Hockey Univerity - 4 -

290 17 1
                                    


Siedzieliśmy we dwoje w pokoju chłopaka w kompletnej ciszy, żaden z nas nie odezwał się odkąd tu przyszliśmy, gdyż państwo Jeon dzwonili w tym momencie do moich rodziców, od tego momentu nie wiemy nic.

-Jeśli.... Jeśli moi rodzice się nie zgodzą- szepnąłem, bawiąc się swoimi dłońmi- Nie zerwiemy prawda? Ja nie dam rady samemu w szkole, błagam nie zostawiaj mnie- Spojrzałem na niego szczenięcym wzrokiem hamując napływające do moich oczu łzy.

-Hej, nie płacz, nie mam zamiaru z tobą zrywać- przysunął się bliżej mnie, obejmując ramieniem- Naprawdę myślisz, że mogą się nie zgodzić?

-Nie wiem, wiesz jacy są moi rodzice odnośnie nocowania u siebie, a co dopiero zamieszkanie ze sobą na rok- oparłem głowę o jego ramię wzdychając.

-Miejmy nadzieje, że się uda. Poza tym przecież chłopaki się wkurzą, gdy nie zagram w tym meczu- położył się plecami na łóżku.

Już miałem odpowiadać, kiedy drzwi od pokoju otworzyły się powoli ukazując zza nich państwo Jeon. 

Obydwoje podnieśliśmy się do pionu patrząc wyczekująco na dwórkę dorosłych, którzy nie powiem, nie mieli zbyt dobrych min, przez co zacząłem podejrzewać najgorsze.

-No mówcie!- nie wytrzymał starszy skacząc wzrokiem po rodzicach.

-Jimin, twój tata się nie zgodził- zaczęli przez co wstrzymałem oddech- I chodź twoja mama po wytłumaczeniu i opisaniu jak twój pobyt tutaj będzie działać- zrobiła cudzysłów z palców- Zgodziła się i po dłuższej namowie pan Park też, pod warunkiem, że będą mogli was odwiedzać, by zobaczyć czy sobie radzicie.

Odetchnąłem z ulgą czując jak kamień spada mi z serca, wiedząc że musze zadzwonić do mamy i podziękować jak najszybciej.

-N..naprawdę?- spojrzałem na chłopaka z niedowierzaniem, który stał w miejscu chyba nie potrafiąc sobie tego przetworzyć.

-Tak- zaśmiała się pani Jeon podskakując lekko w miejscu. Uwielbiałem tą kobietę, dlatego jako pierwszy ruszyłem się z miejsca podchodząc do niej, przytulając się.- Macie być grzeczni przez ten okres- objęła mnie chowając w ramionach.

-Dziękuję- szepnąłem- Będziemy grzeczni, przynajmniej ja- zaśmiałem się odsuwając się.

-Przynajmniej dzieci z tego nie będzie- westchnął żartobliwie mężczyzna

-Nie mów hop- walnęła go kobieta, powodując śmiech u nas wszystkich. Nawet Ggukk w końcu się ruszył- Nasz syn jest zdolny do wszystkiego.- udawała załamaną

-Ja tu stoję?- wtrącił się wspomniany

-No przecież wiemy- odpowiedzieliśmy w trójkę spoglądając zaraz na siebie, by po chwili wybuchnąć śmiechem

-Jimin nawet ty?!- machnął rękami przewracając przy tym oczami

-Kochanie, ja po prostu zdaję sobie sprawę z tego jaki ty jesteś- podszedłem do niego kładąc mu dłoń na policzku

Brunet tylko zmrużył gniewnie oczy podnosząc mnie i rzucając wprost na łóżko. Rodzice chłopaka widząc to ze śmiechem opuścili pokój syna, przed zamknięciem jeszcze coś do siebie mówiąc.

Leżałem tak z głową w poduszkach patrząc na stojącego przy meblu Jungkook'a, uśmiechając się w jego stronę.

-No co?- zapytałem, gdy po dłuższej chwili chłopak nadal stał patrząc się na mnie

-A nic- odparł rzucając się na mnie, opierając się na łokciach po bokach mojej głowy, będąc teraz kilkanaście centymetrów przed moją twarzą. Jakby przysunął się chodź odrobinę chyba bym dostał zeza.

