9

701 52 98
                                    

Hajime POV✪

Powoli otworzyłem oczy. Z jakichś przyczyn ciężko mi sie oddychało. Spojrzałem za okno, było ciemno

-co jest- mruknąłem ledwo przytomny i spróbowałem się podnieść, jednak coś, a raczej ktoś mnie pchnął spowrotem na łóżko. Spojrzałem na osobę która mnie teraz trzymała na każdy możliwy sposób i mało co sie nie zadławiłem powietrzem

-EJ spokojnie- mruknął zaspanym głosem i mocniej mnie przytrzymał. Co tu się właściwie teraz dzieje

-Powiesz mi łaskawie co ja robię z tobą w łóżku?- usłyszałem ochrypnięty rechot chłopaka

-Cóż, stęskniłem się za tobą to cie zaciągnąłem do łóżka i jak widać było ci tak przyjemnie ze zasnąłeś- od razu poczułem jak robię się czerwony na twarzy. Spojrzałem na niego wściekły, kiedy ten posyłał mi rozbawione spojrzenie-Oh czyżby to nagle był problem?- i zacisnął palce na moim brzuchu. Jakby mocniej już ich wbijać nie mógł

-Jak mnie zaraz nie puścisz to znaczne krzyczeć przysięgam- zaśmiał sie i mnie puścił a ja szybko wstałem

Nagito oparł głowę o ręke i patrzył na mnie z tym dziwnym, o wiele za szerokim uśmiechem

-Czemu się tak szczerzysz eo mnie?-

-A czemu o to pytasz?- zachichotał. No naprawdę czy on zawsze się śmiał z byle czego? Nie pamiętam tego- Wiesz która jest godzina?- odwrócił się do mnie plecami i rozłożył sie na całe łóżko. Już się zdążył zadomowić widze

-Pewnie jakoś 20 jest- powiedziałem na co on coś tylko mruknął pod nosem-...zamierzasz tu u mnie zostać do jutra mam racje?

-Oh czyli jednak dalej mnie dobrze znasz co?

-Taaa. Ja pójdę coś zjeść i spać na kanape- na to zdanie Nagito poderwał się z łóżka. Zacząłem się śmiać kiedy runął na ziemie, przez to że zdążył sie już zawinąć kocem

-Ha ha zabawne Komaeda się przewrócił no komedia- fuknąl i wstał

-Co takiego powiedziałem że aż zleciałeś z łóżka?

-Ide z tobą! Zrobię ci kolacje co ty na to?- i wyleciał z pokoju. Naprawde, ja go chyba nigdy nie zrozumiem. Raz zachowuje się jakby ktoś wyciągnął z niego życie a zaraz potem dostaje taki zastrzyk energii że lata w kółko

Pokręciłem głową i z uśmiechem zacząłem się przebierać w piżame. Zrobiłem to najszybciej jak tylko mogłem bo coś mi mówiło że nie powinienem za długo się przebierać kiedy Komaeda jest w domu. Kto wie co mu w głowie siedzi

Zszedłem do kuchni i...no to co zobaczyłem sprawiło że sie mało nie udusiłem ze śmiechu

Nagito założył sobie fioletowy fartuch mojej matki i szukał czegoś po kuchni

-Coś ty na siebie włożył co?- zgiałem się, cały czas śmiejąc. Wyglądał przekomicznie. Żałowałem w tej chwili że telefon mi padł a zapomniałem go podłączyć

-No co? Wisiał na piecu to sobie założyłem. Nie śmiej sie, wyglądam super- wypiął pierś dumny z siebie chodź szybko z "dumnego" zrobił się zły kiedy nie przestawałem się śmiać- Jeny no dobra- i zdjął fartuch po czym odłożył go starannie na miejsce- Zadowolony już? Uspokoisz się?

-Nie no to mi chyba do końca życia zapadnie w pamięć- chłopak jedynie coś fuknął i obrócił się przodem do blatu kuchennego- co tam robisz?

-Jak już tu zamierzam zostać to chce się na coś przydać więc zrobię ci jajecznice. Może być?

-Jasne jasne. Rób kolacje wielka gospodyni domowa- od razu dostałem czymś w głowe

++++++++++++

Cały wieczór zleciał nam na śmianiu sie. Raz ja opowiadałem mu swoje głupie historie z życia, a raz on to robił

-Naprawdę tyle razy się przeprowadzałeś?- oparłem głowę o kanape- To aż dziwne

-Ta...ciocia szukała ciągle bezpiecznego miejsca a ja nie chciałem jej zawracać głowy tym, że chce się gdzieś zatrzymać. Martwi sie o mnie. Po całym zajściu z grą i po tym jak straciłem rękę, pilnuje mnie jakbym był małym dzieckiem- kiwnąłem głową

-A właśnie. Zastanawiałem sie, jak ty sobie dajesz radę bez dłoni? Jak się ubierasz, jak dajesz rade się ze wszystkim uporać? Ja bym chyba nie dał rady zrobić niczego

-Hah, no jest to trudne. Przynajmniej na początku, wtedy to była mordęga ale idzie się przyzwyczaić. Mogę zrobić wiele rzeczy sam ale na przykład nie zwiąże butów, dlatego mam wsuwane, nie założe tego cholernego krawatu. Jakoś większość ogsrniam ale to dalej trudne- powiedział to jakby brak ręki był najnormalniejsza rzeczą na świecie- po za tym nie wiem o co ten szum, to tylko ręka a nawet nie cała bo nie mam tylko dłoni. Przynajmniej to lewa a nie prawa nie?- uśmiechnął się do mnie

-Oj Nagito. Przykro mi z powodu twojej ręki, nie zasłużyłeś sobie na to. Na całą tą gre nie zasłużyłeś. Nikt z nas nie zasłużył. To się nigdy nie powinno było wydarzyć

-Hah może masz racje. Jednak z drugiej strony, kiedy byliśmy na wyspie, nawet mi sie podobało

-podobało?

-Tak, ale nie ze względu na samo miejsce

-To dlaczego ci się tam podobało?- podniosłem brew

-Podobało mi sie, bo ty ze mną byłeś- spojrzał na mnie, szeroko sie uśmiechając- Dawałeś mi nadzieje na szczęśliwą przyszłość i kto wie, moxe jeszcze ona nastąpi

-Możliwe-wzruszyłem ramionami- Powiedz Nagito, oczekujesz że teraz znowu będziesz ze mną spał mam racje?- zmiana tematu dramatyczna ale chciałem zobaczyć jego reakcje. Zaczerwienił się i nerwowo zasmiał

-Co? Skąd! Nie wiem czemu ci to do głowy przyszło...a chcesz? Bo jeżeli chcesz to możemy. Ja nie mam nic przeciwko

-Nie będę z tobą spał ale jeżeli chcesz, mogę ci ściągnąć materac i będziesz ze mną w pokoju spał- w tych jego szarych oczach zapaliły się jakieś dziwne iskierki. Zaśmiałem się i wstałem- aż tak się stęskniłeś że nawet mnie na noc nie zostawisz?

-nie ma mowy! Nie widziałem cie 4 lata, teraz cie już nigdy nie zostawie. Idziemy- złapał mnie za dłoń i pociągnął do pokoju

Wywróciłem oczami z uśmiechem. Normalnie bym na to nie pozwolił ale ten jeden raz już mogłem się zgodzić

----------

Słowa: 970
Nie dobiłem do 1000 a rozdział to shit bo jestem zmęczony xd


Nie odpuszcze ci //Komahina /zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz