Rozdział III

2.2K 125 177
                                    

🧢Nadal depresyjna czapa pov🧢

Obudziłem się w środku nocy. Byłem cały spocony, ponieważ miałem koszmar. Śniło mi się że znowu wszystkich straciłem. Drugi raz nie umiałbym tego znieść.
Wstałem z łóżka i napiłem się wody. Sprawdziłem godzinę - była 3:00. Położyłem się z powrotem, ale przez ten sen byłem strasznie podenerwowany i nie mogłem przestać myśleć o tym koszmarze.
Udało mi się zasnąć dopiero o 4:00.

O 10:00 rano wstałem z łóżka i zszedłem na dół na śniadanie.

-Dzień dobry Shu, jak ci się spało?- przywitał mnie mój wujek z uśmiechem na ustach

-Dobrze, dzięki - skłamałem i usiadłem przy stole aby zjeść.

-Jesteś pewny, że chcesz to wszystko wyrzucić? - wujek pokazał wszystkie rzeczy które leżały przy drzwiach i czekały na wyniesienie na śmietnik.

-Tak, chce zapomnieć o tej całej symulacji i wszystkim co się stało.- odpowiedziałem

-To zupełnie do ciebie nie podobne

-Uh, serio? Jaki byłem przed tą symulacją? - spytałem

-No cóż.. Miałeś dosyć sporą obsesję na punkcie tej.. Yy dabganronpy? Byłeś też bardziej śmiały i w sumie to nie miałeś żadnych przyjaciół oprócz Kokichiego.

Westchnąłem. Zastanawiałem się jak mogłem kochać program w którym giną ludzie i co gorsza chcieć w nim wystąpić. Tak bardzo się cieszę, że nic co się wydarzyło nie jest prawdziwe. Nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie szczęścia, ale postanowiłem je zignorować i dokończyć śniadanie.

-Muszę jechać do pracy, zawieźć cię gdzieś?- wujek wstał od stołu i zaczął ubierać buty

-Planowałem odwiedzić przyjaciół w szpitalu, jeśli to nie problem mógłbyś mnie tam zawieźć? Wróciłbym autobusem - zapytałem

-Tak, tylko ubierz się szybko bo nie chce się spóźnić do pracy.

Ubrałem się, wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu.
Jechaliśmy przez miasto, które na reszcie miałem okazję lepiej zobaczyć. Nie wyróżniało się niczym. Zwykłe najzwyklejsze miasto- może to dobrze, przynajmniej nie ma turystów.
Oglądając widoki przez szybę przypomniałem sobie, że obiecałem odwiedzić też Kokichiego. Szczerze mówiąc nie miałem zbytnio ochoty go odwiedzać. Nie byłem na niego zły ani nic, poprostu po nieprzespanej nocy, czułem że potrzebuję spokojniejszego towarzystwa i kogoś kto mnie zrozumie. A Kokichi zapewne tylko by mnie wyśmiał. Ale cóż.. Obietnica to obietnica, poza tym muszę mu oddać telefon.

Moje rozmyślania przerwał głos wujka który poinformował mnie ze jesteśmy na miejscu.
Wziąłem telefon Kokichiego i wszedłem do szpitala. Najpierw poszedłem zobaczyć Kaede.

-Dzień dobry Kaede, jak się czujesz? - uśmiechnąłem się lekko i usiadłem koło niej

-Zupełnie dobrze, ale muszę czekać na wyniki badań zanim mnie z tąd wypuszczą - westchnęła cicho

-Nie martw się, jestem pewny że już niedługo będziesz w domu ze swoją rodziną- próbowałem ją pocieszyć

-Mam taką nadzieję - pokiwała głową.

Rozmawialiśmy chwilę po czym zorientowałem się że powoli zaczynam zasypiac na krześle.

-Haloo Shuichiiii, śpisz? - Kaede machała ręką przed moją twarzą

-Ah nie, przepraszam. - spuściłem wzrok

-Nic się nie stało, musiałeś mieć ciężką noc prawda? - uśmiechnęła się

-Uhm, miałem koszmar i nie mogłem spać- jeszcze bardziej oddaliłem wzrok od Kaede.

-Wiesz, nie dziwię ci się, tak dużo przeżywałeś, to normalne że będziesz mieć traume przez jakiś czas- teraz to ona pocieszała mnie

-A ty jak spałaś? Nie miałaś koszmarów? - spytałem z troską.

-Na szczęście nie. Szczerze mówiąc, miałam wrażenie że ta noc będzie dość ciężka ale jakimś cudem spało mi się naprawdę dobrze. - popatrzyła na mnie z miłym uśmiechem

-To dobrze - powiedziałem i spojrzałem na zegarek. Zbliżała się pora obiadowa i szczerze mówiąc byłem już głodny

Akurat w tym momencie weszła pielęgniarka i podała Kaede obiad.

-Nie jesteś głodny Shuichi? - Kaede popatrzyła w moją stronę

-Jeśli mam być szczery to jestem. Chyba wyjdę ze szpitala i pójdę na obiad do najbliższej restauracji- wstałem z krzesła i poszedłem w stronę drzwi

-To do zobaczenia zaaa...godzinę? - uśmiechnęła się

Pokiwałem głową i wyszedłem z jej pokoju, a potem ze szpitala.
Poszedłem do najbliższej restauracji i zamówiłem naleśniki. Zjadłem je i już miałem płacić i wychodzić kiedy nagle zaczął padać deszcz. Nie miałem przy sobie parasolki więc postanowiłem go przeczekać w środku.

-Mam nadzieję że Kaede nie będzie musiała na mnie za długo czekać- pomyślałem sam do siebie i spowrotem usiadłem przy stoliku.
Minęło 30 minut a deszcz nadal nie ustępował. W końcu musze z tąd wyjść prawda? Chcąc nie chcąc wyszedłem z restauracji i poszedłem w kierunku szpitala.

Byłem cały przemoczony kiedy wszedłem do środka, ale trudno. Mam nadzieję że Kaede nie jest zła że się spóźniłem-
Otworzyłem drzwi do jej pokoju.

- Już jes.. - Przerwałem w środku zdania. Kaede spała. Nie chciałem jej budzić więc wyszedłem.

Chciałem już wracać do domu ale przypomniałem sobie że muszę oddać telefon Kokicziemu.
Podeszłem pod jego sale i zapukałem.

- Weeejdź Saihara-chan~ - Usłyszałem głos Kokichiego. Skąd on wiedział że to ja?
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.

××××××××××××××××××××
Tak, mówiąc że kolejny rozdział będzie wieczorem miałam na myśli 00:00 👌
Mam nadzieję że wam nie będzie przeszkadzać jeśli rozdziały pojawiają się czasem o takiej godzinie. Teoretycznie mogłabym pisać w dzień ale mi się nie chce 🤧✌️

Do zobaczenia w następnym rozdziale ❤️

774 słowa

Już Nigdy Nie Będziesz Sam- SaioumaWhere stories live. Discover now