Kim jesteśmy?

82 6 18
                                    

Rano obudziłam się wtulona w czyjąś klatkę piersiową. Powoli, aby nie obudzić mężczyzny, podniosłam głowę. Przyglądałam mu się przez moment, a przez moją głowę natychmiastowo przebiegły wspomnienia wczorajszego wieczora, kiedy mieliśmy się ze sobą żegnać.

Stanęliśmy pod moim mieszkaniem, a przy tym chłopak zmusił mnie do tego, abym zrobiła piruet. Zaśmiałam się, co również blondyn zawtórował.

Mam nadzieję, że Przerwałam mu.

Podobało mi się. Powiedziałam, a on się szerzej uśmiechnął.

Olivia... Odwróciłam się do niego, kiedy miałam już wkładać klucze do zamka.

Chciał o coś zapytać, a ja chyba wiedziałam o co.

Czy... Druga randka wchodzi w grę? Zapytał, a ja opuściłam wzrok i się uśmiechnęłam.

Może... Wypuścił powietrze w napływie śmiechu.

Zawsze odpowiadasz zagadkami? Zadał kolejne pytanie, na co się zaśmiałam.

Tylko wtedy, kiedy kimś się interesuję... Spojrzał na mnie zaskoczony.

Czyli... Kiwnęłam głową, po czym uchyliłam drzwi do mojego mieszkania. To... Podeszłam do niego, aby w kolejnej chwili złożyć na jego policzku całusa.

Uśmiechnął się do mnie, kiedy spojrzałam mu w oczy. Zrobiłam to samo, a przy tym poprawiłam swoje okulary, które lekko mi zjechały z nosa. Nagle za nie złapał i zdjął z mojej twarzy, aby w kolejnej chwili się pochylić i po raz kolejny złączyć swoje usta z moimi. Nim się obejrzałam, zostałam dociśnięta do ściany. Złapałam za kołnierzyk jego kamizelki, po czym wciągnęłam go do swojego mieszkania.

Do niczego poza całowaniem między nami nie doszło, ale było blisko. Cicho odetchnęłam, kiedy mojego ucha doszedł dźwięk tego, jak jego serce wybijało spokojny rytm. Odpręża mnie to. Pierwszy raz ok kilku ładnych dziesięcioleci, jestem spokojna i nie martwię się niczym. Szczerze powiedziawszy, to nawet to dziwne, tak niczym się nie zamartwiać. Ułożyłam swoją lewą dłoń pod moim policzkiem, a przy tym zamknęłam oczy. Usłyszałam, jak coś mruknął pod nosem, dlatego zaczęłam udawać, że śpię, choć w sumie wampiry nie sypiają, a hibernują.

Już po chwili poczułam to, jak moja głowa ląduje na poduszce, a on coś mamrocze pod nosem. W pewnym momencie okrył mnie pościelą, a następnie ruszył do drzwi.

— Nawet się nie pożegnasz? — Zapytałam, a on się gwałtownie do mnie odwrócił.

Otworzyłam jedno oko, po czym się podniosłam. Podszedł do mnie, a przy tym przetarł swoje usta i brodę dłonią.

— Nie chciałem cię budzić. Poza tym, nie wiedziałem, czy to nie będzie nieco niezręczne. — Kiwnęłam głową, że rozumiem, a przy tym podniosłam się do siadu.

Usiadł obok mnie, aby w kolejnym momencie poprawić mi włosy za prawe ucho. Poczułam to, jak po moich plecach przebiegł dreszcz, gdy jego palce przesunęły się po mojej skórze. Przełknęłam ślinę, po czym położyłam swoją rękę na jego nadgarstku. Jego skóra była ciepła. Uśmiechnął się, a ja mu odpowiedziałam tym samym. Przybliżył się do mnie nieco, po czym złożył całusa na moim czole.

— Muszę się zbierać... — Powiedział, na co kiwnęłam głową.

— Vincent... — Zatrzymałam go, a on spojrzał mi w oczy. — Co jest teraz między nami? — Zapytałam, a on oblizał usta.