-Musimy pojechać po twoje rzeczy, ale to się zrobi w weekend- dodał odgarniając mi włosy z czoła.

-Okej, ale i tak musze zadzwonić zaraz do mamy by z nią pogadać, a tym bardziej z tatą- westchnąłem zakładając ręce za jego szyję masując ją.

-Tak właściwie to czemu twój tata się nie zgodził?- położył się na mnie całkowicie twarz zatapiając w mojej szyi sprawiając, że jego oddech łaskotał mnie w przyjemny sposób.

-Nie mam pojęcia, zawsze myślałem że cię lubi- rzuciłem pół żartem pół serio.-Raczej uważam, że po prostu się martwi. Jak wiesz jest dość nadopiekuńczy.

-Zdążyłem zauważyć- w tym momencie wiem, że na jego twarzy pojawił się grymas.

Pewnego dnia, gdy z Kook'iem byliśmy na etapie bliskich, ale takich bardzo bliskich przyjaciół, chłopak przyjechał po mnie pod mój dom, ponieważ mieliśmy jechać na pokaz świateł na lodowisku, mój tata ubzdurał sobie, że musi jechać z nami, bo jest pewny że idziemy na jakąś imprezę. Nawet nie wiecie jaka była jego mina i oczywiście mojej mamy jak faktycznie zatrzymaliśmy się przed ogromnym lodowiskiem z którego słychać było dźwięki muzyki jak i same światła rozświetlające okolice.

Oczywiście obydwoje przeprosili i obiecali już tak nie robić, chodź mimo tego i tak musieli chodzić z nami wszędzie trochę wykorzystując fakt, że Jungkook miał tam wszystko za darmo, jako zawodnik klubu hokeja. I tak z naszej cudownej pierwszej randki, wyszło spotkanie rodzinne.

-Hej, nie było aż tak źle- mruknąłem na pocieszenie.

-Wcaaale- przeciągnął spoglądając na mnie dając mi buziaka w policzek- Jesteś słodki- zaśmiał się zasysając mój policzek.

-Powaliło cię- odsunąłem się od niego zwalając go na miejsce obok. Wstałem z łóżka wycierając ramieniem policzek ze śliny własnego chłopaka- Idę zadzwonić zaraz wracam.

Wyszedłem na korytarz siadając na ogromnych fotelach na korytarzu. Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać wielkość tego domu.

Wyciągnąłem telefon, od razu wybierając numer rodzicielki.

-Halo? Co tam synku- usłyszałem delikatny głos po drugiej stronie

-Hej mamo, dzwonię podziękować ci za to że się zgodziłaś- uśmiechnąłem się, by zaraz zdać sobie sprawę, że kobieta przecież mnie nie widzi.

-Oh, nie masz za co skarbie, tylko tata nadal nie jest przekonany, wiesz o tym.

-Wiem, wiem przekaż mu że go kocham- zachichotałem.

-Ja ciebie też, kiedy wrócisz do domu? Chciałbym byś jeszcze pobył ze swoimi staruszkami za nim się wyprowadzisz- słyszałem w tle głos taty.

-Pewnie jutro po szkole, dziś czwartek tak? Tak, więc w sobotę spakuje się i w niedziele pojadę już do Kook'a, bo nie wiem czy będą na siłach jutro.- westchnąłem opierając głowę o zagłówek- Dziś jadę z nim na trening i potem jedziemy do kina.

-Dobrze w takim razie. Jeśli jedziesz na lodowisko, pamiętaj ubrać szalik i czapkę, o i weź rękawiczki, bo znowu się rozchorujesz- odparł mój tata, zakładam że wyrywając słuchawkę mamie.

-Tak wiem, wiem spokojnie nie mam dziesięciu lat tato- zaśmiałem się.

-Wierzę w to- westchnął. Nie wierzył..- W takim razie widzimy się w piątek. Kochamy cię papa

-Ja was też- szepnąłem słysząc dźwięk rozłączania. Zapomniałem, że jeszcze czeka mnie jutro praca w kwiaciarni po szkole... Wysłałem mamie szybką wiadomość, podnosząc się z fotela idąc z powrotem do pokoju mojego chłopaka. 

Hockey University /jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz