Rozdział XXXI

1.8K 118 1.3K
                                    

🧢Shuichi pov🧢

-Shumaai wstawaj, tylko tym razem mnie nie uderz głową nishishi~. - zaczął budzić mnie Kokichi.

-Już wstaje.. Która godzina? - spytałem, ostrożnie siadając.

-Hmm pomyślmy.. Piąta nad ranem, a co? - powiedział uśmiechając się.

-Dlaczego tak wcześnie mnie obudziłeś? Przecież lekcje zaczynają się dopiero o 8.- ziewnąłem.

-Wczoraj sam powiedziałeś, że mam cię budzić wcześniej. - powiedział udając, że nie rozumie.

-Dobrze wiesz o co mi chodziło.. - ziewnąłem jeszcze raz, bo po wczorajszym siedzeniu do północy, byłem zmęczony.

-Niee~ - zaśmiał się.

-Idź spać. - Westchnąłem i położyłem się spowrotem.

-.. Dobrze~! - powiedział radośnie po czym położył się obok mnie.

Normalnie bym powiedział żeby poszedł do swojego łóżka, ale byłem zbyt zmęczony, poza tym nie bardzo mi to przeszkadzało.

-Branoc.. - wymamrotałem cicho i po chwili niż spałem.

~

-Wstaaawaj Shuichi, teraz już serio musisz się obudziiić. - powiedział znajomy głos.

-... Która jest? - spytałem aby się upewnić, że naprawdę powinienem wstać.

-Dokładnieee... 7:30! - poinformował mnie.

-Oh w takim razie faktycznie pora wstać. - ziewnąłem i usiadłem na łóżku.

Kokichi siedział obok mnie, tylko że tym razem był już przebrany co oznaczało, że wstał wcześniej ode mnie.

Zszedłem z łóżka, a Kokichi zeskoczył zaraz za mną. Coś czuję, że jeśli nadal będzie zeskakiwać zamiast schodzić to zrobi sobie krzywdę. Jednak nic nie powiedziałem, bo prawodpobnie i tak by mnie nie posłuchał.

-Szybciej, szybciej, szybciej, szybciej! - poganiał mnie.

-Gdzie ci się tak spieszy? - zaśmiałem się.

-Wieeesz.. Być może cię okłamałem i tak naprawdę jest 7:50 nishishi~

-Kokichi!

-Nie moja wina, że ja też zaspałeem. - powiedział. - Ale za to zrobiłem ci śniadanie.~

-Oh dzięki, nie musiałeś. - uśmiechnąłem się do niego i poszedłem szybko do kuchni.

-Tak wiem, jestem cudowny, a teraz pospiesz się~! - powiedział podczas ja dopiero zacząłem jeść.

7:55 skończyłem śniadanie.

-Zjadłem, możemy iść.- powiedziałem i poszedłem ubrać buty.

-Chcesz iść w piżamie~? - zaśmiał się.

-.. Huh?- spojrzałem na siebie i dopiero wtedy zobaczyłem, że jeszcze się nie przebrałem.

Pobiegłem szybko do pokoju i ubrałem się. Rantaro i Kaito już dawno poszli, bo ich łóżka były pościelone i nie było plecaków.
Zostały dwie minuty to zaczęcia lekcji.

-Chodź Kokichi, musimy się pospieszyć. - powiedziałem i wziąłem go za rękę, po czym wybiegliśmy na korytarz.

Zadzwonił dzwonek, a my dopiero biegliśmy korytarzem w poszukiwaniu naszej klasy.

-..Spóźniliśmy się.- stanąłem aby wziąć oddech.

-Yup yup! A to wszyyystko dlatego, że jesteś takim śpiochem nishishi~ - zaśmiał się.

Już Nigdy Nie Będziesz Sam- SaioumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz