2.3 Every Mother's Son

178 9 1
                                    

Następnego dnia z łóżka wyrwał mnie krzyk Elijah'a.

- Isabella? Niklaus! - krzyczał, wygramoliłam się z łóżka, przebrałam i poszłam na balkon. Na dole stali Hayley oraz Niklaus.

- Wszyscy tutaj mamy wyostrzony słuch – powiedziała dziewczyna.

- Gdzie Klaus? - zapytał.

- Zaraz sprawdzę, a nie. Nie jestem jego żoną – odpowiedziała.

- W mieście szaleją bestie ślepo posłuszne mojej matce, to twoi pobratyńcy wypowiedzieli wojnę wampirom więc nie czas na interpretacje – odparł Elijah.

- Klaus wyszedł, nie wiem dokąd. Gdyby tylko istniało magiczne urządzenie z którego można dzwonić – zaczęła Hayley trzymając w ręce telefon – Sama nie wiem, powodzenia – dodała i ruszyła do wyjścia – Jeszcze jedno, te bestie są pod kontrolą Esther, ale jak wspomniałeś to moi pobratyńcy, jeśli coś im zrobisz wredna matka będzie twoim najmniejszym zmartwieniem – dodała i poszła. Jakiś czas później razem z bratem udaliśmy się do Marcela, który miał zebranie z wampirami, wchodząc skręciliśmy parę karków, a wampiry były zaskoczone.

- Lekcja 1: Zawsze bądźcie czujni – powiedziałam, Marcel przedstawił naszą dwójkę, a następnie ja razem z nim udałam się na dwór trenować wampirki, a Elijah trenował Gię. Po skończonych zajęciach weszłam do sali gdzie Elijah walczył z Gią.

- Jestem zarówno uprawnieniem, ale bijesz jak baba, jeszcze raz – powiedział brat.

- Dlaczego nie mogę dołączyć do reszty i mieć miłych nauczycieli? - zapytała lecz nie uzyskała odpowiedzi ponieważ do środka weszła Hayley z jakimś wilkołakiem.

- Musimy porozmawiać – powiedziała, Gia chciała zaatakować wilkołaka lecz Elijah ją zatrzymał – Nie chcemy walczyć, wysłuchajcie go – dodała. Chwilę później Gia wyszła, a do naszej czwórki dołączyli: Marcel, Josh oraz Oliver.

- Mów, tylko zwięźle – powiedziałam do wilkołaka.

- Przyszedłem prosić o pomoc – zaczął wilkołak imieniem Aiden i opowiedział nam historię o młodych wilkach pod opieką Finna i naszej matki – Chcą z nich zrobić żołnierzy, kto odmówi zginie – zakończył.

- Wiedziałem, że Finn jest bezwzględny, ale tego się nie spodziewałem – powiedział Elijah.

- To dzieci – zaczęła Hayley – Marcel, znasz dzielnicę jak własną kieszeń możesz je stamtąd wyciągnąć – dodała spoglądając na wampira.

- A co potem? - zapytał.

- Na mokradłach są wilki, które nie przyjęła pierścieni, zajmą się nimi – odpowiedział Oliver.

- Wilki, które się nie sprzedały – powiedział Marcel.

- Mów co chcesz, ale nie mieliśmy wyboru – odparł Oliver.

- Walczycie z nami od dziesięcioleci, skąd ta nagła zmiana? - zapytał Gerard.

- Jednym z rekrutów jest mój brat, nie pozwolę żeby poszedł na wojnę – odpowiedział Aiden.

- Czego oczekujecie? - zapytałam.

-Dzieci są w mieście umarłych, ale zabierzemy je do kościoła św. Anny, Vincent jest w trakcie rozmów z ludźmi, którzy nie chcą zaakceptować nowej władzy – powiedział Aiden.

- Rzuci dzieci do walki z wrogami – odparł Elijah.

- Uruchomi ich klątwę i wyśle ostrzeżenie tym, którzy chcieliby się mu sprzeciwić – dopowiedziała Hayley.

- Zaatakujemy gdy dzieci będą w drodze – powiedział Marcel.

- Niech włączą was do eskorty, resztą zajmiemy się my – dopowiedziałam spoglądając na dwójkę wilkołaków.

- Esther i synalek mają mnie na oku, jeśli dzieci znikną pod moją opieką będzie po mnie – odpowiedział Oliver.

