Rozdział 9

13 2 1
                                    

Następna była Sue, z którą chodziłam na elementy wampirologii i wilkołakologii.

Powoli zaczynała mnie wykańczać ta bezradność. Jak w ogóle mieliśmy złapać to coś, jeśli wdzierało się w czyjeś ciało niepostrzeżenie i tak samo szybko znikało bez śladu? Jak zaatakować wroga, który właściwie jest niewidzialny? Nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na te pytania...

Pomijając jednak przykrą sprawę z Sue, dziś miało się wydarzyć także coś pozytywnego. Wreszcie wypuszczali Anyę ze skrzydła szpitalnego, więc wprost nie mogłam się doczekać zajęć z zaklęć praktycznych, na które chodziłyśmy razem. To miało być moje pierwsze spotkanie z ofiarą ducha. Do tej pory wszyscy wyczyszczeni byli odcięci od nas i stale kontrolowani przecz badaczy Strix (których tak swoją drogą też jeszcze nigdy nie widziałam). Z jednej strony strasznie nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć, jaki jest ktoś po zainfekowaniu przez ducha, a z drugiej... bałam się tego. Co jeśli wyczyszczone osoby zachowują się na przykład trochę jak zombie? Nie wiem, czy potrafiłabym dalej bezczynnie siedzieć w Strix, jeśli groziłoby mi przestanie być w pełni człowiekiem z powodu ataku ducha. To przerażająca wizja.

W każdym razie dzień dłużył mi się niemiłosiernie aż do zajęć z zaklęć przez to nerwowe oczekiwanie na spotkanie z Anyą, ale wreszcie do nich dotrwałam. Pod klasę przyszłam jako pierwsza i czekałam, aż dziewczyna również się pojawi. Czułam, jakby serce zalało mi się płynnym szczęściem, kiedy wreszcie ją zobaczyłam – całą, zdrową i patrzącą na wszystko rozumnym wzrokiem. Może to głupie, ale przez tyle tygodni naprawdę nie raz zdarzyło mi się pomyśleć, że może jednak oni wszyscy nie żyją, a to zdawało się być jeszcze gorszą wizją niż ta o zombie.

– Anya! – zawołałam, a dziewczyna spojrzała na mnie, jednak jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.

Mój entuzjazm trochę opadł, ale mimo to podeszłam do dziewczyny.

– Jak się czujesz? – zapytałam.

– W porządku – powiedziała cichutko. – Pewnie... pewnie się znamy, tak? – teraz wydała się przestraszona i autentycznie zrobiło mi się jej żal. Ledwo przyjechała do szkoły, a już stało jej się coś takiego...

– Mam na imię May – odparłam, starając się trzymać swoje emocje w ryzach, ale cała się trzęsłam ze złości za to, że spotkał ją taki beznadziejny los. – Jesteśmy razem w grupie na ewolucji magii.

– Przepraszam, nic nie pamiętam – jej głos brzmiał płaczliwie.

Jakiś odruch sprawił, że od razu ją przytuliłam. Wydawała się taka drobna w moich ramionach... taka bezbronna.

– To nic, Anya, to nic. Wszystko w porządku... – starałam się ją pocieszyć.

Tak naprawdę nie było w porządku, ale co mogłam jej powiedzieć? Była przerażona i zrozpaczona – i to teraz, gdy minęło osiem tygodni od wyczyszczenia. Jeśli trzymała się tak źle po takim czasie, to jak musiała się czuć zaraz po ataku ducha?

– Wszyscy zadają mi pytania, mówią coś do mnie, a ja nic nie wiem – łkała wtulona w moje ramię. – Nic nie wiem... tylko tyle, że coś we mnie było i wciąż to czuję, jak tylko zasypiam...

– Chodź, pójdziemy na spacer. Chrzanić zajęcia – powiedziałam, a ona skinęła głową i miałam wrażenie, że poczuła ulgę, że nie będzie musiała siedzieć na kolejnych lekcjach.

Poszłyśmy na spacer po ogrodach należących do szkoły. O nic jej nie pytałam, tylko obserwowałam, jak na nowo zachwycała się pięknem tutejszej przyrody i obłokami widocznymi przy krawędzi szkolnej wysepki. Zdecydowanie potrzebowała wyjścia na świeże powietrze. Widziałam jak jej nastrój poprawiał się od samego patrzenia na kwiaty i słuchania szumu lekkiego wiaterku. Na takie spacery powinni zabierać wyczyszczonych zaraz po ataku, zamiast torturować ich setkami pytań. Może wtedy szybciej dochodziliby do siebie, a nie dopiero po dwóch miesiącach jak Anya.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 26, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

FortisWhere stories live. Discover now