14. Na krańcu świata

589 51 332
                                    

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że muzyczka, którą podlinkowałam, bardzo wpasowuje się w klimat rozdziału. A zwłaszcza w końcówkę ;) Zachęcam do odsłuchania. Jak też zapewne zauważyliście, rozdział jest długi. Ale mam nadzieję, że wynagrodzę Wam to treścią. Zobaczymy;)

☙

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Dopiero w powozie Clara w pełni sobie uświadomiła, że Vinzenz faktycznie zabiera ją do Fonte di Luce. Dotychczas zbyt trudno było kobiecie uwierzyć, iż postanowił przedstawić jej swoje ukochane miejsce. Dłonie ubrane w granatowe rękawiczki spoczywały na kolanach, a wzrok skupiony był na mijanych widokach. Hrabina nie znała tych krajobrazów, dlatego też przyglądała im się z jeszcze większą dokładnością, doświadczając coraz bardziej narastającej wewnątrz ekscytacji.

Vinzenz zerkał na żonę i sam nie wiedział, jakich wrażeń doświadczał w tamtej chwili. Czy na pewno odpowiednim krokiem było pokazanie Clarze majątku? Kiedy nad tym rozmyślał, powoli docierało do niego, że pomimo wszelkich wątpliwości, które go ogarniały, trwał w jakimś dziwnym przeczuciu, że chciał to uczynić. Chciał oddać jej cząstkę siebie.

Dama w pewnym momencie uśmiechnęła się pod wpływem cichych słów wypowiadanych przez wyobraźnię, lecz nie była świadoma, że jej lico nałożyło na siebie szatę piękną oraz radosną. A radość ta nie uszła uwadze szlachcica.

— Widzę, że cieszysz się, iż wyjeżdżamy — stwierdził, patrząc na nią i jednocześnie unosząc prawy kącik ust. W jego oczach widniał niesamowity, acz niewielki, nieśmiały błysk, z jakim hrabina zdążyła się już wcześniej zapoznać. Musiała przyznać, że go uwielbiała.

— Rada jestem, że wypocznę — odrzekła melodyjnym głosem.

Nie chciała dawać mężowi do zrozumienia, że bardzo podekscytowała się na spotkanie z Fonte di Luce, dlatego postanowiła trwać w milczeniu. Lubiła napawać się świeżym powietrzem i wdychać zapach wiatru, tak niezwykle wolnego jak niegdyś ona sama. Czy tęskniła za tamtymi czasami splatającymi się z Mais Dorato? Pokręciła przecząco głową. Na samą myśl o tym miejscu odczuwała dreszcze, gdy zaś przypominała sobie o życiu, które niedawno wyciągnęło do niej rękę, miała wrażenie, jakby znajdowała się tam, gdzie powinna, przy mężczyźnie, przy którym powinna. Wkrótce zerknęła na przyglądającego się drodze Vinzenza i wtem dotarło do niej, że nie tylko Fonte di Luce przepełnia ją fascynacją, a także fakt, że on jest tuż obok. W trakcie małżeństwa natknęli się na wiele przeszkód, ranili siebie nawzajem, jednak... jakaś niewidzialna siła powolutku zaczęła pchać Clarę w stronę mężczyzny i pozwoliła rozumieć, że przy nim uczyła się, co oznacza miłość.

Jeszcze kilka tygodni temu trudno było jej to zrozumieć, spojrzeć odważnie w oczy prawdy i posłuchać bicia jej niespokojnego serca. Teraz natomiast ogarniała ją pewność. I to ją niepokoiło. Niepokoiło tak bardzo, że nie potrafiła okiełznać swego ciała, które niezwykle dziwnie zachwycało się obecnością Vinzenza; pojąć oczu, dyskretnie szukających męskiego lica oraz chcących wpatrywać się w nie już do końca; powstrzymać oddechu, co tak prędko przyspieszał wbrew jej woli; uspokoić myśli, co natrętnie biegły za nią z zamiarem usłyszenia pięknego głosu. Jednak przede wszystkim nie mogła zatrzymać ust, ponieważ nazbyt pragnęły skosztować nieznanego dotąd smaku jego warg.

Dama pewnego skandaluWhere stories live. Discover now