Rozdział 28

1K 99 987
                                    

Proszę nie pytać, co ja wyprawiam o pierwszej w nocy i dlaczego jest o tej godzinie rozdział XD

Szczęśliwego, yyy, dnia pierwszego marca czy coś! 😽❤️

Podczas zajęć nie zadziało się nic nadzwyczajnego. Flitwick zadał dosyć obszerne zadanie o zastosowaniu i skutkach kilku zaklęć, z transmutacji szóstoroczni dostali do napisania esej, zaś z obrony przed czarną magią ponownie mieli cały plecak wrażeń z intrygującym profesorem Moodym.

Dzień jak co dzień. No prawie. Wyjątkiem był fakt, że to wcale nie był zwyczajny dzień. Bynajmniej nie!

Z rana dla Don bliźniacy utworzyli wspaniały napis „100 lat!" pod sklepieniem Wielkiej Sali, dostała masę życzeń i prezentów od najbliższych, a teraz szykowała się na urodzinową randkę z Marco, jej chłopakiem. Dzień idealny? Na to się zapowiadało.

Gdyby tylko wiedziała, co na nią czekało... Gdyby tylko wiedziała!

Stała przed portretem Grubej Damy w brązowej spódniczce i beżowym, puszystym sweterku, który dostała od swojej ukochanej babci, Arlene. Pod nim tkwił w dalszym ciągu medalion. Nie rozstawała się z nim, odkąd go dostała od bliźniaków. Włosy miała rozpuszczone, a na ręce ozdobną bransoletkę. Z podenerwowania bez przerwy przestępowała z nogi na nogę. Obok Don w pewnej chwili stanął Fred, który schował dłonie w kieszenie spodni i wpatrzył się w przestrzeń razem z nią.

— Nie stresuj się tak, na pewno wszystko pójdzie dobrze — uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.

— Na pewno coś zepsuję, jak zwykle... — bąknęła Don i podciągnęła rękaw swetra na swoje dłonie.

— Pewnie tak.

— Och, Fred! — zawołała z podirytowaniem i uderzyła przyjaciela w ramię, spojrzawszy na niego z pretensją.

— No co? Sama to przyznałaś! — zaśmiał się i uniósł ręce w geście poddania, kiedy ponownie się na niego zamachnęła. — Przemoc!

— Jak ja ci zaraz pokażę, co to jest przemoc, Fredzie Weasleyu, to własna matka cię nie pozna!

— Tylko nie to, Donno Dotson! — krzyknął przerażonym tonem i umknął w bok przed kolejnym atakiem.

— Za to Donno masz podwójne lanie!

Fred zaśmiał się głośno i złapał ją za obie dłonie, a następnie, gdy ta próbowała się z nim siłować, okręcił o sto osiemdziesiąt stopni i objął od tyłu ramionami. Kiedy Don próbowała się wyrwać z jego sideł, położył swój podbródek na głowie znacznie niższej dziewczyny i wzmocnił swój uścisk.

— I co teraz powiesz? — wyszeptał do ucha Don ze śmiechem.

— Że jesteś idiotą? — parsknęła.

— A ty debilką.

— Wiem — wydyszała na to hardo, wciąż próbując się wydostać spod jego silnych ramion.

— Ja też.

Tym razem to Don się zaśmiała, ale wtedy ich wzrok jednocześnie padł na zmierzającego w ich stronę Marco. Chłopak na widok obejmujących się mocno przyjaciół zwolnił nieco chodu, a uśmiech na jego twarzy widocznie zmalał.

Don, która zorientowała się już, jak to wszystko musiało wyglądać, szybko wyswobodziła się z objęć przyjaciela, który tym razem nie protestował, i odsunęła się od niego o kilka kroków.

Ostatni kawał • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz