"Gdy już miałam otwierać torbę, usłyszałam..."
- Mogę wiedzieć, co ty robisz z moją torbą? - Zapytał brunet z założonymi rękami na klatce piersiowej.
(aut. Zdjęcie w mediach )*Kurna! No nie ,serio?!*
- Yyy ...to twoja torba? - zapytałam niepewnie.
- Tak, moja. Co z nią robisz? - Ponowił swoje pytanie.
- Uu... sory myślałam, że to torba Liam'a.
Mason chciał wodę z jego torby. - wymyśliłam na szybko, prostując się. Spojrzałam mu w oczy, było widać w nich nieufność. - No to może ja już pójdę?... - Bardziej zapytałam niż stwierdziłam.Skierowałam się do wyjścia.
Mijając chłopaka zagrodził mi dalszą drogę ręką.
Spojrzałam pytającym wzrokiem na bruneta.- Nie wiem co kombinujesz i po co tu jesteś, ale nie myśl sobie, że coś ugrasz.
Mam cię na oku. - Mówił to bardzo poważnym tonem i szczerze byłam trochę zaniepokojona.Gdy skończył swoją mowę, schował rękę do kieszeni spodni. Ja natomiast szybko opuściłam szatnię i skierowałam się na boisko do Mason'a.
Gdy już tam byłam usiadłam koło chłopaka. Chyba nawet mnie nie zauważył bo był zbyt zajęty patrzeniem się na swojego chłoptasia bez koszulki. Po chwili zauważyłam, że Theo też już jest na boisku i uważnie mi się przygląda. Nie lubiłam gdy ktoś mnie przeszywał wzrokiem. Było to conajmniej dziwne. Starałam się opanować moje emocje by były obojętne tak jak zawsze. Ale on mi to nie umożliwiał, po chwili jednak mi się udało. Czułam jego spojrzenie, ale starałam się to ignorować i skupić się na dokończeniu rysunku lasu.Po jakiś 20 minutach trening się skończył. Uznałam to po tym ,że trener przestał krzyczeć oraz po tym jak zaczął iść do swojego "kantorka" chyba tak to mogę nazwać. Ja natomiast zaczęłam pakować mój niedokończony rysunek do teczki. Razem z Mason'em wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę szatni po chłopaków.
Jak się okazało ,gdy dotarliśmy już pod szatnie oni byli już przebrani i gotowi do wyjścia.
Spojrzałam na rękę bruneta no i jak myślałam na jego palcu był mój sygnet. Byłam zła ,bo musiałam jak najszybciej go odzyskać.
Oderwałam wzrok i pierwsza ruszyłam do wyjścia, a chłopcy poszli za mną. Idąc ,śmialiśmy się z Liam'a bo Mason opowiadał nam co Dunbar wyprawiał ,gdy byli mali z porcelanowymi lalkami jego babci.
Gdy wyszliśmy wreszcie z tego piekła. Odprowadziłam ich do samochodów.-Na pewno nie chcesz byśmy cie podwieźli? - Spytał się mnie Liam.
- Na pewno ,spacer mi dobrze zrobi ,zwłaszcza że jest taki słoneczny dzień.- Na prawdę było mega ładnie i do tego ciepło więc stwierdziłam ,że się przejdę.
Chłopak jedynie kiwnąłem głową i wsiadł do samochodu. Reszta zrobiła to samo. Ostatni był brunet ,który odkąd mi tak jakby groził to ciągle mnie obserwuje. Pomachałam im i wkładając słuchawki z moją ulubioną piosenką, skierowałam się w stronę domu.
Samochodem dojechalabym w niecałe 10 minut ,a teraz musze iść jakieś 30-40 minut na pieszo. Droga niby prosta ,ale jednak długa. Nie wiem co bym zrobiła bez słuchawek. Szłam już jakieś 20 minut ,przy okazji rozglądałam się po tym miasteczku ,mimo że jest ono miastem potworów to jednak ma swój urok. Gdy skończyłam się zachwycać miastem ogarnęłam wtedy ,że stoję już koło domu. Nigdzie nie widziałam samochodu mamy ani ojca było to trochę dziwne ,ale jakoś bardzo się tym nie przejęłam. Skierowałam się do drzwi ,przy okazji wyjmując klucze od domu.
Jak już chwyciłam za klamkę i chciałam włożyć klucz to okazało się ,że są one otwarte. Zdziwiłam się, bo nie ma ich samochodów, więc kto jest w domu? Weszłam jak gdyby nigdy nic do domu, zdjęłam buty i skierowałam się do kuchni. Tak o dziwo była mama, która gotowa. Pierwszy raz od chyba 2 lat moja mama coś gotuje. Na prawdę zawsze to były jakieś gotowce.
