15. ZOE

5.1K 187 41
                                    


Wybrałam granatową garsonkę o klasycznym i ponadczasowym fasonie. Spódnica o kroju ołówkowym kończyła się lekko nad kolanami. Pod spód dopasowałam kremową koszulkę, wykończoną koronkową tasiemką przy piersiach, która idealnie współgrała z cielistą bardotką. 

Wyglądałam skromnie i profesjonalnie. 

Zerknęłam w lustro, nakładając warstwę naturalnego, koralowego błyszczyka. Moje oczy były podkreślone delikatną grafitową kreską, policzki muśnięte różem, a włosy, idealnie wyprostowane, spływały lśniącą kaskadą wzdłuż pleców, kończąc się nieco wyżej linii talii. 

Wyjęłam z garderoby ulubione i ― w co żywo wierzyłam ― szczęśliwe czółenka.

― Cholera. ― Zmarszczyłam zmartwiona brwi. ― Przykro mi, ale chyba nie nadajecie się do wyjścia.

Po sobotniej imprezie, czółenka były totalnie zniszczone. Z ogromnym żalem odłożyłam je z powrotem do szafy. 

Niestety, zbyt sentymentalna część mnie nie była w stanie ich wyrzucić. 

Westchnęłam rozżalona i w zamian wybrałam klasyczne, stalowe czółenka na wysokiej, jedenastocentymetrowej szpilce o prostej linii. Zamszowa skóra świetnie komponowała się z granatem garsonki. 

Lekko zasmucona chwyciłam do ręki torebkę, dokumenty i równo o 6.30, trzymając szpilki w ręce, otworzyłam drzwi sypialni. 

Na palcach ruszyłam do wyjścia. Nie chciałam niepotrzebnie budzić Emmy, lecz ku mojemu zaskoczeniu, przyjaciółka stała zamyślona w kuchni, wpatrzona w kubek z kawą. Nieobecna, myślała o czymś intensywnie.

W milczeniu, nie ujawniając swojej obecności, przyjrzałam się jej zatroskanej twarzy. Wyraźnie coś ją trapiło, a jeśli Emmę coś trapi, to to może oznaczać jedno.

Kłopoty.

Już dawno nie widziałam Emmy w takim stanie. Od paru lat udawało się jej nie popaść w żaden ambaras. Odkąd pracuje w MG INC, jej życie jest spokojniejsze i bardziej poukładane, a ona sama wydaje się być po prostu szczęśliwa. 

Może w rzeczywistości jest to związane z jakimś mężczyzną? A może wręcz przeciwnie, jej niespodziewany przyjazd dotyczy złamanego serca? W końcu ta cała sytuacja z barmanem rozwinęła się dość szybko. Może po prostu potrzebowała chwili zapomnienia? 

Fakt, kilka miesięcy wcześniej miała małe załamanie, gdy całkowicie roztrzęsiona wpadła do naszego mieszkania w totalnej rozsypce. Do dziś nie mam pojęcia, skąd się, do cholery, u nas znalazła ― bo przecież miała być we Włoszech ― i co nią tak wstrząsnęło. Jej ówczesny stan nie dawał możliwości zadawanie żadnych pytań, więc uspokoiłam ją i położyłam w pokoju gościnnym, gdzie w końcu wycieńczona zasnęła. 

Na drugi dzień, po jej załamaniu, nie było najmniejszego śladu. Unikając tematu, pospiesznie oznajmiła, że przeprasza, za swoje wtargnięcie, lecz musi natychmiast wracać do Włoch. I tak o to, wydarzenia sprzed kilku miesięcy, po dziś dzień zostały zagadką. 

Czasami zastanawiałam się, które z chwil w jej młodzieńczym życiu mogły wpłynąć na jej obecny stan. Jeśli chodzi o dzieciństwo, Emma była dość enigmatyczna i nie lubiła rozmawiać o swoich tułaczkach po rodzinach zastępczych. Kobieta w większości wychowała się w jednym z domów dziecka prowadzonych przez siostry zakonne. Niestety ze względu na swój trudny charakter, po krótkich okresach adopcyjnych, znów wracała do punktu wyjścia, odsyłana przez kolejne rodziny. 

Wiem też, że w młodym wieku zaprzyjaźniła się z sympatyczną dziewczyną z bardzo bogatej rodziny. Siostry zakonne prowadziły bowiem elitarną szkołę, do której uczęszczały również ich wychowanki z domu dziecka. Dzięki temu dawały dziewczętom wyśmienitą edukację, a zarazem możliwość lepszego startu w przyszłość. Szczęśliwie, szkolna przyjaźń Emmy, trwała wiele lat, aż do studiów, na które wyjechały razem, dzięki dobroczynności rodziców dziewczyny, którzy opłacili za Emmę czesne. 

