POV. Midoriya:
No i nadszedł dzień imprezy. Wstałem w połowie martwy, w połowie żywy z łóżka i powlokłem się do kuchni. Na stole znalazłem karteczkę od mamy z napisem "Miłego dnia Izuku ♥" oraz talerz z kanapkami.
— "Dziękuję mamo..." — powiedziałem cicho, po czym wziąłem jedną z nich.
Wróciłem do swojego pokoju, jednocześnie wsuwając śniadanie i zacząłem ubierać się do szkoły.
— "Wiązanie tego ścierwa to dosłownie najgorsza rzecz jaką wymyślili ludzie." — westchnąłem, męcząc się z nieszczęsnym krawatem.
Kiedy w końcu jakoś uporałem się z zawiązaniem go, szybko wykonałem resztę czynności i wybiegłem z domu.
POV. Todoroki:
W drodze do szkoły spotkałem kota. Zatrzymałem się i pogłaskałem go.
— "Hej mały, co tu robisz?" — spytałem.
Kot odmiałknął coś w odpowiedzi, ale, że niestety nie rozumiem kociego, to po prostu pogłaskałem go jeszcze raz i ruszyłem dalej.
Przy bramie szkoły natknąłem się na Bakugo.
— "Ej ty, mrożonka." — usłyszałem zza pleców.
— "Mrożonka...?" — mruknąłem.
— "Coś się tak przyczepił do Deku?" — zapytał chłopak, posyłając mi chłodne i nieco zdegustowane spojrzenie.
— "Myślę, że to już nie twoja sprawa." — odrzekłem cicho.
— "NIE LEKCEWAŻ MNIE TYLKO ODPOWIADAJ" — powiedział chłopak podniosłym tonem.
Bez słowa odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę szkoły, słysząc w tle wrzeszczącego blondyna. Rozglądałem się w nadziei, że spojrzę gdzieś Midoriyę, ale nigdzie go nie było.
— "Nie przyjdzie dzisiaj...?" — pomyślałem. — "szkoda..."
Rozległ się dzwonek, więc poszedłem w stronę sali, w której aktualnie mieliśmy mieć zajęcia.
POV. Midoriya:
— "CHOLERA, CHOLERA, CHOLERA" — mruczałem pod nosem. Jak mogłem zapomnieć plecaka!?
Wiedziałem, że nici dzisiaj z zdążenia na czas, ale niby późno niż wcale, prawda?
Biegłem co sił z nogach w stronę szkoły, wiedząc, że i tak się spóźnię, ale podświadomie chyba miałem nadzieję, że czas się magicznie zatrzyma i jednak zdążę.
W końcu zobaczyłem szkołę w zasięgu mojego wzroku i przyśpieszyłem.
POV. Todoroki:
Patrzyłem na puste miejsce, które należało do Midoriyi. W międzyczasie bawiłem się ołówkiem i skrobałem coś w zeszycie. Całkowicie straciłem nadzieję, że chłopak jeszcze się dzisiaj pojawi.
Bardzo chciało mi się spać, więc zdecydowałem się przymknąć na chwilę oczy.
— "Tylko na chwilę..." — powtarzałem w myślach.