we got that boom

583 61 28
                                    

Szkolne przerwy chłopy co raz częściej spędzali w swoim towarzystwie, a wspólne obiady się już codziennością. Nawet inni uczniowie zrozumieli fakt, że Jisung w jakiś sposób dołączył do szkolnej elity i miał pełne prawo do miejsca przy najlepszym stoliku. 

Lecz poza nowym miejscem na stołówce, Jisung stał się stałym bywalcem sofy w sali numer 17, z której przyglądał się tanecznym poczynaniom Minho. Obecność kanapy w pomieszczeniu mogłoby wydawać się dziwna, a znajdowała się tu za sprawą wyjątkowego nauczyciela hip-hopu, który wierzył, że uczniowie powinni czuć się w szkole jak u siebie. 

Z początku Lee wyganiał młodszego, gdyż będąc spoconym i sfrustrowanym zdecydowanie wolał być sam, ale z czasem przyzwyczaił się do jego obecności szczególnie, że czarnowłosy był bardzo dyskretny. Nie przeszkadzał Minho. Siedział cichutko na sofie czasem bazgrząc coś w czarnym notesie. 

Były też dni kiedy role się odwracały i to brunet wparowywał do sali muzycznej żeby słuchać przygotowań młodszego do występu z okazji Święta Jesieni. Zajmował wtedy miejsce w jednej z ławek pod pretekstem odrabiania pracy domowej, a ukradkiem zerkał na pociągającego za struny gitary Jisunga. 

I to był właśnie jeden z takich dni.

pov minho

- Będziesz jutro na widowni? - Zapytał mnie młodszy odkładając na bok instrument. 

Oderwałem wzrok od zeszytu i spojrzałem na chłopaka, po którego włosach tańczyły promienie słońca. Kiwnąłem głową zapewniając, że nie przegapię jego występu. Jisung westchnął i zaczął nerwowo przechadzać się po klasie. 

- Co jest? Stresujesz się?

- Czy się stresuję? Ja jestem przerażony! - Powiedział łapiąc się za głowę. - Wiesz ile tam będzie ludzi? W chuj dużo. Jak coś pójdzie nie tak... Zrobię z siebie pośmiewisko... Ale to nic nowego...

- Jisung.

-...i tak już połowa szkoły mnie wyzywa od pedałów. Teraz będą mnie po prostu jeszcze wyzywać od nieudaczników. Nie duża różnica. Ja pierdole. Czemu wybrał mnie...

- Jisung.

- Tyle utalentowanych ludzi. W porównaniu do Renjuna i Jihyo to ja jestem nik...

- Han Jisung! - Krzyknąłem tak, że aż podskoczył. - Nie pierdol głupot. 

- Łatwo ci mówić. Ty wychodzisz na scenę i błyszczysz. 

- Nie myśl tak, bo tak będzie. Nie możesz wejść przegranym na scenę. Masz tam wejść i rozpierdolić wszystkich na łopatki. Słyszałem cię już milion razy i wiem, że potrafisz - mówiłem powoli próbując go uspokoić. Nie wyglądał na przekonanego. - Nie jesteś nieudacznikiem. Ja mógłbym cię słuchać godzinami. Śpiewasz jak anioł, Jisung. 

pov jisung

następny dzień

Stałem za kulisami strzelając ze stresu palcami i maltretując swoją wargę zębami. Scenę opuścił Renjun i zaraz potem wkroczyła na nią Jihyo. Pomyślałem, że jak tylko skończy nadejdzie moja kolej. 

Zrobiło mi się strasznie duszno. Pochyliłem się do przodu i oparłem ręce na nogach. Próbowałem złapać oddech, ale było mi tylko coraz gorzej. Łapczywie walczyłem o każdy wdech, a powietrze jakby nie chciało wlecieć do moich płuc. Zatrzymywało się w moim gardle nie chcąc płynąć dalej.

Usłyszałem piękny głos Jihyo. I ja mam po niej śpiewać? No żart chyba. 

Nagle poczułem czyjąś dłoń na swoich plecach. Raptownie wyprostowałem się, a cały świat zawirował mi przed oczami przez zbyt nagły ruch. Odwróciłem się chwiejnie. Za mną stał Lee Minho, który jak zawsze pojawił się znikąd. Przejechał po mnie kilkukrotnie wzrokiem analizując każdy najdrobniejszy szczegół. Otworzył usta, ale zaraz je zamknął. Wyglądał na bardzo zakłopotanego i zmartwionego.

𝗴𝘂𝗶𝘁𝗮𝗿 𝗮𝗻𝗱 𝗰𝗶𝗴𝗮𝗿𝗲𝘁𝘁𝗲𝘀 • 𝗺𝗶𝗻𝘀𝘂𝗻𝗴Where stories live. Discover now