— Możemy być kimś więcej niż znajomymi, jeśli chcesz. — Skinęłam głową, a on pogłaskał moje policzki swoimi dłońmi. — Do zobaczenia... — Dałam mu szybkiego całusa w usta, a on po chwili ruszył do drzwi.

Po paru sekundach usłyszałam to, jak drzwi do mieszkania się zamykają. Z powrotem położyłam się na łóżku, po czym położyłam swoją dłoń na miejscu, gdzie przed kilkoma minutami jeszcze leżał chłopak. Mimowolnie się uśmiechnęłam, kiedy wyczułam jego delikatne perfumy. Mówiłam sobie, że po tym wszystkim zniknę, ale chyba teraz nie będę w stanie tego zrobić. To byłoby dla mnie zbyt bolesne. A już tym bardziej, kiedy to wszystko się między nami wydarzyło. W tym momencie usłyszałam swój telefon, dlatego od razu za niego złapałam.

— Halo? — Odebrałam, nawet nie patrząc na to, kto do mnie dzwoni.

Dobrze się bawisz, udając człowieka? — W ułamku sekundy, mój humor został zniszczony.

— Kou... — Odezwałam się oschle, a on się zaśmiał.

*Vincent*

Wszedłem cicho do mieszkania, aby nie obudzić Martina, który miałem nadzieję, że nadal śpi, jednak się przeliczyłem, bo stał przy wyspie kuchennej i przyglądał mi się z podejrzanym uśmiechem. Gdy tylko go zauważyłem, prawie zszedłem na zawał.

— Nie strasz, bo będzie mi potrzebny lekarz... — Powiedziałem, na co się zaśmiał.

— Z jednym mieszkasz, jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś... — Rzuciłem mu klucze do jego auta, po czym podszedłem do lodówki, z której wyjąłem butelkę wody. — No i? Sądząc po tym, że nie wróciłeś na noc, zostałeś u tej dziewczyny. — Kiwnąłem głową, bo wiedziałem, że jak mu się nie wyspowiadam, to mi żyć nie da. — Trafiliście do łóżka? — Zadał pytanie, kiedy upiłem łyka z butelki.

— Nie w takim sensie, jaki masz na myśli... — Odpowiedziałem, a on zrobił wielkie oczy.

— Hmm, zmieniłeś się w przedszkolaka. — Spojrzałem na niego zaskoczony. — Starałem ją sobie wyobrazić, kiedy mi ją opisywałeś i sądzę, że jest na pewno zajebistą laską, a ty straciłeś szansę, aby ją przelecieć. Zawiodłeś mnie, Vincent. — Powiedział, a ja przyglądałem mu się z całkowitym pokerfacem.

— Całowałem się z nią... — Odezwałem się, a on zrobił wielkie oczy.

— Dobra, odwołuję. Jednak nie muszę cię spisywać na straty. — Zaśmiałem się na jego słowa.

— Jesteś niemożliwy. Olivia mi się naprawdę podoba i nie zamierzam jej tylko przelecieć, kiedy nadarzy się taka okazja. Myślę o niej na poważnie. — Uśmiechnął się, a w tym samym momencie złapał za swój telefon, który za wibrował. — Co jest? — Zapytałem, a on na mnie spojrzał.

— Nie, nic... — Widocznie coś ukrywał, dlatego spróbowałem mu zabrać urządzenie. — Oddaj! — Powiedział, kiedy zacząłem sprawdzać jego komórkę.

— Serio? Tinder? — Zabrał swój telefon.

— Wiesz jak trudno znaleźć drugą osobę, która ma taką samą orientację, jak ja? Poza tym, powoli mnie denerwuje to, jak widzę to, że chodzisz z głową w chmurach. — Zaśmiałem się, a przy tym podniosłem ręce w geście obrony.

— Nie oceniam. Mój brat znalazł swoją narzeczoną przez portal randkowy. — Powiedziałem, a on poszedł w kierunku szafki.

— Uduszę cię kiedyś... — Odezwał się, kiedy wziął z półki książkę, z którą usadowił się na kanapie.

— Tak, tak. Wiem. — Po swoich słowach, poszedłem do swojego pokoju, aby się w kolejnej chwili przebrać.

Child Of The NightWhere stories live. Discover now