21

1.3K 95 17
                                    

Rudowłosy szedł spacerkiem do swojej ulubionej kawiarni na spotkanie z przyjaciółmi. Nagle kieszeń jego spodni zawibrowała. Wyjął z niej telefon i spojrzał na jego ekran. Zobaczył tam nie odebrany numer od swojego brata. Postanowił, że zamiast oddzwonić napisze do niego. W wiadomość zapytał się czego chciał. Ten mu po chwili napisał, iż „jego" rodzina zaprasza go serdecznie na obiad jutro o trzeciej popołudniu.
Czytając to zastanawiał się, czy na pewno powinien się zgodzić. Z jednej strony ich nienawidził, jednak z tego co słyszał, gdy zaginął jego rodzice się o niego martwili oraz gdy był w szpitalu chcieli być przy nim, jednak Dazai na to nie pozwolił. Zaczął się nad tym głębiej zastanawiać. A może jego rodzice się zmienili? Już tolerują omegi i im na nim zależy? Sam nie wiedział do końca , jednak ostatecznie zgodził się.
Nagle jego powieki zasłoniły dwie dłonie.
-Zgadnij kto to~
-Nie wiem. Może Atsushi?-mówiąc to i tak wiedział, że to jego partner.
-Zła odpowiedź. Spróbuj jeszcze raz.
-Ryunosuke?
-Nie.
-Hm...nie wiem. Oświeć mnie.-Dazai odsłonił mu oczy. Jego ręce zjechały na podbrzusze i oplotły chłopaka ciało. Swą głowę ułożył na obojczykach partnera i jeszcze bardziej go przybliżył do siebie.
-Żeby nie poznać swego kochasia? Wstydziłbyś się, wiesz?
-Przecież wiedziałem, że to ty.
-No dobrze. A z kim pisałeś przed chwilą?
-Z bratem. Zaprosił mnie jutro na obiad do domu.
-I co? Odmówiłeś?
-Nie, ale jeśli coś będzie nie tak, to odrazu z tamtąd wyjdę i pójdę prosto do ciebie.
-Dobrze.-chłopak kiwną głową.-A może chcesz, abym poszedł z tobą?
-Nie, dziękuje. Poradzę sobie sam.
-Niech będzie, a teraz chodź bo się spóźnimy na spotkanie.-rudzielec kiwnął głową i zaczął kierować się w stronę kawiarni wraz ze swoją alfą.

Następnego dnia Nakaharę obudził znaczący dzwonek do drzwi. Mozolnie wstając z łóżka wyszedł z pokoju i zaczął się kierować w stronę dźwięku. Otworzył drzwi. W progu ujrzał stojącego Dazaia, który w rękach trzyma małe pudełko ładnie i dość starannie ozdobione.
-Co jest?-Osamu, nie słuchając chłopaka po prostu wszedł do mieszkania i rozgościł się, jakby był u siebie. Zdjął buty i usiadł na kanapie.
Chuuya z lekka podirytowany zamknął drzwi i podszedł w stronę partnera. Usiadł tuż obok niego.
-Dlaczego przyszedłeś tak wcześnie? Wiesz, która godzina?
-Wiem. Siódma rano, ale przyszedłem, ponieważ już nie mogłem się doczekać.
-Doczekać? Doczekać czego?
-Doczekać chwili, aż otworzysz te pudło.
-Co tam jest niby?
-Sprawdź.-mówiąc to podał rudzielcowi trzymający w dłoni karton by mógł go otworzyć. Chłopak zaczął rozpakowywać prezent. W środku znajdował się czarny sweter w idealnym rozmiarze dla niego i jeszcze coś. Nakahara zaczął się z uwagą przyglądać ubraniu.
-To dla mnie?-zapytał.
-A dla kogo, głuptasie? Chciałem ci to dać wcześniej, jednak przez te całe porwanie i w ogóle nie było okazji. Wiem, że urodziny były prawie miesiąc temu, ale może ci się spodoba.
-Wszystko co od ciebie zawsze będzie mi się podobać.
Nakahara zdjął swoją koszule nocną i ubrał czarny sweter. Podszedł do lustra i zaczął się przyglądać swemu odbiciu. Idealnie na nim leżał i był w jego guście.
-Będzie ci pasować do kapelusza, którego nosisz w wolnym czasie.-stwierdził Osamu. Straszy tylko pokiwał głową.-Ale to nie wszystko. Wiem, że ostatni jocker ci się zepsuł, którego bardzo lubiłeś dlatego kupiłem ci nowy.-wyjął z kieszeni przedmiot, wstając z łóżka i podchodząc do swojego chłopaka. Od tyłu założył go mu na szyje, a następnie przytulił.-Ślicznie w nim wyglądasz...
-Tak. Już go nigdy nie zdejmę .
-Nigdy?
-Nigdy...

Nastało popołudnie. Omega powoli zaczęła się zbierać do wyjścia na spotkanie z rodziną. Alfa pomagała się jej przyszykować. Gdy rudzielec był już gotowy wyszedł z domu wraz z partnerem. Zamknął szczelnie na klucz drzwi i zaczął schodzić po schodach. Obaj powoli dreptali w stronę starego, rodzinnego domu, trzymając się za ręce.
W połowie drogi starszy zatrzymał się oznajmiając, iż dalej chce iść sam. Brunet zanim odszedł i zostawił chłopaka jeszcze z kilka razy upewnił się co do tej decyzji.

Gdy Chuuya był już pod domem zanim ostatecznie miał wejść do środka zawahał się, a w jego głowie narodziło się pewne pytanie. Czy napewno to się dobrze skończy? A może powinien sobie darować te spotkanie i zostawić tę relacje z rodzicami taką, jaką jest? Po chwili odrzucił te dziwne myśli i zapukał do drzwi. Otworzył mu jego brat.
-Cześć, Chuuya. Wejdź.-chłopak zrobił tak, jak mu jego brat kazał.
-Cześć, Lois
(Imię z 13 rozdziału)
Nakahara spojrzał przed siebie. W salonie, przy stole siedziały dwie alfy. Jego matka wraz z ojcem. Nie wiedział, jak powinien się w sumie zachować. Strasznie się bał, a zarazem stresował. Czuł, jakby coś ściskało go w gardle i nie mógł z siebie żadnego słowa wydusić. Nagle od tyłu alfa wyszeptała mu coś do ucha...
-Będzie dobrze.-rudzielec na te słowa tylko pokiwał lekko głową i zaczął się kierować w stronę siedzących rodziców...
~~~
Wesołych świąt i udanego, lanego poniedziałku.

Just us~|| Soukoku OmegaverseWhere stories live. Discover now