Wtedy wydarzyła się potworna tragedia. 

Pewnego dnie do akademika wpadła banda szaleńców z bronią. Na oczach Emmy zabili jej przyjaciółkę. Cała sytuacja przypominała egzekucję. Emma zdołała się ukryć i uniknąć śmierci. Po wszystkim, opuściła miasto, przeprowadziła się do Nowego Jorku i rozpoczęła następny semestr na mojej uczelni. Wtedy właśnie nasze drogi skrzyżowały się, gdyż została moją współlokatorką. I tak nasza przyjaźń przetrwała po dziś dzień.

Dziś znów wzbudziła moje podejrzenia i tym razem dowiem się, o co chodzi, nie pozwolę, by znów zamknęła się w sobie. Jeśli coś ją dręczy, dowiem się, co to jest i pomogę jej zakończyć każdy z pieprzonych problemów.

― Hej, nie śpisz? ― Dziewczyna podskoczyła spłoszona.

― Matko Boska! Zoe, ale mnie przestraszyłaś! ― Uśmiechnęła się słabo.

Mrużąc oczy, zlustrowała mnie od stóp do głów i błyskawicznie zmieniając swój wisielczy nastrój, gwizdnęła z aprobatą.

― Chyba nie chcesz by ten biedny facet, który będzie przeprowadzał z tobą rozmowę, padł na zawał? Widziałaś się w lustrze, dziewczyno?

Zaczęłam się śmiać, speszona i zawstydzona jej uwagą.

― Daj spokój, przecież nie ubrałam nic gorszącego... ― odrzekłam, podchodząc do lustra, jeszcze raz przyglądając się własnemu odbiciu.

― Wiesz, że jest dopiero po szóstej? Rozmowę masz o ósmej. Siadaj, napijemy się kawy. – Klepnęła stołek przy barze śniadaniowym.

― Tak, wiem, ale miałam kiepską noc. Śniły mi się jakieś gówniane zaułki, w których czekała na mnie śmierć, krew, strzelanina i Bóg jeden wie co jeszcze. Nie mogłam spać. Tak naprawdę, nie wiem, czy przespałam choćby godzinę tej nocy.

Kobieta z kamiennym wyrazem twarzy przyglądała mi się badawczo w oczekiwaniu na moje kolejne słowa. Dziwne...

― Poszłam na poranny jogging i korzystając z tego, że mam jeszcze dość dużo czasu, wyskoczę z metra w okolicy wieżowca GAMBINO i odwiedzę pobliski park. Już dawno nie miałam okazji tam być. Wiesz, że w tym parku serwują ponoć najlepszą kawę w całym mieście?

― Ach, tak. Więc gardzisz moją, w zamian za tą parkową! Nie no super, zapamiętam to sobie, Bella. ― Emma pokazała mi język i upiła spory łyk ze swojego kubka, mrucząc z aprobatą. ― Cóż więc uciekaj, nim dosięgnie cię mój gniew! ― zażartowała.

Popatrzyłam na nią i obie, w tym samym momencie, parsknęłyśmy radosnym śmiechem.

― Przysięgam, jesteś nienormalna, Emmo.

― Wiem, wiem. I tak mnie kochasz. ― Uśmiechnięta, puściła do mnie oczko.

― Dobra, lecę, zanim twój gniew mnie dosięgnie! ― Przewróciłam ostentacyjnie oczami. ― Życz mi powodzenia!

― Jak gdybyś w ogóle go potrzebowała... ― mruknęła niemrawo pod nosem.

Ostatni raz spojrzałam w jej stronę, zastanawiając się nad dziwnym tonem jej uwagi. Dziewczyna wzruszyła bezceremonialnie ramionami i upiła kolejny łyk kawy, puszczając do mnie oczko. 

Przygryzłam wargę, zastanawiając się gorączkowo, czy aby na pewno wszystko jest tak, jak powinno. Coś mi nie pasowało w jej zachowaniu. Zazwyczaj otwarta i pełna radości Emma, stała się niedostępna, nieobecna i skryta. Co mogło wpłynąć na jej zachowanie? 

Zamyślona, wsunęłam stopy w czółenka, pomachałam przyjaciółce na pożegnanie i nie dodając nic więcej, pogrążona w zadumie, ostatecznie wyszłam z mieszkania.

Elitarny krąg [18+]Where stories live. Discover now