◦32◦²

221 23 0
                                    


Słońce zachodziło już za horyzont, a Yeonjun nie bacząc na nic, biegł z ostatniem sił w nogach. Mimo, że robiło się coraz cieplej, a pierwsze śniegi już stopniały, to wciąż nie była to odpowiednai temperatura na takie ubranie, jakie miał na sobie. Nie ubrał kurtki, nie myśląc o konsekwnecjach możliwego rozchorowania następnego dnia. 

Może zachował się nieco dramatycznie, ale chciał jak najszybciej znaleźć się na miejscu u boku chłopca, którego najbardziej cenił. 

Kiedy dotarł na miejsce, natychmiastowo wypatrzył niebieską czuprynę, nie było to też trudne, ze względu, że o tej porze nikt nie siedział na dworze. Tylko jeden chłopak był na tyle głupi.

Wziął głeboki wdech, próbując uspokoić galopujące serce i nierówny oddech. Na ostatniej prostej,  przeczesał palcami niesforne kosmyki, by po chwili znaleźć się przy Soobinie. 

 — Soobinnie?  — Przechylił głowę, wpatrując się w spomnianego z pewną dozą niepewności. 

Niebieskowłosy zastygł w swojej pozycji, ukrywając twarz w ramionach. Dopiero gdy ponownie usłyszał swoje imię, w końcu podniósł się do pozycji siedzącej. 

 — Nie dzwoniłem do ciebie  — Mruknął, wpatrując się w sylwetkę Yeonjuna. Nie miał nawet siły aby spojrzeć wyżej. Wszystko wirowało.  — Prawda?  — Dodał szeptem

Yeonjun jedynie pokręcił głową, kucając koło stołu, aby być na wysokości wzroku przyjaciela. 

 — Nie spodziewałęm się, że będziesz miał taką słabą głowę, Soobinie  — Spojrzał na stół, gdzie leżało już puste opakowanie chipsów i butelka po soju  — Taki duży chłopak, a padł po jednej butelce

 — Hyuuung, nie rób sobie ze mnie żartów  — Zmarszczył brwi  — Kręci mi się, Hyungie

 — Przestań być taki słodki, nawet w takim stanie, Soobinnie  — Zacmokał, zatapiając palec w policzku chłopaka, w miejscu, gdzie powinnien być dołeczek. Niestety ten gest spotkał z rozezloną miną. Soobin nie dał się szturchać ani chwili dłużej, momentalnie chowając twarz w ramionach, wracając tym samym do swojej pierwotnej pozycji. 

Różowowłosy westchnął i dźwignął się na nogi. Zmiótł dłonią okruchy ze stołu i sprzątnął puste opakowania. Gdy ponownie spojrzał na młodszego, opatulonego w kurtkę i szalik, przypomniał sobie jak zimno było na dworze. Nie świadomie wyparł chłód, który teraz momentalnie objął jego ciało. To nie był dobry znak.

— Chodź, zabiorę cie do domu — Złapał chłopaka za ramię, próbując ustawić go do pionu, a Soobin nie oponował. Dał sobą kierować jak marionetka, przy okazji ułatwiając zadanie Yeonjunowi.


Droga się dłużyła przez balast, jaki opierał się na ramionach Yeonjuna. Oczywiście sam poszkodowany na to nie narzekał. Nigdy wcześniej nie miał Soobina tak blisko siebie, nawet jeśli sam obiekt westchnień nie był tego do końca świadomy. To było miłe, a jednocześnie drugie ciało nieco ogrzewało jego własne.

Nie tak wyobrażał sobie spotkania po ostatnim wydarzeniu, ale to mu wystarczyło. Po prostu było miło. 

Mimo, że obiecał Soobinowi zabrać go do domu, nie potrafił tego spełnić. Nie miał zielonego pojęcia gdzie chłopak mieszka, a pytany, nigdy nie odpowiedział. Dlatego właśnie skończyli przed bramą bursy. 

Nawet jak znaleźli się w pokoju Soobin nie stawiał sprzeciwu, jak Yeonjun zsunął z jego ramion kurtkę, czy ściągnął buty. Do samego końca był potulny, aż spoczął na łóżku.

— Dobranoc, Soobinnie — Uśmiechnął się, po raz ostatni spoglądając na chłopaka. Chciał już opuścić pokój, lecz silny uścisk na jego nadgarstu mu na to nie pozwolił. — Czegoś potrze...— Nie zdążył skończyć zdania, gdy został pociągnięty w stronę łóżka, tym samym kończąc częściowo na Soobinie. 

— Hyuungie — Wymruczał, mrużąc oczy. W pokoju było ciemno, a Soobin nie mógł dojrzeć twarzy swojego ukochanego kolegi. I to na pewno była wina mroku, a nie wirującego świata wokół niego. — Lubię cię... Wiesz tak baerdso lubie... Pocałujesz mnie?

Otworzył szerzej oczy, próbując zrozumieć co się właśnie wydarzyło, w jakiej pozycji się znajduje, jak i przeanalizować słowa młodszego. To było nierealne i za szybkie. 

Z głębi serca pragnął przyjąć propozycję młodszego i wycałować go ponad czasy. Jednak wiedział, że to było niepoprawne. Dlatego usta Soobina spotkały się z dłonią Yeonjuna. Młodszy skończył w takiej samej pozycji, jak kiedyś Yeonjun. Powtórka z rozrywki, lecz role się odwrócili.

— Nie Soobinie, nie chce wykorzystać twojego stanu, nie myślisz trzeźwo — Uśmiechnał się, choć i to nie było dostrzegalne w tym pokoju. Powoli wrócił na nogi, a Soobin już go nie zatrzymał. — Jeśli poprosisz mnie o to jutro, wiedz, że Cię nie wypuszczę z objęć... A jeśli to się nie wydarzy to... huh

To były ostatnie słowa z ust Yeonjuna przed opuszczeniem pokoju.


❀❀❀


Obudził go ból głowy i suchość w ustach. Soobin nie rozumiał, jak mógł skończyć w takim stanie, po tak niewielkiej ilości alkoholu. To było niezrozumiałe. Kolejną dziwną rzeczą było to, jak otworzył oczy i był w nieswoim łóżku, ba, ten pokój nawet nie był jego. 

Nie znał tego miejsca, więc nie myśląc zbyt wiele, postanowił się stąd ewakuować. Niepewie wyszedł z pokoju, rozglądając się po nowym pomieszczeniu, jego wzrok momentalnie przykuł widok dwóch chłopców, leżących we własnych objęciach na kanapie. 

Zdecydowanie tutaj nie było miejsca dla niego. Zwłaszcza, że w jednym z chłopaków rozpoznał Yeonjuna, a skoro miał towarzystwo zdecydowanie nie było tutaj dla niego miejsca. 

— Ej— Soobin ponownie spojrzał w stronę kanapy, gdzie nieznajomy niegramotle się z niej zwlókł. — Niegrzecznie tak wychodzić bez pożegnania, zwłaszcza, że przez ciebie musiałem spać z nim — Wyszeptał, wskazując za siebie — Ta kanapa nie jest stworzona dla dwojga

Niebieskowłosy nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Wpatrując się w wiele niższego chłopaka. 

— Chodź, zjesz ze mną śniadanie, zanim ta leniwiec się ruszy z miejsca, a tak poza tym, to jestem Taehyun~








Flower Breath || Yeonbin & SoogyuHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin