rozpinaną.
Mam nadzieję że nie będę się rzucać w oczy.

Po jakiś 20 minutach usłyszałam ciche zamykanie drzwi wejściowych.
Na. Klucz. Kurwa.
Ja nie mam Kluczy.

Jak tylko upewniłam się, że oboje wsiedli do Auta Ethana i odjechali zadzwoniłam  do Dantego.

~Pojechali. Ale mam malusieńki problem.

~Co jest?.

~Będę musiała wyść oknem.    
Zakluczyli mnie.

Zaśmiał się.

~Zaraz będę. - rozłączył się i nie minęło 10 minut a usłyszałam silnik pod domem

Wyjrzałam przez okno i zauważyłam
Piękne czarne Porsche.
Cudeńko.

Wzięłam telefon do kieszeni, portfel i zeszłam na dół.
Otworzyłam okno w salonie i wchodząc na stołek przełożyłam jedna nogę i ktoś złapał mnie w talii i postawił na ziemię.

-Nie strasz mnie!! - zaśmiałam się Ale myślałam, że mi serce wyskoczy.

Dante tylko się zaśmiał.
Przymknełam okno i wsiedliśmy do auta.

Po 10 minutach byliśmy na miejscu.
Jakis duży magazyn. Przy wejściu stał ochroniarz.

-Pamiętasz? Trzymasz się mnie. - pokiwałam głową i wyszliśmy.

Skierowaliśmy się odrazu do wejscia.
Juz było słychać muzykę w tle.
Klubowa.

-A panienka co tutaj robi? - zapytał wysoki mężczyzna na sterydach spoglądając na mnie.

-Jest zemną. - odpowiedział Dante a gdy go zobaczył odrazu otworzył bramkę i wpuścił nas.
Było tam dużo ludzi. Bardzo tłocznie.
Założyłam kaptur.

Gdy jakiś koleś mnie szturchnął ramieniem przechodząc obok, złapałam Dantego za rękę, żeby go nie zgubić na co się zaśmiał.

Nagle zobaczyłam na środku wielką klatkę. Była na razie pusta. Spojrzałam na wielki cyfrowy zegar wiszący na ścianie.
23:52.
Niedługo się zacznie.

-Lecimy na vipa. - przekrzyczał muzykę i zaprowadził mnie na gdzieś po schodach na jakąś loże.

Było tam dwóch chłopaków. Jeden rudy, drugi brunet.
Oboje mieli przy sobie jakieś laski, które Dante wyrzucił jak tylko tu weszliśmy.

-Oo przyprowadziłeś sarenkę. - zaśmiał się a ja w tym momencie zdałam sobie sprawę, że chyba jednak nie powinno mnie tu być.

-Łapy od niej z daleka. Jest Gościem.

-No proszę proszę.. Młoda Winslet. - zaśmiał się rudy.

-Znamy się?? - zapytałam.

-Nie skądże. Ale ciebie już wszyscy znają.

Nie wiem o co mu chodzi ale postanowiłam nie drążyć tematu.
Pewnie chodzi mu o to co powiedział wczoraj Dante.
Ze jestem nie tykalna.
Wow
Wieści szybko się roznoszą.

-Siadaj.

Usiadłam na kanapie a obok mnie Dante.

Z tąd idealnie widać klatkę.
Czekamy tylko aż pojawi się główny bohater tej bajki.
Rozglądałam się po ludziach ale nigdzie nie zauważyłam Petera. Mam nadzieję, że jeszcze żyje.
Natomiast widziałam sporo starszych typków, prostytutki, tancerki z prawie gołymi dupami.
Odrażające miejsce.

 RISK.(W Trakcie Poprawek)Where stories live. Discover now