5.9 We have not long to love

71 5 1
                                    

Następnego dnia Derek z samego rana musiał mnie opuścić i udać się do domu ponieważ Scott dzwonił i poinformował go, że jego wujaszek Peter znów coś kombinuje. Po tym jak pożegnałam się z narzeczonym udałam się do jadalni gdzie przy stole siedzieli już Klaus, Freya i Hope. Kol wrócił do Daviny, Rebekah pojechała pozamykać jakieś swoje sprawy, a Elijah pałęta się gdzieś po mieście. Zajęłam miejsce koło bratanicy i już po chwili zaczęliśmy wspólne śniadanie. 

- Klątwa, która więziła naszą rodzinę przez 7 lat wpłynęła na nas wszystkich, na nasze miasto, nasz dom, naszą rodzinę - zaczął Klaus - Każde nasze spotkanie niosło potworne konsekwencje lecz dziś za twoją sprawą - spojrzał na swoją córkę - Świętujemy nowy początek. Możemy znów połączyć siły i wspólnie stawiać czoło przeciwnością, które nas czekają jako rodzina - hybryda podniosła kielich z sokiem pomarńczowym, nasza trójka uczyniła to samo - Zawsze i na wieczność - zakończył wznosząc toast, napiliśmy się soku. 

- Podasz pączki? - zapytała Hope Freyę. 

- Oczywiście - odpowiedziała siostra i podała nastolatce talerz z pysznymi nowo orlańskimi pączkami. 

- Rebekah wróci za kilka dni, domyka sprawy za oceanem - powiedział brat. 

- Fajnie, że wróci - odpowiedziała Hope. 

- Miło będzie spotkać się cała rodziną - powiedziałam, nagle do pomieszczenia wszedł Elijah, oj nie zapowiada się ciekawe spotkanie. 

- Dzień dobry, musimy porozmawiać - zaczął Elijah spoglądając na Hope, dziewczyna jest strasznie wściekła na Elijah'a za to co stało sie z Hayley, uważa, że to jego wina - Zacznę od tego, że bardzo mi przykro - dodał, widziałam jak Hope się gotuje, dziewczyna podniosła się z krzesła. 

- Dzięki za śniadanie, muszę usiąść do lekcji - powiedziała co było oczywiście kłamstwem i opuściła pomieszczenia. Razem z rodzeństwem zauważyliśmy wygięty metalowy widelec, Hope mocno się wnerwiła, a magia Pustki tylko to pogarsza, Elijah podszedł bliżej nas. 

- To nie jest normalne - powiedział Klaus spoglądając na widelec. 

- Straciła matkę - odparł Elijah - Nie powinienem był przychodzić - dodał. 

- Przynajmniej mogłeś zasłonić się amnezją - zaczęła hybryda - Freya świadomie pomogła dziecku zniszczyć sobie życie - dodał. 

- Hope nie jest dzieckiem - odparła czarownica. 

- Pomyślałaś jak ta magia na nią wpłynie ? - zapytał Klaus. 

- Co miałam zrobić? - zapytała Freya hybrydę. 

- Odmówić - odpowiedział - Mieliśmy ją chronić przed czarną magią - dopowiedział. 

- Tamten plan nie zdał egzaminu - odpowiedziała blondynka. 

- Przez ciebie magią nią zawładnęła - powiedział Klaus - Jeśli mojej córce stanie się krzywda to ciebie pociągnę do odpowiedzialności - dodał i wyszedł wściekły. Jakiś czas później gdy nastolatka już ochłonęła po spotkaniu z Elijah'em postanowiłam pouczyć ją nowych zaklęć. W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że wampiry tej suki Grety chcą zawładnąć Nowym Orleanem, chyba dopiero po moim trupie, szczerze powiedziawszy oni właśnie na to liczą. Elijah udał się do baru gdzie spotkał się z chłopakiem Hayley, nie mam pojęcia co wydarzy się na tym spotkaniu ale ufam bratu z całego serca. Gdy Hope już miała dość, udałam się do swojego pokoju i pogrążyłam się w lekturze lecz gdy tylko usłyszałam hałas w moim gabinecie udałam się tam. Okazało się, że to Hope szuka czegoś bardzo w moim barku, po chwili dołączył do nas Klaus. Zauważyłam,mżawka dziewczyna nie ma na ręce branzoletki blokującej moc. 

