LII. Bestia

1.4K 109 5
                                    

Nerissa patrząc dłuższą chwilę w metalowe drzwi przed nimi nie doszukała się nigdzie żadnej dźwigni, bądź czegokolwiek innego za pomocą czego mogliby je otworzyć.

Podeszła jeszcze bliżej i niepewnie zaczęła badać dłonią strukturę węży w nadziei na znalezienie jakiegoś drobnego przycisku. Nic takiego jednak nie znalazła i jedynie bezpotrzebne ubrudziła sobie rękę, którą od razu wytarła w ubranie.

—Nie ma żadnego przycisku, który by je otworzył.—oznajmiła pochmurnie, czyszcząc swoją dłoń.

—To raczej oczywiste.—odparł takim głosem jakby rozwiązaniem tego problemu mógłby zająć się pierwszak.

Brunetka zmarszczyła brwi i spojrzała na niego niezrozumiale. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego on był taki spokojny, kiedy ona drżała z nadmiaru emocji.

—Co masz na myśli?

—Pomyśl, Dragan.—prychnął, zakładając ręce za siebie.

Nerissa przymrużyła oczy i przeanalizowała jeszcze raz sytuację, w której się znaleźli. Odpowiedź musiała być banalnie prosta, co tylko denerwowało ją jeszcze bardziej, ponieważ wciąż jej nie poznała.

Spojrzała jeszcze raz na okrągłe wrota oraz na gady znajdujące się na nich i nagle ją olśniło.

—Dlaczego od razu nie powiedziałeś, że wystarczy, że coś zasyczysz?! Specjalnie ubrudziłam sobie rękę.—rzuciła oskarżycielsko, patrząc jak jeden kącik ust Ślizgona unosi się kpiąco ku górze.

—Nie pytałaś.—odparł nonszalancko, denerwując ją tym jeszcze bardziej.

—Zrobiłeś to specjalnie.—syknęła przez zęby, po czym się odwróciła do niego plecami i burknęła cicho pod nosem.—Wredny cham.

Cierpliwie czekała aż chłopak zacznie mówić i będą mogli wejść do środka. Po kilku syknięciach, które opuściły jego usta, usłyszała zgrzyt, a po chwili trzy węże będące na metalowych wrotach zaczęły się poruszać. Patrzyła na to wszystko zafascynowana, nawet kiedy gady wreszcie ustały w miejscu.

Tom podszedł do nich pewnym krokiem i nie patrząc na bród, chwycił koło znajdujące się na środku i zaczął nim kręcić. Po kilku klikach i zgrzytach, wreszcie wrota odpuściły, otwierając się.

—Było tak trudno?—zadrwił z niej i nie patrząc za siebie otworzył je szerzej.

Nerissa uświadomiła sobie jedną ważną rzecz. To była właśnie ta chwila, dokładnie ta którą wyobrażała sobie wielokrotnie przed spaniem. Wtedy nie czuła strachu, jednak teraz dopiero uświadomiła sobie, że tak naprawdę ani Tom, ani tym bardziej ona nie mają zielonego pojęcia jak zareaguje ta bestia, która ponoć ma kryć się w Komnacie. Co jeżeli Tom nie zdoła nad nią zapanować, a istota rzuci się na nią i ją zabije? Gdyż było jasne, że istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że zrobi krzywdę Riddle'owi, w końcu był dziedzicem Slytherin'a.

Będąc pogrążona w myślach nawet nie zauważyła, że brunet już dawno przeszedł przez wrota, a ona została sama. Czym prędzej uniosła wysoko nogę, wybiła się i przeszła przez otwór. Oczywistym było, że się bała. Uważała, że tylko głupcy nie boją się niczego, jednak sztuką było zapanowanie nad tym i nie pozwolenie by strach przejął kontrolę nad zdrowym rozsądkiem.

—Nie waż się więcej zostawiać mnie tak samą.—zagroziła, gdy dogoniła Ślizgona w jakimś krótkim, wąskim tunelu.

—Po prostu przyznaj, że się boisz.—normalnie nie miałaby z tym żadnego problemu, jednak tu chodziło o Riddle'a. Wiedziała, że tylko czekał aż przyzna mu rację, z czego oczywiście będzie mógł sobie drwić przez kolejny tydzień.

Destruction|| Tom RiddleDonde viven las historias. Descúbrelo ahora