Odchyliłam delikatnie głowę, czując delikatne muśnięcia, którymi obdarowywał moją skórę Jungkook.
- Kookie, naprawdę się spóźnisz - powiedziałam cicho, mimowolnie przymykając oczy.
- YiEun nie będzie miał z tym problemu - wymruczał, oczywiście nie zaprzestając całowania.
Jego dłoń powoli wędrowała z mojego biodra na udo, które delikatnie ścisnął, kiedy przeniósł usta na mój obojczyk.
- Chyba, że wolisz wspólny poranny prysznic? - dopytał i podniósł głowę, przez co zobaczyłam w jego oczach iskierki rozbawienia, ale i nutę tego, co dobrze było mi już znane.
- Jak to możliwe, że z rozmowy na temat spotkania z przyjacielem, znowu przeszliśmy do tego? - uniosłam lekko brew, rozbawiona faktem, że po raz kolejny wyszło tak samo.
- Taka zmiana tematu June'a zdecydowanie mi odpowiada i chyba nie zaprzeczysz, że tobie też, hm?
Miał rację, nie mogłam powiedzieć, że nie. Mimo wszystko wciąż bawił mnie fakt, że Jungkook nadal był zazdrosny o przyjaciela mojego brata, który stał się również i moim bliskim znajomym – przyjacielem, nie obiektem westchnień. No, a poza tym moja miłość do Kookie'go była dosłownie nieprzerwana i czasem nawet obawiałam się tego; kiedy nie było go przy mnie, najzwyczajniej czułam wielką pustkę.
- Weźmy ten prysznic albo oboje będziemy spóźnieni - powiedziałam cicho, uśmiechając się lekko, co chłopak odwzajemnił. Złożyłam na jego ustach szybki pocałunek i wstałam z zamiarem skierowania się do łazienki.
Koreańczyk był jednak szybszy; w tempie ekspresowym również się podniósł i złapał mnie za rękę, odwracając w swoją stronę. Następnie, szybciej niż zdążyłabym chociażby mrugnąć, przyciągnął mnie do siebie, atakując swoimi ustami moje. Podniósł moje ciało tak, bym nogami oplotła go w talii, po czym skierował się, z tego, co zdążyłam zarejestrować, do łazienki.
Cóż, przypuszczam, że jednak możemy faktycznie się spóźnić...
**
- Dziwię się, że YiEun cię jeszcze nie wyrzucił - prychnęłam, upijając łyk kawy i patrząc, jak mój chłopak odkłada telefon na blat wyspy kuchennej.
- Nie wyrzuciłby takiego talentu - brunet wyszczerzył się, kiedy przewróciłam oczami.
- Ja natomiast nie mam tak dobrze, więc cieszę się, że jednak przełożyli mi to na godzinę później - powiedziałam i wstałam, kierując się do miejsca, w którym stał Kookie.
Będąc jednak przy wysepce, zakręciło mi się w głowie, przez co zachwiałam się. Oparłam się więc o blat, przymykając powieki.
- Zawiozę cię, maleńka - Jungkook pojawił się tuż przy mnie ze szklanką wody w ręce.
- Nie musisz, naprawdę - przyjęłam ją z wdzięcznością i ciurkiem wypiłam jej zawartość.
- To było stwierdzenie, Lea. Nie pytanie. Przynajmniej będę wiedział, że dotarłaś do szpitala bezpiecznie i nie dostanę telefonu, że po drodze zemdlałaś i spowodowałaś wypadek - wzdrygnął się lekko, jakby przypomniał sobie coś, o czym wolałby nie pamiętać.
Westchnęłam tylko lekko, wiedząc, że i tak nie zmienię jego zdania. Odkąd zaczęły się u mnie momenty, kiedy nagle zaczęłam czuć się słabiej, nie dawał mi spokoju, więc ostatecznie zapisałam się na badania, które miałam mieć właśnie dzisiaj.
![](https://img.wattpad.com/cover/211343477-288-k780089.jpg)
CZYTASZ
Pain 2 || BTS
FanfictionLea opuściła Koreę, bo nie chciała ranić Jungkook'a; chłopaka, na którym bardzo jej zależało. Jungkook zmaga się z cieniami swojej przeszłości, wiedząc, że błąd, który kiedyś popełnił, nie da o sobie zapomnieć. Czy ta dwójka zdoła wymazać z pamięci...