33. „Skrzywdzili mnie"

2K 52 1
                                    


- Będę się już zbierał. - poinformował mnie Harry.

- Dobra, napisz jak wrócisz do domu.

- Dobrze, pa! - krzyknął i zamknął drzwi za sobą.

Przykryłam się szczelnie kołdrą i wygodnie ułożyłam poduszkę pod głową. Moje myśli odleciały gdzieś dlatego, lecz nie na długo bo chwile po tym usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.

- Kto? - zachrypniętym głosem zapytałam.

Podniosłam się i odsłoniłam moją głowę z pod kołdry.

- Mogę wejść? - moim oczom ukazała się moja matka. Pokiwałam twierdząco głową.

Zasłoniłam oczy ręką na światło przedostające przez moje lekko uchylone drzwi. Mama podeszła i na brzegu łóżka usiadła, kładąc dłonie na kolana.

- Wiem, że jest już późno i leżysz już w łóżko, ale mam do Ciebie prośbę. - zaczęła.

- Jaką?

- Mogłabyś zejść ze mną na dół? Chce ci kogoś przedstawić.

- Ok, daj mi tylko się szybko ogarnąć. - powiedziałam wstawiając.

Kobieta bez rzadkiego uczucia wypisanego na twarzy, wyszła z pomieszczenia, zapalając mi światło w pokoju. Podeszłam do krzesła na którym leżały moje rzeczy, które miały być na następny dzień. No trudno, jak je teraz założę na chwile nic się nie stanie.

Przez chwile przebiegła mi myśl, że moja matka chce przedstawić mi ojca. Było by to dziwne, ze względu na ostanie wydarzenia. Nie mam zielonego pojęcia czy byłabym na to teraz gotowa.

Spojrzałam na mój telefon i zobaczyłam ze mam nieodczytaną wiadomość.

Harry: Jestem w domu.

Ja: Ok, spotkamy się jutro?

Harry: Nie wiem. Jak Ci pasuje?

Ja: Jeszcze nie wiem, zgadamy się jutro.

Harry: Ok, dobranoc :*

Ja: Branoc:*

Przeczesując rękom moje włosy wyszłam z pokoju.Po drodze, na korytarzu znalazłam kapcie, które założyłam na moje gołe stopy. Po cichu, chwytając poręcz od schodów schodzę na parter. Mijam ostatni schodek i rozglądam się po pomieszczeniu. Nikogo z początku nie dostrzegam, ale po chwili wychodzi moja matka z kuchni.

- Chodź za mną. - tak jak powiedziała, tak zrobiłam.

Weszliśmy to jasno-oświetlonej kuchni, gdzie na środku pomieszczenia stała mała, czarna wysepka. W pewnym momencie dostrzegłam jedna osobę. Jest to wysoki i dość szczupły mężczyzna. Ma około 40 lat i ciemne już lekko, siwe włosy.

- Kto to jest? - zapytałam.

- Jestem twoim ojcem Vi. - odezwał się mężczyzna.

Spojrzałam na nich zszokowana. Ha czyli jednak mój tata, ale śmieszny kawał. Stałam z luźno wiszącymi rękami, szeroko otwartymi oczami. Patrzyłam to, na moja mamę, to na niby mojego ojca. Stałam jak kołek wbity w ziemie i za nic nie wiedziałam co mam zrobić, a ci gorsza powiedzieć.

- Że niby ten mężczyzna, jest moim ojcem? - skierowałam wzrok na matkę.

- Tak, skoro już wiesz, że pojechałam do niego i mam z nim kontakt to warto, abyś chociaż się z nim poznała, prawda?

- Przyprowadzasz mnie tutaj, tylko po to abym poznała mojego niby ojca, w środku noc i do tego wyciągając mnie z łóżka? Czy to nie brzmi absurdalnie?

- Chce ci to wszystko wytłumaczyć. - odezwał się po raz kolejny mężczyzna.

- Tutaj nie ma czego tłumaczyć! Zostawiłeś moja mamę samą gdy była w ciąży, a teraz po 17 latach wracasz jak gdyby nigdy nic? Nie było by ci wstyd? - oczy w tym momencie zaszły mi łzami. - Nie mogę pojąć jakim prawej tutaj w ogóle jesteś. Nie chce cię znać.

Wypowiedziałam ostatnie słowa i ruszyłam do swojego pokoju. W oddali słyszałam jeszcze jak moja matka mnie woła, lecz ja nie słucham.

Wchodzę do pokoju i szybko podchodzę do szafy. W pośpiechu znajduje bluzę i narzucam ją na siebie. Ocieram łzy z policzków, chwytam w rękę telefon i wychodzę z pokoju. Mimo, iż jest po 23 w nocy, postanawiam wyjść z domu.

Jestem w korytarzu i ubieram buty przy pomocy łyżki do butów. Nagle w pomieszczeniu zjawia się kobieta.

- Co ty robisz?

- Wychodzę. - odpowiadam.

- Nie zachowuj się jak dziecko, proszę cię wróć do pokoju i uspokój się.

- To ja mam się nie zachowywać jak dziecko? - wskazałam palcem na siebie. - To wy się tak zachowujecie. Zamiast ukrywać wszystko przez wszystkie lata mojego życia od razu trzeba było wszystko powiedzieć! Ojczulek mógł nie zachowywać się jak tchórz i nie uciekać, a ty jak takie bezbronne zwierze do niego poleciałaś!

- Jak ty się do mnie wyrażasz?! Jestem twoją matką!

Nie odezwałam się i wyszłam z domu. W desperacji zamiast normalnie iść, zaczęłam biec ile sił w nogach. Nie chciałam w tym momencie widzieć mojej matki jak i ojca. Skrzywdzili mnie.

W takiej sytuacji mam dwa wyjścia. Pójść do jakiegoś motelu, lub iść do kogoś.

Przeszukałam kieszenie i znalazłam w niej 100$.

Wiec dziś śpie w motelu.

#############

1,54 wyświetleń. Jest za co dziękować.

729 slow.

(12.04.2021)

Jesteś już Moja | HSWhere stories live. Discover now