Rozdział 6

9 3 2
                                    

Myślałam, że pokaz zacznie się jakimiś wybuchami, fajerwerkami lub coś w tym stylu, a tymczasem początkiem okazało się zwyczajne przemówienie. Z okna w najwyższej wieży wychyliła się dyrektorka w swojej wilkołaczej postaci i pomachała do nas, a następnie na naszych oczach przemieniła się w człowieka. Nie wiem czemu, ale w tę stronę to wydało się bardziej przerażające – jakby straciła część siebie. Możliwe, że wrażenie to wzięło się stąd, że dyrektorka w ludzkiej postaci była raczej drobna i niezbyt wysoka.

– Myślę, że tak będzie wygodniej wam mnie zrozumieć – zaczęła, a jej głos roznosił się echem, jakby używała mikrofonu, ale zapewne jej wzmacniaczem była magia, bo sprzętu elektronicznego to ja nigdzie w Strix nie widziałam. – Chciałabym was przywitać podczas tegorocznych obchodów Nocy Selene.

Wilki zaczęły wyć, a wampiry syczeć niczym węże. Tylko czarodzieje stali cicho i wydawali się zagubieni. Ogólnie łatwo było ich rozpoznać wśród pozostałych nie tylko ze względu na wygląd, ale też dlatego, że trzymali się w jednej grupie na uboczu. Sprawiali wrażenie zaszczutych.

– W tym roku po raz pierwszy w naszych murach goszczą też czarownice i w związku z tym mam dla was dobrą wiadomość. Od dziś traktat zawarty w 1601 roku o przymierzu pomiędzy wilkołakami i wampirami jest nieważny. W życie wchodzi nowy, który zakłada potrójną zgodę. W związku z tym nasze przymierze pierwszy raz zyskało nazwę i brzmi ona Triplex. Cieszmy się więc dziś wspólnie nowym traktatem i zacznijmy obchody Selenek!

I rozpoczął się pokaz, która zaskoczył mnie już w pierwszej sekundzie. Naturalnie nie było żadnych ludzkich fajerwerk. Zewsząd trysnęła magia, którą czułam pod skórą, jakby... jakby moja krew zmieniła się pioruny. Nigdy nie miałam do czynienia z taką ilością obcej energii na raz.

Woda znikąd pojawiła się wokół nas, zamykając wszystkich uczniów w kręgu. Wirowała i falowała, aż w końcu przybrała kształt wielkiej klatki dla ptaka z małą bujaczką na środku. Nad nią pojawiła się iskierka ognia, która rosła z sekundy na sekundę, aż w końcu przemieniła się w wielkiego ptaka. Ogniste zwierzę stało przez chwilę na belce z wody, aż w końcu zeskoczyło i zaczęło latać nad naszymi głowami. Iskry ognia spadały z jego skrzydeł, ale kiedy jeden płomyk spadł na moje ramię, poczułam, że jest zimny jak śnieg.

Wtem klatka zniknęła, a ptak zmienił się w kłąb dymu, który powoli się rozrastał, a potem gwałtownie na nas spadł. Przez kilkanaście sekund nie mogłam zobaczyć niczego – nawet April, która przecież stała jakieś dziesięć centymetrów dalej. Wtem poczułam, że coś rusza się pod moimi stopami, więc spojrzałam w dół. Tam dym nie był tak gęsty i zobaczyłam, że to kwiaty – wyrosły dosłownie w kilka sekund i delikatnie muskały moje nagie łydki. Nim jednak zdążyłam się nimi odpowiednio zachwycić, poczułam silny wiatr, który zabrał dym spomiędzy nas i wzniósł go do góry. Tym razem to księżyc został otoczony, a falujący okrąg z szarej mgły przez chwilę podkreślał go na niebie. Potem dym zmienił się w napis „Noc Selene" i nagle wszystko znikło.

Byłam gotowa zacząć klaskać i myślałam, że wszyscy zrobią to samo, ale w ogrodzie panowała absolutna cisza. Rozejrzałam się po ludziach. Część wilkołaków przybrała ludzkie formy, więc mogłam zobaczyć ich skwaszone miny. Wampiry pochowały kły. Nie rozumiałam, co się nagle stało. Przecież pokaz był piękny.

Spojrzałam na Tinę, ale ona podobnie jak pozostali przybrała już ludzką formę. Jej olbrzymi t-shirt wisiał na niej jak worek i dziewczyna nerwowo wygładzała go rękoma, przez co sprawiała wrażenie, jakby próbowała uniknąć wzroku kogokolwiek.

Ja i April za to wymieniałyśmy się zdezorientowanymi spojrzeniami. Tylko dla mnie i wampirzycy był to pierwszy rok, Tina zaczęła szkołę już wcześniej, więc jedynie ona z naszej trójki mogła wiedzieć, co jest nie tak, ale nie wyglądała, jakby zamierzała w ogóle się do nas odezwać.

FortisWhere stories live. Discover now