2.4 Live and Let Die

166 11 2
                                    

Ważna informacja pod rozdziałam

Nagle obudziłam się z potwornego snu, znajdowałam się w tym samym miejscu, nie wiem nawet, który już dzień. Dalej próbowałam wyrwać się z łańcuchów lecz trzymało je silne zaklęcie matki.

- Nie zapomnij gdzie jesteś – usłyszałam głos Esther, która popijała herbatę – Oszczędzaj siły, moje łańcuchy łatwo nie pękną, miałaś słodkie sny? - zapytałam, mocniej zaczęłam się wyrywać.

- Wyjdź z mojej głowy – powiedziałam przez zęby.

- Nie siedzę w niej, krzyczałaś. Przemyśl swoją sytuację, mamy do pomówienia. Kogo chciałaś zabić we śnie? Swojego księcia Stefana Salvatore czy kogoś innego? - zaczęła, wyrywałam się w ściekła, skąd ona to wie? Tak, Stefan Salvatore z Mystic Falls i ja jesteśmy ze sobą od przeszło 3 miesięcy, nikt o tym nie wie – Przestań się stawiać i zacznij słuchać, nie wypuszczę cię dopóki nie poznasz moich warunków – dodała.

- Więc mów – odpowiedziałam.

- Chce żebyś wróciła do rodziny jako czarownica – zaczęła, przewróciłam oczami – Porzuć tę żałosną bestialską postać, która wyzwala w tobie wampiryzm. Stań się śmiertelniczką, a znów będziemy szczęśliwi, zaczniemy od nowa – dodała, chyba ją już do końca pogrzało.

- Przemawia przez ciebie obłęd – powiedziałam.

- Czyżby? Nie ja odrywam skrzydła pięknym motylą, które spotykam np. Z tym z twojego koszmaru – powiedziała Esther.

- Uwolnij mnie, natychmiast – powiedziałam zmieniając się.

- Łatwo dajesz się ponieś swojej bestialskiej naturze – zaczęłam, przemieniłam się w człowieka – Moja pełna moralności córka stanowi kamuflaż dla potwora – dodała.

- Nic nie wiesz – powiedziałam.

- Mylisz się – odparła – O twoich sekretach wiem więcej niż ty sama, mam je wymienić? Może zacznę od pierwszego motyla, którego zniszczyłaś: uroczy młodzieniec z naszej wioski, oczarował cię gdy byłaś jeszcze człowiekiem. Na pewno go pamiętasz, był pierwszym, który skradł twoje serce, dopełnienie o mistycznej krwi, Jace – powiedziałam, Jace był pierwszą osobą, której ufałam oraz pierwszą, którą bez granicznie kochałam.

- Kochałam go do dnia, w którym odebrałaś mu życie – odpowiedziałam zła.

- Myślisz, że tak było, właśnie dlatego tu jesteś – odparła matka – Sprawię, że ujrzysz w sobie potwora, którym jesteś, a wtedy będziesz błagała o wyzwolenie, ja ci je dam – Esther powiedziała jakieś zaklęcie przez co przenieśliśmy się do tamtych czasów – Był Soben, złożyliśmy zwierzęta w ofierze i tańczyliśmy by ułaskawić Bogów, zazdrościli mu wszyscy chłopaki, a pragnęły wszystkie kobiety, ale on patrzył tylko na jedną – dodała. Jace ściągnął maskę i uśmiechnął się do mnie, nagle podeszła do niego jakaś dziewczyna i pocałowała, nie chciałam na to patrzeć więc poszłam w miejsce gdzie matka trzymała zwierzęta, został tam koń imieniem Loki, zaczęłam go głaskać.

- Przyszłaś ocalić Lokiego? - usłyszałam znajomy głos, odwróciłam się i zobaczyłam podchodzącego do mnie Jace'a.

- Niestety pisane mu skończyć na ruszcie, tak jak tobie pokochać inną – odpowiedziałam spoglądając na konia.

- A ty? Będziesz stała w cieniu? Przeznaczenie nie kieruje moim sercem Isabello, pisane mi było zginąć na szubienicy, nie zrobiłem tego. Zdecydowałem się żyć i oddać komuś serce po raz pierwszy, komuś kto jest silny, opiekuńcza, gwałtowna, a jednocześnie szlachetna, miła oraz łagodna – zaczął Jace dotykając mojego policka, uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił gest. - Tobie Isabello – dodał, a następnie namiętnie mnie pocałował, oddawałam pocałunek z taką samą namiętnością.

Forever/The OriginalsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz