Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą.

40 7 2
                                    


Wygrzebałam się zza posągu i momentalnie skierowałam w stronę chłopaka, który jeszcze nie zdążył wyczołgać się z kryjówki.

    — Dlaczego się chowaliśmy? Oszalałeś? — krzyknęłam i spojrzałam w te jego niebieskie jak niebo oczy. Było w nich coś, co hipnotyzowało, jednocześnie przyciągającego do ich właściciela. Jednak ja zauważałam w nich coś mrocznego, tajemniczego, co chłopak chciał ukryć.

    — Nie wrzeszcz! Jeszcze cię usłyszą — powiedział i wskazał na pomnik. Chciał mi przez to powiedzieć, że dyrektor szpiegował nas poprzez posągi? No nieźle, tego się nie spodziewałam.

    — I tak nas słyszeli — udałam, że wiedziałam o tym cały czas i skrzyżowałam ręce na piersi. — Odpowiedz na moje pytania, wszystkie! — podkreśliłam ostatnie słowo. Nienawidziłam osób, które mnie ignorowały.

    — Jestem Bradley, dla ciebie Brad — uśmiechnął się i puścił mi oczko. On sobie chyba stroił żarty — Gdybyśmy się nie schowali, nie wiedzielibyśmy tego, co wiemy teraz — powiedział pewny siebie.

    — Tylko takie pytanie, co wiemy? — zapytałam ironicznie.

    — Wiemy, że czegoś nam nie mówią — odpowiedział, jakby był najmądrzejszy i najsprytniejszy na świecie.

    — Czyli nic nie wiemy! — wykrzyczałam mu w twarz. Nikt mnie tak nie denerwował, przez całe swoje życie nie spotkałam tak irytującego chłopaka.

    — Złość piękności szkodzi — znów mrugnął w moją stronę, a mnie krew zalała. Czułam, jak podnosi mi się ciśnienie i wiedziałam, że jeżeli się nie uspokoję, skończy się tym, że rzucę się na niego z pięściami. Wypuściłam głośno powietrze i zignorowałam przytyk.

    — Odpowiedz poważnie na jedno pytanie — powiedziałam i oparłam się o ścianę. — Co jest między mną, a tobą, znaczy... — jąkałam się, nie wiedziałam nawet jak nazwać to, co nas „łączyło", dlaczego nie czułam przy nikim tego, co przy nim — Dlaczego mam to dziwne...uczucie. — dokończyłam, ale nie byłam pewna czy zrozumiał.

    — Czujesz przy mnie „uczucie"? — poruszał znacząco brwiami, a ja się zarumieniłam. Mogło to zabrzmieć co najmniej dwuznacznie. Zrobiłam wściekłą minę, a jemu zmienił się wyraz twarzy na bardziej poważny. — Nie wiem, o czym mówisz, ja przy tobie... — podszedł do mnie bliżej, za blisko. Mogłam poczuć jego oddech na swoim czole, był znacznie wyższy ode mnie. — Nic nie czuję — wyszeptał mi do ucha. Zdenerwować to on potrafił, nie ma co.

    — Mam dość — powiedziałam i odeszłam. Nie miałam ochoty dłużej stać z tym palantem. Ego miał większe niż wszystkie wieże na zamku razem wzięte, mniemanie miał tak wysokie, jak stąd do nieba i wiele innych wysokich metafor. Dawno nie miałam do czynienia z tak arogancką i samolubną osobą jak on.

    — Do zobaczenia na zajęciach — powiedział tym swoim tonem. Nie odwróciłam się, skierowałam się prosto do pokoju. Miałam dość ludzi na dzisiaj, wiedziałam jednak, że nie obejdzie się bez pytań i ochrzanu od Chloe. Dziewczyna miała ze mną przerąbane i przyznawałam to bez bicia. Już pierwszego dnia szkoły, znali nas wszyscy, niekoniecznie z najlepszej strony.

Wróciłam i zatrzymałam się przed drzwiami prowadzącymi do pokoju, od progu przywitał mnie głos Chloe. Nie zdążyłam nawet otworzyć drzwi, więc nie mogła mówić do mnie. Dziewczyna wydawała się rozzłoszczona. Weszłam do środka, ale nie zastałam nikogo, oprócz mojej współlokatorki i mojego psa, leżącego na moim łóżku. Dziewczyna wyładowywała swoją złość na biednym Rayu. Wyglądało to, co najmniej komicznie.

Moon School - Szkoła KsiężycaWhere stories live. Discover now