- Gdzie branzoletka? - zapytałam. 

- Szukam ampcyntu - odpowiedziała ignorując moje pytanie. 

- Masz 15 lat - powiedział Klaus, Hope nie przestawała szukać. 

- Do zaklęcia - odpowiedziała. 

- Jakiego ? - zapytałam.

- Branzoletka nie działa - odpowiedziała dziewczyna podchodząc do naszej dwójki. 

- Znajdziemy coś innego - odparł Klaus, nagle Hope dmuchnęłam nam jakimś białym proszkiem w twarz, poczułam jak słabnę i tracę przytomność, upadłam na kolana, a brat koło mnie - Hope - spojrzał na dziewczynę, a po chwili nasza dwójka leżała nieprzytomna na podłodze.

Nie mam pojęcia ile byliśmy nieprzytomni, ale gdy tylko się ocknęliśmy zaczęliśmy szukać niebezpiecznej nastolatki. Przy pomocy zaklęcia lokalizujacego znaleźliśmy Hope w barze gdzie torturowała przy pomocy magii naszego brata. 

- Hope - powiedziałam, dziewczyna spojrzała na naszą dwójkę i już po chwili my również leżeliśmy na ziemi przyszpileni przez moc Hope. Dziewczyna gdy zorientowała się co robi puściła nas i po prostu wyszła jakby nic się nie stało. Pozbieraliśmy się z ziemi i spojrzeliśmy na siebie. 

- Co to do diabła było? - usłyszeliśmy głos za lady, spojrzeliśmy w tamtym kierunku i zauważyliśmy zmieszanego i zdziwionego chłopaka Hayley, no świetnie: jeszcze tylko tego nam brakowało. Klaus po chwili poszedł szukać Hope, a nasza dwójka postanowiła powiedzieć chłopakowi wszystko, w międzyczasie dostałam wiadomość od Frey'i, że oświadczyła sie Kirin, a dziewczyn przyjechała oświadczyny, czyli kolejne weselisko się szykuje i nie będę jedyna w rodzinie, któr ożeni się z wilkołakiem. 

- Napij się - powiedział Elijah stawiając na stoliku przed chłopakiem szklankę z woda. 

- Kim jesteście ? - zapytał chłopak spoglądając na nasza dwójkę. 

- Wampirami, czarownicami - zaczęłam spokojnie wymieniać - Między innymi - dodałam, do mężczyzny nadal to jakoś nie docierało. 

- To nie są bajeczki dla turystów? - zapytał, spojrzałam na mojego brata, a ten pokiwał głową. Podeszłam bliżej chłopaka i pokazałam mu moją wampirzą twarz, trochę sie przestraszył, po chwili wróciłam do normalnego wyglądu. 

- Wiesz co widziałeś - odpowiedział Elijah. 

- Czy wszyscy mieszkańcy, moi znajomi... - zaczął lecz nie skończył. 

- Nie, tylko nie którzy - odpowiedziałam. 

-  A Hayley? - zapytał. 

- Owszem - odpowiedziałam. 

- A Hope? - zapytał, co on ślepy jest czy jak ? Sam widział jak Hope czarowała. 

- Może napijesz się czegoś mocniejszego - zaproponował Elijah. 

- Już piłem - odpowiedział - Byłem głupi, nie miałem o niczym pojęcia. Hayley co do wszystkiego mnie okłamała - dodał. 

- Nie, zależało jej na tobie, jestem tego pewny - odpowiedział Elijah siadając koło chłopaka - I wiem, że chciałaby tego - złapał go za ramię

- Co robisz? - zapytał zdziwiony chłopak, wiedziałam co zamierza mój brat i nie zamierzałam mu przeszkadzać. 

-  Zapomnisz, że nasz dziś spotkałeś - zaczął Elijah używjąc na człowieku perswazji - Nie będą cię już nurtować pytania o życie i śmierć Hayley. Będziesz pamiętał to jak cię kochała i ile szczęścia wniosłeś do jej życia. I będziesz pewien, że Hayley Marshall zaznała spokoju, dzięki temu sam też go zaznasz - dodał, widziałam, że chłopak rozluźnił się czyli perswazja sie udała. Po chwili nasza dwójka opuścił bar, nie sądziłam, że powrót do Nowego Orleanu będzie taki ciężki....

Forever/The OriginalsWhere stories live. Discover now