Hockey University - 7 -

267 18 3
                                    

  Rozdział nie sprawdzany, chciałam wam coś wrzucić, więc jestem <3 Miłego czytania! 

+++++++++++++++++++++++++++++++++


Powrót do domu rodzinnego po pracy zatłoczonym autobusem był chyba idealnym podsumowaniem dzisiejszego dnia, miałem już naprawdę dość i tylko marzyłem o cieplutkim dość małym i niewygodnym, ale jednak moim łóżku. Trasa z pracy do domu zazwyczaj zajmowała mi 40 minut ze względu na mieszkanie pod Seulem.

Wchodząc na teren mogłem zauważyć palące się światło w kuchni co było jednoznaczne z tym że rodzice czekali na mój powrót.

-Jestem!- krzyknąłem zdejmując buty w przedpokoju i rzucając plecak na starą komodę.

-W końcu synku- pierwsza podleciała moja mama- Cały tydzień cię nie widziałam- uściskała mnie całując w policzki.

Gdy kobieta w końcu mnie puściła razem skierowaliśmy się do kuchni gdzie przy stole siedział mój tata zajadając jakąś potrawę.

-Cześć tato- przytuliłem się do jego pleców- Jak w pracy? - spytałem siadając obok, dostając miskę jedzenia.

-Ciężko- westchnął- Kihoo uważa że jego firma długo nie pociągnie przez co kazał nam się rozglądać za inna pracą. Wszystkich zwolnił.- dodał a mi stanęło serce. Jeśli tata stracił pracę została nam tylko mała pensja mojej mamy i moja.

-Będzie dobrze damy radę- próbowałem ich pocieszyć- Jeśli będzie bardzo źle zrezygnuje z uczelni, dzięki czemu zaoszczędzimy trochę- dodałem od razu będąc gotów zrobić wszystko by polepszyć nasz poziom życia.

-Nawet tak niemów Jimin, damy radę ja postaram się w poniedziałek wziąć pensje, dzięki czemu zapłacimy za prąd i wodę, nie wiem co z jedzeniem, ale mieliśmy gorzej prawda?- uśmiechnęła się smutno rodzicielka powoli przeżuwając jedzenie.

-Jeszcze mamy moje pieniądze dostałem dziś od Taemina część wypłaty- wyciągnąłem z portfela 359 000₩*- Powinno nam starczyć do końca następnego tygodnia zaraz pojadę zrobić zakupy- Dodałem widząc jak chcą zaprzeczyć- Zaraz będę.

Zerwałem się z miejsca nie mogąc znieść widoku rodziców. Byli tak dobrymi ludźmi, a już od długiego czasu musieliśmy tak żyć martwiąc się co włożymy do garnka następnego dnia.

Ze łzami w oczach założyłem buty i ubierając się ciepło wyszedłem na ciemny i zimny dwór. Najbliższy sklep oddalony był o 6-8 kilometrów. Trzęsącymi rękami wyjąłem z kieszeni telefon wybierając numer do swojego chłopaka.

-Halo? Jungkook mógłbym mieć prośbę?- pociągnąłem nosem oddychając przez usta próbując uspokoić ból w sercu jak i nasilające się łzy próbujące wydostać na zewnątrz.

-Jimin? Coś się stało? Zaraz będę, gdzie jesteś?- słyszałem jak podnosi się z łózka biegnąc po schodach.

-Potrzebuje zrobić większe zakupy i..i musisz mi pomoc- odparłem siadając na przystanku.- Jestem na przystanku niedaleko mojego domu, wiesz który.

-Będę za max 15 minut nie ruszaj się stamtąd i okryj się szczelnie szalikiem byś nie zmarzł- odpalił samochód.

-Nie jedź tak szybko poczekam te 40 minut- znów pociągnąłem nosem czując jak mój nos się zapełnia.

-Będę za 15 minut.

Tyle było z naszej rozmowy, bo wiedziałem że chłopak i tak będzie jechał tu z 200km/h. Całe szczęście, że nie musi jeździć głównymi drogami, bo chyba bym umarł na zawał martwiąc się że coś mu się stanie. Ale co poradzić że kochałem tego narwanego i nieodpowiedzialnego głupka.

Hockey University /jikookWhere stories live. Discover now