Czułam zapach makaronu ze szpinakiem w sosie serowym. To był mój faworyt zaraz po spaghetti. Podeszłam do lodówki I wyciągnęłam z niego sok pomarańczowy i odwróciłam się w stronę mamy.
Jak już kiedyś wspominałam jest ona chuda i niska, jesteśmy praktycznie tego samego wzrostu tylko, że ta kobieta ciągle nosi szpilki, które dodają jej ok. 15 cm. Ja osobiście nienawidzę tej maszyny tortur.
Gdy mnie zobaczyła jej uśmiech się poszerzył.- Witaj córeczko. - powiedziała dziwnie radosną.
-No witam. Czy mi się zdaje czy serio gotujesz obiad?
- Tak, dostałam prace, więc stwierdziłam, że tak dawno nic nie gotowałam to ugotuje.
- No to super. A kiedy zaczynasz?
- Jutro.
- A mogę wiedzieć gdzie?
- Dowiesz się jutro. A teraz idź się przebrać.
Jak powiedziała tak zrobiłam. Byłam mega ciekawa gdzie ona będzie pracować, ale też miałam pewne obawy. No cóż musze się pogodzić z tym gdzie będzie pracować.
Gdy już byłam w pokoju, ściągnęłam kurtkę i od razu powiesiłam na krzesło, torebkę rzuciłam na łóżko. Telefon podładowałam, poszłam do szafy I wyjęłam z niej szare dresy i ciemno zielony top na ramiączkach. Z tym zestawem udałam się do łazienki. Jak się juz przebrałam, zrobiłam sobie koka, wyjęłam pojedyncze kosmyki włosów i zeszłam do kuchni na obiad.
⏳
Po skończonym posiłku mama musiała jechać taksówka do taty bo coś tam mieli do załatwienia i przyjadą w nocy. Stwierdziłam, że pójdę się trochę pouczyć. Jak gadałam z mamą przy jej "dziele artystycznym " tak to nazywała, to opowiedziała mi, że dala samochód na przegląd i przyjechała taksówką do domu.
Od razu gdy weszłam włączyłam muzykę na telefonie, wzięłam książki z torby i zaczęłam się uczyć bo z tego co się dowiedziałam od Corey'a nic nie mieliśmy zadane.⏳
Po nauce postanowiłam sprawdzić godzinę była 18:53, postanowiłam, że pójdę pobiegać trochę po lesie za domem. Może uda mi się coś znaleźć? Któż to wie.
Nie musiałam się przebierać, więc wzięłam tylko telefon, słuchawki, bluzę i sztylet. Przezorny zawsze ubezpieczony jak to mówią. Poszłam ubrać buty i wyszłam drzwiami od tarasu, na ogród, a z niego do lasu pobiegłam.⏳
Była już 21 a ja nadal w lesie byłam. Dobrze, że wzięłam bluzę, bo noce są tu zimne.
Weszłam na jakiś stary mostek w środku lasu. Pod nim płynęła mała rzeczka. Przysunęłam się bliżej balustrady i się o nią oparłam.
Spojrzałam na swoje odbicie w wodzie ale go tam nie było, ale za to widziałam coś innego. A raczej kogoś.Była to dziewczyna. Na oko w moim wieku. Leżała w tej wodzie i marzła. Miała na sobie tylko sweter, a była to najzimniejsza noc w roku. Wyciągała rękę w stronę chłopca, który był na mostku z kamienną twarzą. Przypominał mi kogoś, ale nie wiem kogo. Dziewczyna ostatkiem sił walczyła. Miała złamaną nogę.
Nagle moja wizja znikła, a moje łzy zaczęły wypływać na policzki. To co zobaczyłam było, jest straszne. Widok tej dziewczyny przyprawiał mnie o dreszcze.
Szybko opuściłam to miejsce, skierowałam się do domu jak najszybciej mogłam. Moje myśli ciągle biegały, przed oczami cały czas miałam jej twarz. To było okropne.
Gdy tylko się znalazłam w swoim pokoju, szybko wziełam piżame i poszłam pod prysznic. Ciepły, długi prysznic. Trwał on prawie godzinę. Po umyciu się i ogarnięciu, poszłam prosto do łóżka. Dość szybko oddałam się w krainę snu.Wiem, że zakończenie średnie no ale nie miałam pomysłu na inne.❤ Dziękuje za 400 wyświetleń ❤❤
CZYTASZ
Od Natury Nie Ma Ucieczki | Theo Raeken
FanfictionGdy Gerard umarł, wszyscy popadli w żałobę i pragnęli zemsty. Jedna z tych osób była inna, cieszyła się z tego iż on umarł. Nie pragnęła zemsty, ale poprostu lubiła zabijać potwory, i robić z ich życia piekło. Taka już była, nie przywiązywała się do...