- Chciałeś pomóc swoim i naprawić błędy przeszłości, wreszcie masz szansę – powiedział mój brat. Wieczorem na wszystkich ulicach Nowego Orleanu trwała wielka impreza z okazji Halloween, dzieciaki wraz z eskortą paru wilkołaków przedostawała się przez tłum, pora zaczynać. Wmieszałam się w tłum podobnie jak Gia, chwilę później dziewczyna przypadkowo wylała napój na jednego z wilkołaków.

- Uważaj – powiedział zły, nagle pojawił się Marcel z kapturem i skręcił wilkołakowi kark, a następnie z Gią uciekli, dwójka wilkołaków ruszyła za nimi. Zostali tylko Oliver, Aiden i jeszcze jeden wilkołak, moja kolej. Cichaczem dałam znak chłopakom aby zabrali dzieci, Aiden zaczął je zabierać i gdy wilkołak chciał do nich podejść zagrodziłam mu drogę.

- Zatańczymy? - zapytałam z uśmiechem, złapałam wilkołaka za rękę, wykonałam obrót, a na sam koniec skręciłam mu kark. Dostałam informację od Josha, że plan się udał, poszłam na parking gdzie był Elijah.

- Gdzie reszta? - zapytał brat gdy podszedł do nas Oliver, mieliśmy się tutaj spotkać po wykonaniu swoich zadań.

- Blisko, zaraz będą – odpowiedział, usłyszeliśmy hałas – Idą, wreszcie – dodał lecz to nie była nasza ekipa. Szybko zostaliśmy otoczeni przez wilkołaki, naprawdę chcą się bić? Przecież wiedzą, że z Pierwotnymi nie wygrają.

- Nie uciekniecie, jesteście otoczeni – powiedział jakiś starszy wilkołak.

- Chyba nie sądzicie, że przyprowadzilibyśmy je tutaj? - zapytał pełen odwagi Oliver choć wiedziałam, że wewnątrz siebie jest przerażony.

- Przykro mi, ale dzieci są gdzie indziej, pozostajemy wam my – powiedziałam.

- Ewidentnie nie rozumiesz – zaczął wilkołak, zdziwiłam się – Nie szukamy dzieci, czarownica chce was – dodał spoglądając na mnie oraz mojego brat, proszę mamusia stęskniła się za dziećmi? W takim razie gdzie ona jest?

- Posłuchaj uważnie – zaczął Elijah ściągając marynarkę – Obiecałem przyjaciółce, że oszczędzę jej pobratyńców, odejdźcie, a dotrzymam słowa. Jeśli zostaniecie zrobi się bardzo nieprzyjemnie – wilkołak przyjął pozycję do walki, podobnie jak pozostali, Elijha podszedł do Olivera – Nic tu po tobie – dodał.

- Jeśli razem to do końca – powiedział Oliver i zaczęliśmy walczyć. Chwilę później byliśmy cali we krwi, ale pokonaliśmy wilkołaków – Tylko na tyle ich stać? - zapytał.

- Na to wygląda – odpowiedziałam i nagle upadłam na kolana z bólu głowy, Elijah również nie czuł się najlepiej, pojawił się koło nas Finn.

- Dopiero się rozkręcam – powiedział czarownik, Oliver zaatakował Finna lecz ten szybko go odrzucił, następnie ja ruszyłam do ataku lecz skutek był również taki sam, Elijah przyszpilił Finna do samochodu.

- Może kolejne ciało wystarczy ci na dłużej – powiedział brat lecz nagle upadł na kolana, Elijah został przebity kołkiem przez naszą matkę Esther. Zmieniłam się i skoczyłam na kobietę lecz ta zaklęciem przyszpiliła mnie do ściany, a następnie wbiła mi kołek prosto serce, upadłam martwa na ziemię. Obudziłam się przywiązana jakimiś łańcuchami, nie wiedziałam gdzie jestem, zaczęłam się wyrywać lecz po chwili zauważyłam podchodzącą z kołkiem Esther, porwała mnie.

- Czego chcesz? - zapytałam zła.

- Żebyśmy znów byli rodziną – zaczęła i dotknęła mojego policzka – Niestety w tym celu musisz zostać oczyszczona – dodała i poszła, próbowałam wyrwać się lecz nie miałam siły, pomocy... 

Forever/The OriginalsWhere stories live. Discover now